niedziela, 28 grudnia 2014

XIX

Nie było to daleko od domu Lynchów, a najlepsze było to, że w tamtej części plaży prawie nigdy nikogo nie ma. Gdy już dotarli zaczęli rozkładać koce. Nagle Ross schylił się po coś do torby. Wyjął jakieś małe pudełeczko i rzucił je na koc. Po chwili Cassidy zauważyła co to było, a mianowicie prezerwatywa. Dziewczyna spojrzała na blondyna z przerażeniem i zdziwieniem. W końcu chłopak odwrócił się do Cassidy i bez słowa, nieoczekiwanie zdjął z siebie koszulkę i ją też rzucił na koc. Dziewczyna zapytała z jeszcze większym przerażeniem niż dotychczas
-Co ty do cholery wyprawiasz?! -na co Ross uśmiechnął się cwaniacko i powiedział
-A co ty rozumiesz przez „spędzenie razem nocy”? -po tych słowach złapał ją w talii i przysunął do siebie po czym zaczął przybliżać usta do ust dziewczyny. Cassidy oniemiała, próbowała się wyrwać, lecz bez silnie. Usta Rossa były już centymetr, pół centymetra od jej ust, gdy nagle Ross nie odsuwając się zaczął się śmiać. W końcu Cassidy zrozumiała, że to wszystko było tylko głupim żartem i walnęła Rossa z całej siły w ramie, po czym zaczęła się śmiać razem z pół nagim przyjacielem. Ross nagle zaczął ją gonić po całej plaży udając złego za uderzenie go. Na jej nieszczęście był szybszy i znowu złapał ją w talii, tym razem od tyłu. Potem owinął jej, ręce wokół brzucha i podniósł ją do góry. Cassidy cały czas nie przestawała się śmiać do czasu kiedy zauważyła, że blondyn niesie ją do morza z jasnym zamiarem.
-Nie Ross! Do wody nie! Proszę! Nie! -protestowała szarpiąc się, ale na nic były jej starania. Blondyn wskoczył razem z nią do morza. Dziewczyna na złość mu nie wypływała spod wody by ten myślał, że coś się stało i rzeczywiście tak było. Ross zaczął jej w panice szukać. Gdy dziewczynie zaczęło brakować powietrza wynurzyła się z wody i szybko pobiegła nad brzeg, a gdy Ross również się wynurzył krzyknęła do niego
-No ile się będziesz jeszcze bawił?- blondyn się odwrócił w stronę plaży i szybko zaczął znów gonić Cassidy nie dając po sobie poznać tego, że naprawdę się o nią bał. Po skończonej zabawie postanowili już się położyć, jeszcze chwilę pogadać i iść już spać. Strzepnęli piach z koców i się położyli. Wciąż byli jeszcze prawie cali mokrzy, a wieczór był dość chłodny, jeden z chłodniejszych od miesięcy.
-Nie chcę narzekać, ale zimno mi... -powiedziała Cassidy gdy Ross był już w pół śnie.
-Zdejmij te mokre ciuchy i włóż moją bluzkę. -powiedział zdejmując nagle koszulkę i powodując tym samym lekkie skrępowanie u dziewczyny. Nie da się ukryć, że Ross był chłopakiem o niezwykle yyy... niezwykłej budowie ciała, a Cassidy kiedyś śliniła się na jego widok. W końcu jednak wzięła od blondyna koszulkę i się przebrała. Leżeli jeszcze chwilę i rozmawiali, aż nagle dziewczyna spostrzegła, że blondyn ma sine usta
-Chyba ci zimno prawda? -zapytała po chwili
-Trochę... -odparł
-Mi trochę też...
-W sumie... Możemy spać ra... yy... Na jednym kocu, a drugim się przykryjemy. -zaproponował niepewnie. Cassidy trochę się speszyła, ale uznała, że to wcale nie jest zły pomysł więc się zgodziła. W końcu byli najlepszymi przyjaciółmi, więc spanie z nim to jak spanie z bratem. Bardzo przystojnym i bardzo... bez koszulki bratem... Przynajmniej oboje tak to sobie tłumaczyli. Gdy weszli pod koc Ross powiedział
-Przytul się, będzie nam cieplej. -i nagle dziewczyna poczuła ucisk w brzuchu, ale zrobiła to co chciał blondyn. Blond chłopaczyna zawsze był taki ciepły. Cassidy spała wtulona w niego, a on całą noc nie puszczał jej z uścisku.
