środa, 30 grudnia 2015

XXXII

  Od rana w domu Cassidy panowało ogromne zamieszanie mimo tego, że były tam tylko dwie dziewczyny.
-Ok chyba wszystko jest -stwierdziła Nessa rzucając się na łóżko
-Jest... -Cassidy spojrzała na zegarek -... już późno... Okey.... Lynch'e przyjadą za godzinę więc może coś zjedzmy
-Nie mogę się już doczekać tego campingu
-Ja też! Strasznie mnie ciekawi co Ross wymyślił.
-Nie rozumiem czemu robi z tego taką wielką niespodziankę
-To będą najlepsze wakacje w naszym życiu!
  Po tej dłużącej się w nieskończoność godzinie pod dom dziewczyn podjechał van R5. Wszyscy byli już w środku. Wszyscy oprócz rzecz jasna Cichego i...
-Nel nie jedzie? -zapytała Nessa nieudolnie udając zawiedzenie owym faktem
-Szkoda prawda? Wszystkim nam jej będzie brakowało -odpowiedział Riker uśmiechając się porozumiewawczo do swojej dziewczyny przez co ona wybuchła śmiechem
-Shut up! -warknął Ross, ale nie był naprawdę wkurzony. Rozumiał, że Nel nie kojarzy się niektórym zbyt dobrze. Chwilę później odjechali i ruszyli w drogę.
-Dobra, więc mamy cztery dwuosobowe namioty. Kto z kim będzie? -zapytał Riker
-Dziewczyn jest nieparzyście, więc jeden namiot będzie mieszany -zauważyła Rydel
-Dla mnie nie ma problemu! -odezwał się Ell -Mogę się tobą zaopiekować
-Myślę, że to może nie być najlepszy pomysł przyjacielu -Riker obrzucił go gniewnym spojrzeniem
-Ummm.. To ja będę z Rydel, Ell może być z Rocky'm -zaproponowała Nessa
-Wszystkim pasuje? To świetnie! Więc Cass... z Rossem? -spytał najstarszy znów wymieniając porozumiewawcze uśmiechy z Nessą
-Dla mnie nie ma problemu -odpowiedział chłopak wzruszając niewinnie ramionami
-Dla mnie też Easy -stwierdziła dziewczyna
-W końcu już ze sobą spaliśmy -dodał Ross nie zdając sobie sprawy z własnych słów. Gdy spojrzenia wszystkich utkwiły w chłopaku starał się sprostować -Na plaży!
-Ross pogrążasz się -oznajmił Rocky klepiąc brata po ramieniu.
  Podróż mimo świetnego towarzystwa wydawała się dłuższa, niż wszyscy się spodziewali.
-Skręć tutaj! -oznajmił Ross, który jako jedyny znał cel podróży
-Po co jedziemy tak daleko? -zapytał kierujący w tej chwili Riker -Znam pełno campingów pół godziny od nas
-To niespodzianka
-Czemu taka daleka niespodzianka? -spytała Rydel
-Nie marudźcie, chyba wiem gdzie jedziemy -wtrącił Rocky -Ross, dlaczego tu?
-Bo tak! -uciszył brata -Teraz w lewo i... Jesteśmy
   Na pierwszy rzut oka polana, obok las i jezioro. Miejsce świetne, ale niedaleko L.A. jest pełno takich miejsc.
-Czemu tutaj? -zapytała Cassidy. Ross wziął ją pod ramię i zaprowadził nad jezioro i dał znak ręką by wszyscy ruszyli za nim.
-Pamiętasz jak byliśmy w Polsce? -zapytał widząc, że Cassidy jest zdezorientowana
-Czemu mam nie pamiętać?
