niedziela, 29 listopada 2015

XXIX

  Gdy Cassidy i Ross dotarli na lotnisko postanowili się rozdzielić. Po paru dłużących się w nieskończoność minutach, Cassidy dostrzegła przyjaciela siedzącego przy barze. Podbiegła do niego i z całej siły trzepnęła go w potylice.
-Co ci odbiło kretynie?! -wydarła się Cassidy tak, że wszyscy się obejrzeli.
-Cass? Co ty tu robisz? -zapytał zakłopotany, rozglądając się wokół
-To Nessa musi do mnie dzwonić, żebyś nie wyjechał sobie od tak bez słowa?
-Spokojnie Cassidy! Ludzie się patrzą -próbował załagodzić sytuację
-A niech się patrzą!!! Niech wszyscy wiedzą jakim jesteś WIELKIM KRETYNEM!!!
-Jadę do Polski bo moja mama jest chora -wyjaśnił Cichy ściszonym głosem, a Cassidy poczuła się nagle jak najgłupsza osoba na świecie. Zapadła cisza -Cassidy, przepraszam, że nic nie mówiłem, ale... Nie chciałem robić wielkiej dramy wokół mojego wyjazdu.
-Ja.. Nie wiedziałam... Cichy! Przepraszam! -powiedziała łamiącym się głosem
-Taki był plan...
-Mogłeś mi powiedzieć! Jesteśmy przyjaciółmi. Jezu! Ty naprawdę wyjeżdżasz! -wykrzyczała przez łzy -Choć nawet nie sądziłam, że cię jeszcze zobaczę będę tak za tobą tęsknić, że nie masz pojęcia.
-To pojedź ze mną! -wypalił nagle -Pamiętasz jak kiedyś rozmawialiśmy o tym, że będziemy razem studiować, wynajmiemy kawalerkę i... To wszystko może się zdarzyć. Wystarczy tylko, że weźmiesz mnie za rękę i razem wejdziemy do tego samolotu -mówił pełen entuzjazmu chłopak. Cassidy spuściła wzrok i uśmiechnęła się pobłażliwie
-Ty nie mówisz poważnie Cichy. Przemyślałeś to w ogóle? Za dużo rzeczy musiałabym tu zostawić. Przepraszam.
-No, Ross'a...
-Możesz przestać? Ross to mój przyjaciel. Możesz w końcu powiedzieć czemu tak.... - W tym momencie chłopak pocałował Cassidy tak szybko i tak niespodziewanie, że gdy tylko przestał dziewczyna odsunęła się i nerwowo zakryła usta.
-Kocham cię. Tak bardzo cię kocham. Przepraszam -po tych słowach odszedł w kierunku samolotu. Cassidy nadal stała i nie mogła się ruszyć.
-Cichy stój! -krzyknęła w końcu, a chłopak się odwrócił -Proszę cię nie rób mi tego!
-Muszę jechać! Wiesz, że nie przez ciebie.
-Ale wiem, że przeze mnie nie wrócisz i nie ważne co powiesz, co mi obiecasz... -przerwała z trudem powstrzymując łzy -I tak wiem, że nie wrócisz
  Cichy chciał powiedzieć, że Cassidy się myli, ale dotarło do niego w tym momencie, że prawdopodobnie tego nie zrobi

-Nie chcę cię znowu tracić! Słyszysz? Nie rozmawialiśmy CHOLERNE PIĘĆ LAT CICHY!!!
-Przepraszam cię Cass, ale nie mogłem tego dłużej wytrzymać. Wróciłem myśląc, że od razu powiem ci co czuję, ale wtedy pojawił się Ross. Taki świetny i idealny... To jak on na ciebie patrzy...
-Ja cię proszę...
-Wiesz od jak dawna cię kocham? Od zawsze! Kiedy łaziliśmy razem po drzewach i oglądaliśmy razem Przygody Sarah Jane... Dowiedziałem się od Nessy, że wtedy ty też...
-Czasy się zmieniły Cichy. 
-To przez to, że byłem z Nel?
-Nie, to przez to, że od pięciu lat cię nie znam.
-Cassidy znasz mnie! To wciąż ja! Daj mi szansę!
-Cichy...
-Proszę. Tylko jedną szansę. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
-Nie chcę cię stracić
-Nie stracisz! Ja... Wrócę! Pod koniec wakacji! Obiecuję!
-Tak -odpowiedziała nagle dziewczyna
-Co tak? -zdezorientował się Cichy
Tak... -zawahała się -Możemy spróbować
  Cassidy zbliżyła się do chłopaka i go pocałowała. Łzy cały czas spływały po policzkach dziewczyny, która do końca nie była pewna swojej decyzji. Napisała do Rossa, że spotkała się z Nessą i ona odwiezie ją do domu, żeby wracał już do siebie, a potem po nią zadzwoniła. Razem poczekały na samolot wraz z nowym chłopakiem młodszej, a gdy ten odleciał wróciły do domu. 