Z samego rana, gdy Ross i Cassidy jeszcze spali cała ekipa przyszła na plażę by sprawdzić czy wykonali swoje zadanie i spędzili całą noc na plaży. Nie trzeba chyba mówić, że niemałe było ich zdziwienie gdy zobaczyli ich w takiej... sytuacji... Rocky swoim tonem pedofila zaproponował by ich nie budzić skoro tak sobie słodko śpią bo pewnie przeżyli noc pełną wrażeń. Wszyscy zaczęli się po cichu śmiać, ale wystarczająco głośno by obudzić Ross'a, który delikatnie obudził Cassidy. Wtedy szybko odsunęli się od siebie i usiedli na kocu.


-No pięknie Rossy! -zaśmiał się Ell -Czy ty przypadkiem nie masz dziewczyny mój drogi? -Ross chciał zapytać go o to samo tylko w trochę innym kontekście, ale szybko ugryzł się w język. Chłopak i Cassidy spojrzeli na siebie porozumiewawczo i postanowili nie tłumaczyć się i trzymać przyjaciół w niepewności. Z ich strony wyglądało to jednoznacznie: Cass w koszulce Rossa, Ross bez żadnej koszulki, oboje spali przytuleni do siebie, na plaży, po dwuznacznie brzmiącym wyzwaniu... Trzymanie tak przyjaciół w niewiedzy musiało być zabawne.

XVIII

Nagle dziewczyny usłyszały dźwięk samochodu Riker'a. Cassidy musiała dodać otuchy Nessie bo ta potwornie stresowała się randką
-Co ja mam mówić? Co jak nie będziemy mieli o czym gadać? -pytała Vanessa -Cass! Ręce mi się znowu trzęsą. Strasznie się denerwuję!
-To się nie denerwuj Nessa! Będzie dobrze! Riker to wspaniały chłopak i na pewno będziecie się świetnie bawić! -Mówiła dziewczyna i przytuliła mocno swoją kuzynkę. Blondyn chyba też musiał się chwilę odstresować bo do drzwi zadzwonił dopiero po dłuższej chwili.
-Oho! Gwiazdor przyszedł. -powiedziała Cassidy słysząc dzwonek
-Ja... Nie dam rady... Powiedz, że jestem chora, wyjechałam, nie żyję!
-Weź się w garść do cholery! Co ty masz kryzys wieku dojrzewania?
-Cass ja... -Nessa musiała przerwać zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć bo dziewczyna wypchnęła ją za drzwi tak, że ta wpadła na blondyna.
-Ślicznie wyglądasz Nessa. -pochwalił dziewczynę po chwili
-Dziękówa! -Wyrzuciła dziewczyna zapominając, że jest ze swoim możliwym chłopakiem, a nie z kuzynką lub kumplami i od razu ugryzła się w język. Riker się uśmiechnął co dodało jej trochę odwagi i zabrał ją do auta. W samochodzie panowała bardzo niezręczna cisza. Słychać było tylko dźwięk silnika i grające radio. Nagle Vanessa zawołała
-Ojejku możesz podgłośnić? Kocham tę piosenkę! -na co Riker się w duchu zarumienił bo w całym samochodzie słychać było „Smile”. Po chwili dziewczyna poczerwieniała bo poznała głos przyjaciela w piosence. Blondyn chyba to zauważył bo zaczął się śmiać i po chwili Nessa również, a potem oboje śpiewali ”I wanna make you smile, oh, oh I wanna see you smile I wanna see you smile”.
-Może przed karaoke zabiorę cię na lody. Co ty na to? -zaproponował po czym skręcił w stronę najlepszej, choć mało popularnej lodziarni w mieście. Co prawda nie było tak za dużego wyboru, ale za to lody były tam po prostu boskie. Gdy stamtąd wyszli Riker złapał Nessę w biodrach i posadził na masce auta jak na filmach i sam też usiadł bardzo blisko niej. Chwila ta upłynęła szybko bo moment później lodów już nie było więc wsiedli do samochodu i pojechali prosto do klubu karaoke.
