niedziela, 22 marca 2015

XXII

 To, co zobaczyła w swoim ogrodzie sprawiło, że prawie stanęło jej serce.
-Niespodzianka! -rozległ się krzyk, który dotarł nawet do sąsiedniej ulicy. Tak, to impreza urodzinowa. Byli tam wszyscy, którzy się choć trochę liczyli dla dziewczyny, kilkoro znajomych Lynchów i parę osób ze szkoły. DJ'em był oczywiście nie kto inny jak Ryland, który zajmuje się tym na co dzień. Wszędzie były czarno-niebieskie balony z helem i serpentyny. Dookoła świeciły się kolorowe lasery. Pod płotem stał przystrojony stół z różnymi przekąskami i napojami. Było jak we śnie. Nagle do Cassidy podbiegł Ross, przytulił ją mocno, podniósł i okręcił dookoła jak w filmach. Po paru chwilach dziewczyna zobaczyła jakiegoś dziwnie znajomego chłopaka. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. On zmienił się nie do poznania, lecz kiedy zna się kogoś tyle lat to pozna się go nawet po operacji plastycznej. Chłopak ściął włosy i postawił grzywkę. Stare, brzydkie okulary zmienił na nerdy. Z chudego i niskiego kujona wyrósł na seksownego i wysportowanego łamacza serc. Żeby tego było mało prawą rękę miał całą wytatuowaną. 
  Cassidy rzuciła się chłopakowi na szyję. Kiedy przytulali się ostatnio nie było potrzeby by dziewczyna stawała na palcach, wręcz musiała się trochę garbić, ale teraz było już inaczej. Łzy szczęścia zaczęły spływać po policzku Cassidy, prosto na ramię przyjaciela, a on zacisnął powieki by powstrzymać swoje.

*kilka godzin temu w ogrodzie Cassidy*
-Musimy pogadać! Gdzie jesteście? -zapytała stanowczo Cassidy
-Yyy... Teraz nie możemy gadać... Załatwiamy... Coś... -odpowiedział wymijająco patrząc jak Rocky i Ratliff nieudolnie wieszają serpentyny. W pewnym momencie Rocky spadł z drabiny wywołując ogromny huk.
-Ross? Halo? Wszystko tam u was w porządku? -zapytała dziewczyna najwyraźniej słysząc wypadek.
-Tak, w porządku... Potrzebują mnie! Muszę kończyć!
-Ross!
-Pa!
-Co? Ross! -słyszał jeszcze głos z słuchawki mimo, że odsunął już słuchawkę od ucha. Rozłączył się i pobiegł ratować brata.
  Parę minut później do ogrodu weszła Rydel. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Zgodzili się! -Krzyknęła przybijając piątkę Rossowi.
-Super! Jak ich przekonałaś? -ucieszył się zdziwiony blondyn
-Wystarczy, że zapytałam używając czegoś takiego jak kultura osobista -odrzekła blondynka unosząc z dumą głowę w górę
-Serio? Tak po prostu zapytałaś, a oni się zgodzili?
-Dobra to nie było aż takie proste, ale uważają mnie chyba za dojrzałą i odpowiedzialną osobę z resztą Nessa też będzie, a Cassidy ma już 18 lat.
-Wtajemniczy mnie ktoś o czym mówimy? -wtrącił się Ell
-O wyjeździe! -odpowiedzieli chórem na co Ratliff zaczął udawać, że nie zadał pytania.
-Zapomniałam! Ross! Będziemy mieli dodatkowego gościa! -wykrzyknęła po chwili Rydel
-Tak? Zaprosiłaś kogoś jeszcze?
-Nie ja... Mama Cassidy przyjechała z jakimś przyjacielem Cass z dzieciństwa. To ma być niespodzianka. Cass o niczym nie wie - powiedziała Rydel na co wcześniej opalająca się Nel poderwała się z leżaka jak poparzona.
-Jaki przyjaciel? - zapytała z udawanym spokojem -Możliwe, że go znam.
-Nie pamiętam... Chyba... Cichy...
-Ojej! Super! Chodziliśmy razem do szkoły! -mówiła radośnie Nel, choć tak naprawdę miała ochotę krzyczeć ze złości. Cichy to osoba, która jej nienawidzi jeszcze bardziej niż Cassidy. Nel przez dość długi czas bawiła się nim i go wykorzystywała. Cichy robił wszystko co chciała i nawet tego nie zauważał. W końcu z nim zerwała w podły sposób, gdy wyjeżdżała do Californi. Nie był już jej do niczego potrzebny więc pozbyła się go jak ubrań z zeszłego sezonu. Rozkochała go w sobie, skłóciła go z najlepszą przyjaciółką, wykorzystywała go, po czym perfidnie z nim zerwała. Cichy nie był ani pierwszym, ani ostatnim jej chłopakiem. Nie da się ukryć, że z Ross'em też robi co tylko chce. Panie i panowie, oto Nel Evans. W pewnym momencie wpadła na kolejny pomysł w swoim stylu -Ciekawe czy nadal są razem. Pewnie tak, fajna z nich para. 
-Kto? Cass i ten Cichy? -zapytał Ross. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale nagle zaczęło się w nim gotować z zazdrości. 
-Taak! Cassidy ci nie mówiła? Żebyś tylko widział jak oni się kochają. Są uroczy.
-Nigdy... Nie wspominała, że ma chłopaka -udawał jakby mówił o tym bez przejęcia
-Jeśli teraz nie są razem to zaraz na pewno znowu będą, skoro on przyjechał.
-Oohhh... To takie kochane, że przyjechał tu specjalnie dla niej. Niezły romantyk -zachwycała się Rydel na co Ratliff'owi wypadło coś z rąk wywołując spory hałas. Wszyscy spojrzeli w jego stronę, a Ross parsknął śmiechem. Nagle z kieszeni blondyna dobiegł dźwięk wiadomości. To był Gavin.

