-Cześć, zapomniałeś czegoś?
-Nie, ale reszta tak myśli. Stary, co jest grane?
-O co ci..
-Ty już dobrze wiesz! Jesteś cały
czas dziwnie przeszczęśliwy, cały czas się śmiejesz... Ćpałeś
coś w tym szpitalu?
-Zamknij drzwi!
-Co?
-No mówię zamknij drzwi, to ci coś
powiem -nalegał blondyn wskazując palcem w stronę wejścia, przy
czym ciągle się uśmiechał. Riker po chwili zawahania wstał i
wykonał prośbę
-Mów!
-Dochowasz tajemnicy? Na razie tylko ty
się dowiesz.
-No mów już! Nikomu nie powiem, nie
napiszę, nie zaśpiewam
-Riker, ja... Kocham Cassidy.
-Żartujesz?! -zawołał podekscytowany
brat
-Ciszej trochę -zaśmiał się blondyn
-Ty... Jesteś pewien?
-Nigdy w życiu nie byłem niczego
bardziej pewien.
-Od kiedy?
-Chyba od zawsze, ale dotarło to do
mnie dopiero, kiedy zrozumiałem, że coś mogło jej się stać.
-Powiesz jej to?
-Poczekam na odpowiedni moment i... Tak
powiem.
-A co z tą twoją Nel?
-Strasznie nie chcę jej ranić, ale...
Nie chcę też jej oszukiwać, że ją kocham. Będę musiał znaleźć
jakiś pretekst by z nią zerwać
-Nel to suka! Daruj, że to mówię,
ale nie przejmuj się jej uczuciami! Gdyby jej na tobie zależało
siedziała by tu teraz! A kto siedzi z tobą od kiedy tylko tu
trafiłeś, bez przerwy? Hmmm... Niech pomyślę... Jedyna laska dla
której jesteś naprawdę ważny.
-Cass zależy na mnie?
-Nie mniej niż tobie na niej!
Nagle bracia usłyszeli dźwięk
otwierających się drzwi.
-Cześć chłopaki. Sorry, że tak
długo, ale była kolejka przy barze. To czego się napijecie? Mam
Colę, sok pomarańczowy, jabłkowy...
-W sumie to ja już muszę iść. Do
której będziesz? Jak coś to zawiozę cię do domu -zaproponował
Riker
-Ja tu jeszcze trochę zostanę, ale
dzięki
-Jak coś to dzwoń -powiedział
chłopak uśmiechając się do Rossa. Dał mu tym samym do
zrozumienia, że Cassidy naprawdę nie śpieszy się do domu po czym
wyszedł. Cassidy podeszła do stolika przy łóżku Rossa i zaczęła
wykładać zakupy.
-Kupiłam ci jeszcze żelki i ciastka
na poprawę samopoczucia. Mam też prażynki bekonowe i czekoladę
-Jak tak dalej pójdzie to nie wyjdę
ze szpitala tylko się wytoczę -zażartował chłopak -Tak poważnie
to dziękuje, jesteś niesamowita, ale idź do domu, wyśpij się w
końcu! Siedzisz tu od wczoraj, a wtedy nie było cię 15 minut
-Nie chce mi się spać.
-Czy siedzisz tu dlatego, że ja
siedziałem?
-Nie. To naprawdę żaden problem.
-Więc czemu ciągle tu jesteś?
-Lubię tu z tobą siedzieć. Poza tym
nie chcę żeby mój bohater siedział sam.
-Mówiłem już, że jesteś
niesamowita?
-Hah Tak
-Jesteś niesamowita -powtórzył ze
śmiechem sięgając po żelki. -Na jak długo Cichy zostaje?
-zapytał jakby chwilę się zbierając by zadać to pytanie
-Nawet nie wiem -westchnęła
uśmiechając się lekko -To wszystko jest jakieś głupie...
-Co czemu? Co jest głupie?
-To... To wszystko! -jakby po chwili
namysłu dodała -Nie rozmawiamy ze sobą tyle czasu. Odnoszę
wrażenie, że od wieków, nagle on przyjeżdża sobie tutaj i
oczekuje że wszystko będzie jak dawniej. Wiem, powinnam mu
wybaczyć, ale wciąż boję się, że historia się powtórzy.
Często wyobrażałam sobie nasze spotkanie. Przyjechałabym wtedy
odwiedzić mamę. Podeszłabym wtedy pod jej mieszkanie i gdy już
trzymałabym rękę na dzwonku do drzwi z naprzeciwka wyszedłby on.
Nie wiedziałabym co powiedzieć, więc prawdopodobnie bym milczała.
On też.
-Kochałaś go wtedy?
-Był moją pierwszą miłością. Taką
miłością z podstawówki, z którą wyobraża się ciągle
romantyczne sceny z kreskówek. Marzy się o wolnym tańcu na
dyskotece. Potem nadeszło gimnazjum. Przez tamte wakacje prawie
zupełnie mi przeszło. Uznałam, że po tych sześciu latach już
nie mam na co liczyć, a poza tym chyba nauczyłam się odróżniać
miłość od przyjaźni. Ale takim ostatecznym momentem
przekreślającym moje uczucia był moment w którym pojawiła się
ona... Od razu wpadła mu w oko i mimo że mi tego nie mówił,
wiedziałam to. Po jakimś czasie zaczęli się spotykać, a ja
powoli odsunęłam się na dalszy plan, aż w końcu straciłam
przyjaciela. Po feriach zaczęły być bardziej widoczne etykietki,
które zostały nam przyszyte do czoła już w pierwszym tygodniu
szkoły. Cichy i N... Tamta dziewczyna dołączyli do tych
popularnych, a mi przypadła etykietka frajera. Obelgi Cichego bolały
bardziej niż inne. Nie były wcale jakieś straszne, ale... Na pewno
rozumiesz.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo niech oni w końcu przyznają się do tego co czują!!! :D
Nie mogę się doczekać nexta!
Pozdrawiam ;)