*W tym samym czasie u Cassidy*
Gdy Nessa wyszła na randkę z Riker'em Cassidy nie miała co ze sobą zrobić. Chciała zadzwonić do Gavin'a albo kogoś z R5, ale szybko przeszła jej na to ochota. Myślała o tym by obejrzeć kolejny odcinek serialu, który przerwała jej Nessa, ale również się rozmyśliła. Rzuciła się bezwładnie na kanapę i pomyślała, że może za chwilę uśnie z nudów i jakoś minie czas. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Pierwsze co przeszło jej przez myśl to to, że randka się nie udała, ale i tak szybko podeszła do drzwi i natychmiast je otworzyła. Ku jej zdziwieniu za drzwiami stała Nel. Chamsko weszła bez słowa do domu, rozejrzała się, a potem spojrzała na oszołomioną dziewczynę z wyrzutem.
-Gdzie jest Ross? -zapytała z pogardą w głosie. Nie ma chyba drugiej tak wypełnionej żółcią dziewczyny jak ona.
-Nie wiem. Co się stało? -zapytała udając przejętą
-Nie twoja sprawa! Skoro go tu nie ma to zejdź mi z drogi! Wychodzę!
-I chwała za to bogu! -powiedziała do siebie Cassidy unosząc głowę w górę. No cóż... Przez chwilę nie było nudno... Oczywiście domyślała się że Nel i Ross znowu się kłócą. Ta para ostatnio robiła to coraz częściej. Zwykle chodziło albo o ciągłą zazdrość brunetki, albo o to, że Ross znowu powiedział coś nie tak, albo nie kupił jej nic kiedy tego chciała.
-Biedny chłopaczyna. -powiedziała do siebie Cassidy i znowu rzuciła się na kanapę. Zasnęła. Po chwili znowu ktoś dzwonił do drzwi. Cassidy z niechęcią wstała i zaspana otworzyła. Ku jej zdziwieniu za nimi stał Ross. Wyglądał na nieźle wkurzonego, ale i trochę smutnego.
-Wejdź skoro już wszedłeś. -powiedziała Cassidy próbując rozbawić przyjaciela.
-Jest ktoś w domu? -zapytał zdejmując buty
-Nie.
-Mogę krzyczeć?
-Skoro... musisz...
-Urgh Nel! -warknął rzucając się na kanapę
-Jak myślisz skąd wiedziałam? -Cass pytała go z politowaniem
-Wiem! Kłócimy się! Ciągle! -mówił chowając twarz w dłoniach
-To też, ale Nel była tu przed chwilą... Szukała cię... Krzyczała... O co poszło tym razem?
-Ehh... Chodziło o ciebie...
-Aha? O co dokładnie?
-”Ross masz się z nią nie spotykać!” „Ross spędzasz z nią za dużo czasu!” „Ją kochasz bardziej Ross?”
-Ou... Ona tak na poważnie? -spytała retorycznie Cass na co Ross znów chował głowę w dłoniach. -Będzie dobrze Ross. -powiedziała po czym przytuliła przyjaciela
-Wiem że będzie... Bo ty tu jesteś... -po tych słowach Cass przytuliła go jeszcze mocniej -Słuchaj... Nel... Ona... Ja jej nie kocham... -Ross „zostawcie ją, kocham ją” Lynch właśnie mówi, że nie kocha Nel? Cassidy spojrzała na niego z politowaniem myśląc, że on tylko tak mówi i naprawdę jest tylko załamany całą sytuacją.
-Nie myślisz tak Ross.
-Ja... Kocham kogoś innego... Dlatego wiem, że Nel była tylko pomyłką... -mówił, a Cassidy nie mogła uwierzyć w żadne jego słowo -Ja kocham ciebie Cass... -nagle serce dziewczyny waliło jak młot. -Cass! Cass! Cass! Cass obudź się -i wtedy wszystko znów było realne. Cassidy obudziła się na kanapie w salonie. Obok niej siedział Ross, który przed chwilą wszedł do domu bo gdy dzwonił, nikt nie odbierał, a drzwi były otwarte.
-Ross? Cześć! -odparła zaspanym głosem. Tak to był sen.
-Cześć Cass! Sorki, że cię budzę
-Śniłeś mi się -odparła po czym od razu ugryzła się w język.