-Wtedy, na tarasie powiedziałaś mi, że masz marzenie... Cóż... Wszystkiego najlepszego! -zawołał podekscytowany widząc uśmiech na twarzy dziewczyny. Kiedy zobaczył jaką przyjemność jej sprawił przyjazdem w miejsce kręcenia Pass Me By na jego twarzy równerz pojawił się uśmiech, jeszcze szerszy od tego Cassidy -Prezent trochę spóźniony z powodu licznych komplikacji, ale nie chciałem przekładać tego na następny rok.
-Matko Ross! Ja cię kocham! -wykrzyczała rzucając się chłopakowi na szyję, po czym Riker i Vanessa dyskretnie przybili piątkę.
-Załorzę się, że do końca wakacji będą razem -szepnął Riker do Nessy
-Dobry był pomysł z tymi namiotami. Jesteś moim geniuszem Rik!
   Rozkładanie campingu zajęło więcej czasu niż możnabyło by się spodziewać, bo aż do wieczora. Rozbili się na polanie prawie przy samym jeziorze. Gdy skończyli Chłopaki wyciągnęli gitary i wszyscy usiedli przy ognisku. Niestety wszyscy byli tak zmęczeni, że po godzinie  ugasili ognisko i poszli do namiotów.
-Nie to, żebym się bała, ale ty śpisz od strony lasu -oznajmiła Cassidy wchodząc do namiotu
-Nie to żebym się śmiał, ale jesteś ciotą Cass
-Tak? Gwarantuje ci, że jak z tego lasu wyjdzie niedźwiedź to rzucę cię na pożarcie! -zażartowała szturchając Rossa w ramię
-Obiecuje, że obronie cię przed tym niedźwiedziem!
-Zagwarantujesz mi więcej czasu na ucieczkę jak będzie przeżówał ten twój tłuszczyk
-To same mięśnie!
-Oczywiście, że tak. Ty śpisz od strony lasu!
   Na szczęście noc minęła bez ataku niedźwiedzia. Na początku słychać było jeszcze jakąś kłutnie Riker'a i Gavin'a, którym przypadło mieszkać w jednym namiocie, ale po chwili chyba zasnęli bo zrobiło się cicho.

XXXI

  Z samego rana Rossa obudziły promienie słońca wpadające przez okno. Szybko zorientował się, że nie jest teraz w swoim pokoju, a ostatnie co pamiętał to kiedy wchodził z Gavin'em do klubu. Gdy rozejrzał się po pokoju, w pierwszej chwili wpadł w przerażenie z powodu leżącej obok niego Nel, lecz po chwili wszystkie wspomnienia do niego wróciły. Odetchnął z ulgą i raz jeszcze spojrzał na śpiącą Nel. Wyglądała pięknie, mimo rozmazanego makijażu i potarganych włosów. "Pewnie nawet nie będzie pamiętała, jak znalazła się w domu" -pomyślał, po czym postanowił pójść do łazienki nieco się ogarnąć, bo na kilometr waliło od niego wódką. Gdy już się tam znalazł postanowił wejść pod prysznic na choćby minutę bo "przecież nic się nie stanie", po czym wytarł się i ubrał. Ledwo zdążył przekroczyć próg sypialni, a zza rogu wyskoczyła na niego Nel z lampką nocną w ręki. Widząc Rossa trochę oniemiała.
-Co ty tą lampką chciałaś zrobić? Oświetlić drogę włamywaczowi? -zapytał chwytając za "broń" dziewczyny
-Ross? -zapytała nieśmiało -Co ty tu robisz?
-Nie pamiętasz nic z wczoraj? W sumie to zdziwiłbym się gdybyś pamiętała choć odrobinę
-Nic... Kompletnie nic... -potwierdziła ze spuszczoną głową -Ross czy my...? -zapytała unosząc wzrok, lecz gdy napotkała ciemne oczy Rossa zamilkła oczekując, że sam domyśli się o co chodzi
-Bez obaw Nel! Nic nie...
-Nic?
-Nic.
-Dobrze bo... Wolałabym coś z tego pamiętać
-Co?
-To znaczy... No wiesz... Jeśli by się tak zdarzyło to... Wolałabym pamiętać...