W tym samym czasie u Rossa
  
  Nie świadom zajścia na lotnisku chłopak, wrócił do domu i rzucił się na łóżko, szczęśliwy z udanego, choć krótkiego spotkania z dziewczyną, w której przecież był na zabój zakochany.
  Pod wieczór do pokoju brata weszła Rydel.
-Nooo opowiadaj Ross! Jak było? -zapytała podekscytowana, siadając na biurku blondyna.
-Wszystko super świetnie, ale znowu zabrakło mi odwagi by jej powiedzieć co czuję. Miałem na to taką idealną szansę! Już prawie jej powiedziałem i... NIC!
-Hejjj, Ross spokojnie! -powiedziała uśmiechając się do brata i czochrając go po jasnych włosach -Będziesz miał jeszcze szanse.
-Tak. Znając życie będę miał jeszcze milion szans, ale za grosz odwagi -użalał się Ross
-Komuś takiemu jak ty ma brakować odwagi? Ross! Proszę cię! -pocieszała go Rydel -Masz za sobą trasę po całym świecie, kiedy mówiłeś do milionów fanów z całego świata i wtedy nie brakowało ci odwagi.
-To co innego! W piosence wszystko łatwiej wychodzi, ale to jest...
-Napisz dla niej piosenkę! -zawołała Rydel, po czym chłopak na długo się zamyślił.
-To... Jest GENIALNE! -zawołał w końcu -Mówił ci już ktoś, że jesteś genialna?
-I to nie raz -zapewniła odgarniając sobie włosy.
  Chłopak siedział nad piosenką całą noc, dokładnie do czasu, aż Delly zawołała wszystkich na śniadanie. Wydawałoby się, że po nieprzespanej nocy Ross wyglądał jak zombie, ale był o wiele żywszy niż jego bracia. Dumny z tego co stworzył dziarsko pomaszerował do kuchni. Po paru chwilach zw schodów zwlekli się pozostali.
-Co taki szczęśliwy? -zapytał Rocky biorąc do ust kolejną łyżkę płatków.
-Dzisiaj powiem Cassidy co do niej czuję! -stwierdził Ross, na co Riker zakrztusił się sokiem -Napisałem naprawdę, moim zdaniem, dobrą piosenkę i...
-Ross, bracie! -przerwał mu Riker -Kumplu! Hmm... Słuchaj bo...
-Mów Rik! Nic nie zepsuje mi dzisiaj humoru -zagwarantował blondyn wyciągając z kieszeni trochę zmiętą kartkę z tekstem. Riker wziął kartkę od brata i zaczął czytać.
-Doctor, doctor? Ten tekst jest naprawdę świetny! Ross! -podekscytowała się Rydel zerkając ukradkiem na kartkę.
-I ten fragment :"I'm lying in the dark, and wondering where you are"
-Dobra Ross! Wszystko fajnie, pięknie, ale... Słuchaj! Lepiej usiądź! -powiedział Riker poważnym tonem, a Ross wykonał polecenie i usiadł przy stole -Rozmawiałem z Nessą i wczoraj na lotnisku Cichy... Powiedział Cassidy, że ją kocha -wydusił z siebie w końcu -A Cassidy zgodziła się... być z nim.
  Ross siedział nieruchomo. Jego twarz przestała wyrażać jakiekolwiek emocje. Gdy zorientował się, że do oczu napływają mu powoli łzy, wstał i wyszedł z kuchni bez słowa biorąc ze sobą kartkę. Zamknął drzwi na klucz, chyba po raz drugi w życiu i cisnął zgniecioną kartką w stronę kosza na śmieci. Na szczęście kartka odbiła się od krawędzi i wpadła pod szafę. Ross usiadł na łóżku i zasłonił twarz rękoma. 
-Było tak kurwa blisko! Wszystko przejebałem!