-A co ci się śniło? -i tego pytania bała się najbardziej
-Yyy pokłóciłeś się z Nel. Tylko to.
-No... Pokłóciłem.
-O co tym razem poszło?
-Znowu ubzdurała sobie, że mam inną. Tym razem nie Laurę, ale ciebie. -w tym momencie serce dziewczyny waliło tak mocno jak we śnie, a zresztą to wszystko było jak we śnie. Przez myśl szybko przeszedł jej koniec snu. Nie wiedziała czy ma się bać czy cieszyć. W końcu, kiedy jeszcze się nie przyjaźnili ona marzyła o tym by Ross był kiedyś jej, ale co teraz? Nie ma nic gorszego niż zakochać się w przyjacielu. Nawet jeśli z wzajemnością to każdego cholernego dnia myślisz o tym co będzie jeśli się rozstaniecie? Czy będziecie umieli nadal się przyjaźnić? Ross nagle otworzył usta. Czy on to powie? Czy powie że ją kocha? -Cass ja... -Wszystko jak we śnie -Ja naprawdę kocham Nel, nie mogę bez niej żyć. -No... Prawie jak we śnie. Cassidy przełknęła z ulgą ślinę, ale nie dała nic po sobie poznać. Serce powoli zaczynało bić normalnie.
-Nie martw się Ross! Wszystko się jakoś ułoży. Będzie dobrze! -mówiła tonem opiekuńczej matki
-Wiem, że będzie bo ty tu jesteś. Naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Przecież z braćmi o takich sprawach nie pogadam, a Rydel... Jakoś ciężko by mi się z nią o tym gadało. Zawsze to ona zwierzała się mi. To znaczy z wyjątkiem tej sprawy z Ratliff'em. -Cassidy tak bardzo chciała powiedzieć mu, że Nel nie jest jego warta. Tak bardzo chciała mu ją odradzić, ale wiedziała, że nie może mu tego zrobić, a i tak by nie wziął sobie tej rady do serca.
Dość długo rozmawiali z Ross'em, aż w końcu zadzwoniła do niego Rydel. Pytała gdzie jest i czy wszystko u niego w porządku bo dość długo nie wracał do domu. Ross uspokoił ją i wspólnie z Cassidy postanowili pojechać do domu Lynchów i spędzić wspólnie czas. Gdy dotarli na miejsce wszyscy, rzecz jasna poza Riker'em i Nessą usiedli w salonie i myśleli co by tu porobić. Ktoś zaproponował by obejrzeć jakiś film, ale ten pomysł nie przeszedł nawet castingu bo wszyscy uznali, że to im się szybko znudzi. W końcu ktoś wpadł na to, żeby pograć w butelkę. No i mamy finalistę! Rocky wziął jakąś butelkę po coli z kuchni i zakręcił pierwszy. Wypadło na Rydel
-Pytanie! -zawołała z perfidnym uśmiechem jakby chciała zrobić tym na złość braciom. Niestety Cassidy była świetna w wymyślaniu strasznych pytań
-Czy jest ktoś kto ci się podoba? -niby pytanie samo w sobie nie było okrutne, ale zważając na okoliczności było najgorszym z możliwych lecz niestety nie było do końca przemyślane
-Tak jest ktoś! -odparła znowu z tym samym uśmiechem. Cassidy chciała zapytać „KTO ci się podoba?”, a tak to uzyskała prostą odpowiedź, która prawie nic nie zdradzała. Delly kręci i wypada Rocky
-Wyzwanie!
-Taka mała zemsta dla Cass i zarówno wyzwanie dla ciebie. Niech nasza droga przyjaciółka wrzuci ci kostkę lodu w bokserki! -takiego wyzwania nikt się po Rydel nie spodziewał. Ross przyniósł kostki lodu z lodówki i Cassidy wzięła jedną do rąk na co Rocky z uśmiechem przez zdenerwowanie przymknął oczy. Cassidy zrobiła to. Rocky na przemian krzyczał z zimna i się śmiał. To było piękne. Rocky kręci, a butelka zatrzymuje się na Ratliff'ie
-Wyzwanie!