-No pewnie...
-Ty wiesz co się wczoraj działo prawda? Możesz mi powiedzieć?
-Chcesz znać całą prawdę, czy okroić ją w sposób, który zaoszczędziłby ci wstydu?
-Pewnie szybko tego pożałuję, ale powiedz prawdę Ross -poprosiła zrezygnowana
-Spotkałem cię jak tańczyłaś na stole, dość wulgarnie, więc postanowiłem jakoś zareagować. Zabrałem cię stamtąd i widząc, że raczej o własnych siłach do domu nie dotrzesz, postanowiłem, że cię zaprowadzę. Oto cała historia.
-Jezu Ross! Tak mi głupio! Idiotka ze mnie! Co ja sobie myślałam? -zaczęła krzyczeć po czym załamana usiadła na łóżku i zasłoniła twarz dłońmi.
-Przestań Nel! Nie jesteś idiotką! Jesteś cudowna! -zagwarantował chłopak siadając obok niej i obejmując ją pokrzepiająco ramieniem -Każdy popełnia błędy i nie da się tego uniknąć.
-Dziękuję za wszystko Ross, na prawdę. Ty jesteś tak niemożliwie dobrym człowiekiem!
-Co innego miałem zrobić?
-Mogłeś mnie tam zostawić i iść się dalej bawić bo w końcu już nawet nie jesteśmy razem...
-Ale zależy mi na tobie! Jesteś dla mnie ważna i nie będę w spokoju stał i parzył jak... -Ross nagle przerwał bo jego usta były zajęte czymś innym. Nie wiele myśląc odwzajemnił pocałunek i tym razem nie mógł zwalić winy na alkohol. Złapał dziewczynę za biodra. Z każdą chwilą ich pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.
-Kocham cię Ross -wyszeptała Nel po chwili

   Nieco po dziesiątej Cassidy zwlekła się z łóżka i ruszyła w stronę kuchni. Przygotowała na śniadanie jajecznicę z makaronem dla siebie i Vanessy. Gdy już miała zawołać ją na dół nagle zadzwonił telefon.
-Cześć Riker! Co tam?
-Umm Cass? Słuchaj, nie widziałaś się może z Rossem? -zapytał próbując ukryć zdenerwowanie
-Nie, nie... Stało się coś?
-Nie... To znaczy... Wyszedł wieczorem bez słowa i jeszcze nie wrócił.
-Nie odbiera? -zapytała zaczynając się martwić
-Ma wyłączony telefon
-Ale... Dlaczego wyszedł? Mówił gdzie?
-Nie mówił. Ummm... Pokłóciliśmy się trochę -wymyślił na poczekaniu
-Cholera!
-Dobra Cass, nie martw się. Ross jest dorosły. Jak wróci to dam znać, okey?
-Okey -odpowiedziała po czym rozłączyła się z blondynem. Odwróciła się w stronę stołu i aż podskoczyła se strachu. Na krześle siedziała Nessa, której musiała nie zauważyć podczas rozmowy z Rikerem
-Ross zniknął? -zapytała brunetka jedząc śniadanie
-Tak, wyszedł wieczorem i nadal go nie ma -westchnęła Cassidy siadając przy swoim talerzu
-Riker niepotrzebnie dzwonił. Ross pewnie zaraz wróci, a do tego czasu będziesz umierała ze strachu o niego
-Wiem, że jest dorosły, ale czasem zachowuje się jak dziecko! Wychodzi z domu i nie wraca bo z braciszkiem się pokłócił! Niech jeszcze nóżką tupnie i w pokoju się zamknie!
-Cass, ty ciągle go kochasz -stwierdziła Vanessa uśmiechając się pobłażliwie
-Co?! Nie kocham! Głupia jesteś!
-Nie tylko Ross zachowuje się jak dziecko...
-Jestem teraz z Cichym i go kocham. Niedługo wróci do Californi i będziemy razem bardzo bardzo szczęśliwi!