środa, 25 listopada 2015

XXVIII

-Ross! -Krzyczał Riker z dołu -Ross! Głuchy jesteś?! -powtórzył, tym razem głośniej
-Co? -odezwał się młodszy brat ze swojego pokoju
-Mogę wiedzieć co teraz robisz?
-N-nic... Co chcesz? -wydukał chłopak
-Napisałeś cokolwiek?
-Jeszcze nie... Nie mam weny!
-Wyszedłeś ze szpitala już dwa dni temu! Weź się do roboty! Ja i Rocky i tak odwaliliśmy już kawał roboty!
-Przecież napiszę!
-Kiedy?! Mówisz tak od dwóch miesięcy! -krzyczał już mocno poirytowany Riker wchodząc na górę
-Jutro się za to wezmę! Spokojnie!
-Czemu nie dziś? -zapytał otwierając drzwi pokoju brata. Widok za nimi go nie zdziwił. Ross gadał z Cassidy na Skypie. Podszedł do laptopa Rossa, pożegnał się miłym i spokojnym głosem z przyjaciółką w imieniu brata i zamknął komputer. 
-Słuchaj Ross, rozumiem, że jesteś teraz zajęty uskutecznianiem podrywu na Cassidy, ale mordo! Masz obowiązki wobec całego zespołu! Za cztery miesiące premiera płyty, a mamy dopiero 4 piosenki i żadnej nie napisałeś ty.
-Po pierwsze: jakim prawem wchodzisz tak do mnie wymijającody nic i wyłączasz mi laptopa? Po drugie: Dzisiaj nie mam czasu nic pisać. 
-Czemu?
-Idę z Cass na plażę i do miasta na pizzę
-Jak jesteś tak zajęty Cass to weź o niej coś napisz!
-Super! No! Tak żeby się przypadkiem nie domyśliła CO CZUJĘ -odparł sarkastycznie Ross przewracając oczami
-Nie musisz pisać o tym dosłownie baranie! Pisz o tym jak się przy niej czujesz, ile dla ciebie znaczy itp
-Teraz mi tylko powiedz co ja czuję! Wiem, że na nie straszne lecę, ale piosenkę "Fallin for you" już mamy.
-Spokojnie! Czemu się tak wkurzasz? -spytał Riker widocznie zaskoczony zachowaniem brata
-Mógłbym zapytać cię o to samo... Daj mi już spokój!
-Zachowujesz się jak baba z okresem! 
-Odwal się! -warknął Ross otwierając znów laptopa
-Okey! Okey! Jutro rano chcę widzieć chociaż zarys nowej piosenki i tym razem jestem naprawdę zły, więc nie będzie "Nie miałem weny" Jasne?! -wykrzyczał starszy i wyszedł trzaskając drzwiami.
  Ross nawet nie zastanawiał się długo czy wziąć się za piosenkę. Po prostu to olał. Wziął się za szykowanie na spotkanie z Cassidy. Dwie godziny później był już pod jej domem