-Pocałuj Rydel! -Biedny, nieświadom niczego Rocky, ale na przyszłość trzeba się jaśniej wyrażać! Ratliff wziął rękę Rydel i ją pocałował. To wyglądało słodko, ale chyba nie dla Rocky'ego który poczerwieniał ze złości. Około 23.00 Riker i Vanessa wrócili z randki. Po ich minach możnabyło łatwo wywnioskować, że świetnie się bawili. Ledwo zdążyli usiąść w kółku, a butelka już skierowała się w stronę Rikera.
-Wyzwanie! -odrzekł pewnie. Po chwili namysłu na osobności wyzwanie było już ustalone.
-Masz rozebrać się do samych bokserek, polać się zimną wodą i biegać po ulicy śpiewając „Crazy4You” -powiedziała z uśmiechem Vanessa. Riker posłusznie wszedł w samych bokserkach pod prysznic i zlał się cały wodą. Gdy miał już wyjść na zewnątrz to wziął Nessę na plecy i wybiegł z nią z domu śpiewając i powodując u wszystkich atak śmiechu. Było to nawet poniekąd romantyczne. Riker kręci i w końcu po raz pierwszy wypada na Cassidy.
-Niech będzie wyzwanie


-Spędź noc razem z Rossem na plaży! -palnął Rocky, ale na nieszczęście wszyscy uznali to za świetny pomysł. Ross spakował dwa koce do torby i razem z Cassidy wyszli na plażę.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

XVII

 Zaraz po tym jak film się skończył tata Cassidy wrócił z pracy i zaproponował zespołowi by został na obiedzie, a ci się bez wahania zgodzili. Cała szóstka pomogła przy nakryciu stołu, a potem poszli na górę do pokoju Cassidy. Nie da się ukryć, że cały dzień Rydel i Ellington na siebie zerkali i się do siebie uśmiechali. Nawet podczas sprzątania wszystko chcieli robić razem. Siedzieli obok siebie w trakcie oglądania filmu i w pokoju Cassidy, a mimo, że ukrywali swoją miłość, delikatnie mówiąc, nieumiejętnie, to nikt jakoś nie domyślił się prawdy.
 Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi więc wszyscy zeszli na dół. Za drzwiami stała naprawdę piękna brunetka z długimi włosami.
-Nessa! -krzyknęła Cassidy i przytuliła mocno dziewczynę. -No, a... Gdzie twoja mama?
-Mama? Nadal w Nowym Yorku. Wujek nie mówił, że przyjeżdżam sama?
-Tato?- Cassidy skierowała głos w kierunku kuchni
-Vanessa przyjedzie sama. Ciocia musiała zostać i pracować. Aaa no i zostaje do końca wakacji. -krzyknął tata wywołując u Cassidy mocne uderzenie głową w ścianę.
-Zaraz! Zostajesz do końca wakacji?
-Tak. Zawsze chciałam pojechać do L.A. i moja mama poprosiła twojego tatę...
-To super!- przerwała Nessie i kolejny raz ją mocno przytuliła. -Daj walizki! Zabiorę na górę! Ross, Riker, Rocky, Ratliff weźcie walizki!
-Hola, hola! Momencik!- zawołała Vanessa. -Wiem, że L.A. zmienia ludzi, ale skąd wytrzasnęłaś takich bojsów? Wait! Czy to... Ten twój satanistyczny bend?
-No, ale, że zaraz satanistyczny? No weź! Może trochę niepokojący, ale na pewno nie satanistyczny. -mówił Ratliff wywołując u Nessy napad śmiechu.
-Powie mi ktoś o co tu chodzi? -zapytała brunetka
-Pewna osoba, której imienia nie wymienię potrąciła ją samochodem po swoim koncercie, a potem wraz ze swoim satanistycznym bendem zabrał ją na koncert do Polski czego konsekwencją był jeden niegroźny skandal. Tam się zaprzyjaźnili i teraz wszyscy spędzają razem każdą wolną chwilę i tyle, nic ciekawego. -powiedział  Ratliff tak szybko jakby wcześniej nauczył się tego na pamięć
-No nieźle! -zaśmiała się Vanessa.