-Tego chcesz naprawdę? Być z Cichym?
-Tak! Nie pamiętasz jak kiedyś chciałam żeby na mnie patrzył w ten sposób?
-Pamiętam, ale... Cass ja po prostu chcę, żebyś była naprawdę szczęśliwa.
-I teraz naprawdę mam na to szansę
-Dobrze, jeśli tylko obiecasz mi bez względu na to co on ci mówi iść za głosem serca...
-Obiecuję!
    Po chwili odezwał się dzwonek komórki Cassidy.
-To Riker! ..... Halo?
-Dzwonię bo Ross wrócił. Nie musisz się już martwić.
-Dzięki Bogu! Przekaż mu ode mnie, że na urodziny kupię mu power bank'a, żeby telefon miał frajer naładowany.
-Przekażę -zapewnił ze śmiechem po czym pożegnał się z dziewczyną i wrócił do salonu w którym czekał Ross.
-Możesz mi powiedzieć co ci znowu odbiło? -zapytał wkurzony
-Musiałem jakoś odreagować -tłumaczył się
-Wiesz, że nie chodzi mi o to, że poszedłeś do klubu! Mogłeś nam chyba powiedzieć, przynajmniej tyle, że nie będzie cię całą noc!
-Przepraszam cię Riker, nie planowałem tego
-Dobra już chłopaki! -wtrąciła się Rydel -Ross, po prostu... Nie rób tak więcej dobra?
-Nie zrobię, obiecuję!
-Jest jeszcze coś co chciałeś nam powiedzieć? -zapytał Riker widząc, że brata ewidentnie coś ciśnie
-Ummm... Tak! Ja i Nel wróciliśmy do siebie

niedziela, 27 grudnia 2015

XXX

  Ross do końca dnia nie wyszedł z pokoju. Co chwilę ktoś z rodzeństwa podchodził pod drzwi i daremnie próbował porozmawiać z chłopakiem, ale Ross potrzebował być sam. Nie wiedział co ze sobą zrobić bo złość i smutek pożerały go od środka. Stracił jedyną szansę by być z dziewczyną, bez której nie widział świata.
  Gdy nadszedł wieczór Ross nareszcie wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Chwycił za kurtkę i zdziwionemu rodzeństwu rzucił tylko krótkie; "Idę się przejść". Doszedł pieszo do samego centrum L.A. Choć zwykle pił tylko okazjonalnie, kupił sobie piwo i usiadł na murku przy fontannach. Nagle ktoś złapał go za ramię.
-Ross? Co ty tu robisz? -zapytał Gavin
-Chciałem pobyć chwilę sam. Nie obraź się, ale...
-O co chodzi? -zapytał i nie zważając na słowa Rossa usiadł obok niego
-Powiedzmy, że... Chodzi o dziewczynę
-TY masz problem z dziewczyną? -zapytał z niedowierzaniem
-To nie byle jaka dziewczyna słuchaj
-No, spodziewam się. To Cassidy prawda? -zapytał pewnie Gavin.
-Takie to oczywiste?
-Trochę? Co się stało, bo chyba szło wam całkiem dobrze? -zapytał po czym Ross zamilkł
-Od kiedy my się... "przyjaźnimy" Gavin? -zapytał odchodząc od tematu
-Nie wiem, jakoś tak wyszło -odpowiedział zdezorientowany pytaniem
-Jeszcze chwilę temu się nienawidziliśmy, a teraz co? Nagle przyjaźń?
-Poznaliśmy się w warunkach... Nie za bardzo sprzyjających powstawaniu przyjaźni....
-A no! Ta cała moja miłość do Nel trochę mi w życiu namieszała....
-Jak wtedy podszedłeś pod szkołę ją przeprosić... -przerwał śmiejąc się Gavin -Miałem ochotę cię, co najmniej, nie ładnie nazwać
-Pamiętam -zaśmiał się Ross -Podobała ci się wtedy Cass, prawda?