-Cześć Cass! -zawołał widząc jak wychodzi. 
-Hej! -powiedziała przytulając się mocno do Rossa -to dokąd idziemy? 
-Myślałem o plaży, a potem może jakaś pizza czy coś
-Jesteś super!
  Gdy szli brzegiem plaży mocząc nogi w morzu, rozmawiali o wszystkim i o niczym. Właściwie to Cassidy mówiła, a Ross tylko od czasu do czasu przytakiwał, bo jego myśli skupione były wokół innej sprawy. Cały czas powtarzał sobie w myślach: "Powiedz to! Powiedz jej teraz!" "Nie będzie lepszej chwili!" 
-Czy ty i Nel tak na poważnie zerwaliście? -zapytała dziewczyna wyciągając Rossa z zadumy
-Co? Aha... Tak... Zerwaliśmy, ale zmienny temat -odpowiedział wymijająco błądząc wzrokiem gdzieś w morzu
-Co się stało, że nagle zmieniłeś o niej zdanie? Chyba, że... To ona zerwała -Ross zamilkł. Nie chciał jej okłamywać, że to ona go rzuciła, ani wymyślać innej ściemy.
-Powiedzmy, że... Coś do mnie dotarło... -odpowiedział w końcu wymijająco
-Możesz przestać być taki tajemniczy? -zapytała stając na drodze chłopakowi by ten spojrzał na nią -Od zerwania zachowujesz się strasznie dziwnie. Cały czas jesteś zamyślony i prawie w ogóle się nie odzywasz
  Ross spojrzał w te wielkie oczy Cassidy przeszywające go na wskroś, a w jego myślach jeszcze bardziej zawrzało: "Teraz! Mów teraz! Lepszej szansy nigdy nie będzie! Mów teraz!"
-Posłuchaj mnie Cassidy! Nie wiem jak mi to przejdzie przez gardło...
-Spokojnie, po prostu to powiedz
-Zauważyłaś może, że ostatnio coś się zmieniło? Chodzi o to, że od tego wypadku ja chyba coś... - Ross jąkał się i widać było jak wiele kosztuje go każde kolejne słowo.
Nagle zadzwonił telefon dziewczyny.
-Spoko, to tylko Nessa. Potem do niej oddzwonię.
-Nie, odbierz. Poczekam -zapewnił chłopak z niechęcią. Cassidy odeszła na bok i nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Co zrobił? … Co? … No nie! … Ale czemu? … Co za kretyn! … Dobra, dobra już tam jadę! -przysłuchiwał się rozmowie z niepokojem Ross.
-Co się dzieje Cass? -zapytał po zakończonej rozmowie
-Chodzi o Cichego... Powiedz szybko co chciałeś powiedzieć, bo muszę jechać
-Nie, to może zaczekać. Powiedz, gdzie cię zawieść?
-Na lotnisko.