  R5 wrócili do domu dopiero późnym wieczorem, a Cassidy i Nessa rozmawiały ze sobą jeszcze przez pół nocy. Kiedyś były najlepszymi przyjaciółkami, spędzały ze sobą mnóstwo czasu i mówiły sobie wszystko, ale to było pięć lat temu, potem Vanessa przeprowadziła się do Stanów i spotykały się już tylko na święta Bożego Narodzenia.
 Cały kolejny dzień spędziły razem w domu. Musiały nadrobić stracone lata. Niestety po tym dniu z Nessą Cassidy musiała iść do szkoły. Jeszcze tylko jeden, długi tydzień i wakacje, Niby nic takiego strasznego pomijając jeden fakt (czyt. Gavin'a). Niestety do tego spotkania musiało kiedyś dojść. Jeszcze przed lekcjami się na niego natknęła. Odwróciła się i chciała odejść, ale w ostatniej chwili chłopak złapał ją za rękę.
-Cass... Nie mam pojęcia co się wydarzyło na imprezie, ale wiem, że musiałem zrobić coś okropnego. Gdybyś chociaż powiedziała mi co się stało... -powiedział na jednym wdechu by tylko Cassidy nie zdążyła odejść i go wysłuchała.
-Na drugi raz nie pij tyle to nie stracisz kolejnej przyjaciółki!
-Cass... Proszę nie mów tak. Ja nie chcę cię stracić!
-Chcesz wiedzieć co zrobiłeś?! Obmacywałeś mnie na oczach wszystkich! Strach pomyśleć co byś zrobił gdyby Ross cię nie powstrzymał! -wyrzuciła z siebie wkurzona po całości
-Cholera! Ja... Tak strasznie przepraszam. Tak mi przykro ja...
-No i powinno ci być przykro! Ty...
-Nie wiem jak mogłem! Ja bym nigdy..!
-Ale jednak! Gavin znamy się krótko i prawda jest taka, że ciężko mi jest teraz tobie zaufać. Nie wiem czego się można po tobie spodziewać.
-Nie szukam żadnego usprawiedliwienia dla tego co zrobiłem, ale sama wiesz, że byłem pijany. Nawet nic nie pamiętam...
-Tak, wiem. Najlepsza zabawa jest wtedy kiedy się o niej nie pamięta. Nie wkurza cię to? Po co się upijać na imprezach i nawet nie mieć nad sobą kontroli?
-Daj mi jeszcze jedną, ostatnią szansę! Przysięgam, że już nigdy więcej się nie upiję! -krzyknął Gavin po czym zapadła krótka chwila ciszy. -Proszę. -wyszeptał skruszonym głosem. Po kilku sekundach zawahania Cassidy rzuciła się mu na szyje. Wszyscy wokół zaczęli klaskać. Chyba Gavin i Cassidy rozmawiali głośniej niż powinni. Dziewczynie było strasznie głupio, ale po chwili dołączyła do śmiejącego się Gavin'a.
 Następnego dnia, gdy Cassidy wróciła już ze szkoły, Nessa brała kąpiel. Dziewczyna poszła do pokoju, włączyła komputer i zaczęła oglądać serial. W jednym z kluczowych momentów do pokoju wpadła Nessa w szlafroku.
-Ta czy ta? -zapytała trzymając w ręku dwie piękne sukienki.
-Ta biała... ale... Można wiedzieć gdzie się wybierasz? -zapytała zdziwiona Cassidy
-Do klubu karaoke...
-Aha i nagle wszystko stało się jasne. -odparła sarkastycznie
-No dobra... Umówiłam się z takim chłopakiem.
-Kogo ty zdążyłaś poznać? Jesteś tu trzeci dzień.
-Nooo... Udało się...
-Kogo?
-Eh... Umówiłam się z Rikerem. -odpowiedziała w końcu wywołując nie mały szok u Cassidy
-Z tym Rikerem? Blondyn? Wysoki? Z satanistycznego bendu? -upewniała się dziewczyna
-Tak. Pisaliśmy dużo i złapaliśmy wspólny język.
-Kiedy się wymieniliście telefonami?
-Nooo... Pierwszego dnia...
-Aaaha... No to nieźle! -zaśmiała się Cassidy -On ci się podoba?
-Tak tylko troszkę bardzo. Jest uroczy, naprawdę mnie rozumie, mamy wspólny język i ma niesamowity uśmiech!
-Dobra, dobra!