-Żartujesz? Widziałeś ty ją? Jest zabawna, inteligentna i mega sek... -przerwał natrafiając na wściekłe spojrzenie Rossa -Ładna! Chciałem powiedzieć ładna... Easy, już mi przeszło. Można powiedzieć, że "wybiłeś mi ten pomysł z głowy" wtedy na imprezie. Pamiętasz jak prawie złamałeś mi nos?
  Po krótkiej chwili ciszy Gavin wstał z murka i powiedział
-Dobra Lynch! Bierz dupę w troki! Idziemy!
-Co? Gdzie? -zapytał zdezorientowany
-A co? Nie wiesz co robi chłopak, kiedy dziewczyna go zostawi? -zapytał Gavin z kpiącym uśmieszkiem -Zamierzam cię upić! I to tak, że rzygać będziesz do rana Lynch!
  Ross zeskoczył nieco zaskoczony z muru i poszedł z Gavin'em do jednego z pobliskich klubów. Gavin od razu zamówił po jednym z napojów z największą dawką alkoholu jaka w ogóle była dostępna przy barze i podał jeden Rossowi
-Do dna Lynch! -zawołał unosząc szklankę do góry. Ross bez wahania zaczął pić. Po kilku drinkach był już nieźle wstawiony. Nagle Gavin zwrócił jego uwagę na wchodzącą na podwyższenie brunetkę. Widać było, że jest strasznie pijana. Dziewczyna zaczęła tańczyć. Trzeba przyznać ruszała się nieźle. Ku zaskoczeniu Gavin'a Ross nagle poderwał się z miejsca i ruszył w jej stronę. Można było tylko przypuszczać, że zrobi coś głupiego. W mgnieniu oka znalazł się przy niej i wziął ją na ręce. Była tak pijana, że nawet nie stawiała żadnych oporów. Gdy znaleźli się na pustym korytarzu, gdzie było nieco ciszej, postawił ją na ziemi i złapał za ramiona.
-Puść mnie! -wybełkotała
-Do jasnej cholery! Co ci odwaliło?! Nel, spójrz na mnie! -krzyczał zdenerwowany
-Ross? -zapytała
-Tak! Nawet chyba nie wiesz jakie ty masz szczęście, że to ja!
-Zostaw mnie! -rozkazała próbując się wyrwać
-Nie ma mowy! Dla ciebie to już koniec imprezy!
-Spierdalaj! Co ci robi różnicę? Nie jesteśmy już razem!
-Nie będę w spokoju stał i patrzył jak dajesz dupy obcym kolesiom!
-Ja nie daw...
-Jeszcze! Zrozum, że ja się o ciebie martwię! Nie chcę, żeby coś ci się stało jasne?
  Nagle Nel zbliżyła się do blondyna i pocałowała go namiętnie. Ross nie był tym wcale zaskoczony, a alkohol w jego żyłach sprawił, że mimowolnie odwzajemnił pocałunek, a nawet się w niego wczuł. Gdy tylko oderwała od niego te swoje idealne usta chłopak stwierdził, że zabierze ją do domu. Wziął ją pod ramię, gdyż wyglądała, jakby zaraz miała się przewrócić. Mieszkała niedaleko, więc zaraz znaleźli się pod jej mieszkaniem. Ross wziął jej torebkę i szybko znalazł klucze, po czym weszli razem do apartamentu dziewczyny, w którym jeszcze nie dawno tak często bywał. Pomógł jej się rozebrać i zaprowadził ją prosto do łóżka, a sam usiadł w fotelu. Blondyn na pewno nie był osobą, która wykorzystałaby taką sytuację.
-Daj spokój Ross! Możesz spać obok mnie -stwierdziła kpiącym tonem, kiedy zobaczyła, że ten już przysypia na fotelu. Chłopak wstał i położył się obok brunetki. Po chwili zasnęli.