poniedziałek, 23 listopada 2015

XXVII

  Ross przebudził się w środku nocy i zobaczył Cassidy śpiącą z głową opartą o jego łóżko. Miała już dawno iść do domu, ale najwyraźniej kiedy zasnął wróciła. Chwycił za telefon by sprawdzić godzinę. Było wpół do czwartej. Zobaczył, że dostał sms'a od Nel
Musimy pogadać. Wpadnę jutro do szpitala.
  Chłopak zdecydował, że to będzie odpowiednia chwila by wyznać jej prawdę. Po prostu powie "Nel, jesteś świetną dziewczyną i naprawdę bardzo cię lubię, ale..." Nawet w myślach brzmi to niemożliwie. 
  Ross odwrócił się w stronę Cassidy i odłożył telefon na półkę. 
-Czemu to ty nie jesteś moją dziewczyną? -szepnął by nie obudzić dziewczyny. Nel nie była u niego ani razu. Tylko pisała, jak to ona by chciała, żeby Ross już wyszedł. Z czasem jak przyznał się przed samym sobą co czuje do Cassidy, zaczął dostrzegać coraz więcej wad Nel. Nie do wiary, że kiedyś ją tak bardzo kochał. Albo raczej tak bardzo wydawało mu się, że ją kocha. 
  Minęła już połowa wakacji. Planowali już o tej porze być w czwartym miejscu, którym była Chorwacja. Trzeba będzie jakoś skrócić ten wyjazd. Na pewno nie można zrezygnować z Polski i z... No właśnie. Ross planował od bardzo dawna wyjazd pod namioty w bardzo wyjątkowe miejsce. Może tylko te dwa miejsca, po dwa tygodnie. W końcu będzie jeszcze wiele okazji by gdzieś pojechać. 
  Nagle dziewczyna się przebudziła. Nie podnosząc głowy spojrzała na Rossa i się uśmiechnęła, a Ross odwzajemnił ten uśmiech.
-Nie śpisz? -zapytała zaspanym głosem
-Czemu nie pojechałaś do domu? 
-Pojechałam, ale wróciłam.
-Nie mogłaś już rano?
-Lepiej powiedz jak się czujesz. 
-Lekarz powiedział jak poszłaś, że wypuszczą mnie w czwartek.
-To naprawdę świetnie. -ucieszyła się dziewczyna. Po chwili namysłu Ross powiedział
-Nel... napisała, że przyjedzie jutro do szpitala. 
-O to... to dobrze
-Tak... Dobrze
-Może pójdę jutro do domu, będziecie mogli pogadać -Ross nie chciał by Cassidy myślała, że cieszy się z tego spotkania i już chciał powiedzieć, żeby została, ale pomyślał, że jeśli ma zerwać z Nel to nie może przy tym być Cassidy, więc po prostu pokiwał głową -Czemu nie było jej ani razu w szpitalu?
  Ross zaskoczony pytaniem milczał przez chwilę. Sam się nad tym zastanawiał. Nie było mu źle z tego powodu, bo w końcu zdecydowanie wolał towarzystwo Cassidy. Mimo to ta sprawa nie dawała mu spokoju. Skoro Nel tak go kocha to czemu nie siedzi w szpitalu i nie użala się nad nim swoim piskliwym i płaczliwym tonem?
-Ona.. Nie lubi szpitali -odpowiedział próbując ją trochę obronić
-Sorry, że to mówię, ale nikt nie lubi szpitali, a ona jest tak jakby twoją dziewczyną -drążyła temat Cassidy już lekko przysypiając. 
-Sam już nie wiem -odpowiedział chłopak -Nel nie jest tak łatwo rozgryźć. Jednego dnia jest urocza i słodka, a innego potrafi robić ci przez 3 godziny wyrzuty bo spóźniłeś się dosłownie 3 minuty. Chyba mogę ci to powiedzieć... Ja... Chcę z nią jutro zerwać. Chyba... Kocham kogoś innego Cass. Kogoś komu nie szkoda czasu by siedzieć przy mnie noc i dzień w tym cholernym szpitalu, kogoś kto jest dla mnie ważniejszy niż wszystko. Cass ja... 
  Ross spojrzał na dziewczynę, która zasnęła. 
-Ugh... Było tak blisko -westchnął układając się w wygodnej pozycji do spania, twarzą zwróconą w stronę Cassidy.
-Kocham cię -szepnął i wiedząc, że już śpi pocałował ją delikatnie w czoło.
  Następnego dnia gdy się obudził Cassidy już nie było. Zjadł śniedanie, które mu zostawiła i czekał na swoją dziewczynę, układając w myślach, co jej powie.
  Tuż przed porą obiadu Nel pojawiła się w drzwiach uśmiechając się tym samym niewinnym uśmiechem jak zwykle, co w tej chwili doprowadzało go do szału.
-Cześć kochanie! -zawołała podchodząc do Rossa i całując go w usta
-Cześć Nel -odpowiedział oschle -chciałaś pogadać?
-Tęskniłam za tobą! -wyznała przytulając go z całej siły
-Aha -odpowiedział powoli uwolniając się z uścisku -Słuchaj, ja też chciałem pogadać.
-Tak Rossy?
-To... Jest dla mnie trudne, ale... Muszę to w końcu powiedzieć
-Czy coś się stało Rossy?
-Nie mów do mnie "Rossy"!
-Kochanie! Co z tobą?
-Myślę... że powinniśmy zerwać -wydukał w końcu drżącym głosem. Jeszcze nigdy nie zrywał z dziewczyną. Nel milczała, patrzyła na Rossa jakby właśnie wymordował jest całą rodzinę. Po paru sekundach, które ciągnęły się w nieskończoność, wstała i bez słowa wybiegła ze szpitala. Ross spojrzał przez okno i zobaczył jak wpadła na Cassidy. Wyglądało na to, że na nią krzyczała. Pewnie się domyśliła, że to wszystko głównie przez nią. Dziewczyna próbowała uspokoić brunetkę, jednak ta w końcu odeszła, jeszcze bardziej wściekła niż wcześniej.

-Spotkałam Nel po drodze... -zaczęła wchodząc do sali -Czy wy zerwaliście?
-Tak... -odpowiedział przeciągając.
-Jest sens żeby pytać dlaczego?
-Ty chyba znasz już odpowiedź, prawda?