Długo wam jeszcze zejdzie? Cass chce wracać do domu.


Daj nam jeszcze pół godziny.

Odpisał.
-Dobra! Ruchy! Cass zaraz będzie! -krzyknął Ross mobilizując wszystkich do działania. Rydel i Nessa przygotowały stół, Ratliff i Rocky zajeli się światłem, Ryland muzyką, Riker kończył wieszać balony, a Ross robił w sumie wszystko na raz. On jak nikt inny chciał żeby wszystko było perfekcyjne. 

*impreza*

 Chłopak odsunął ją od siebie widząc, że coraz bardziej płacze. Spojrzał na nią swoimi wielkimi, przeszklonymi oczami i otarł jej łzy.
-Nie płacz księżniczko! -powiedział uśmiechając się do Cassidy, na co ona spuściła wzrok i nie przestając płakać uśmiechnęła się. -Przepraszam -wydukał po chwili. -Przepraszam. Nie wiem jak mogłem zostawić cię dla niej...
-Nie kończ! -przerwała mu szybko -Nel... Jest tutaj... -wyszeptała
-Co?!
-Potem ci wszystko wyjaśnię...
-Ja też mam ci bardzo wiele do wyjaśnienia, a potem... Wszystko... Będzie... Jak dawniej.
-Dobra. Poznajcie się! To jest mój przyjaciel z dzieciństwa Mikey ale wszyscy mówią na niego Cichy -powiedziała do stojących obok przyjaciół. -Cichy, to są Ross, Riker, Rydel, Rocky, Ratliff i Gavin
-No pięknie haha -wtrącił Cichy -R5! Ty to jednak zawsze postawisz na swoim.

Po paru minutach do ogrody weszli rodzice Cassidy z wielkim tortem. Dziewczyna wiedziała co prawda o tym, że jej mama przyjedzie na początku wakacji, ale nie miała pojęcia kiedy więc gdy ją zobaczyła rzuciła wszystko i do niej pobiegła. Przytuliła ją i przywitała się niemal skacząc ze szczęścia.  

poniedziałek, 16 marca 2015

LBA

Zostałam nominowana przez autorkę bloga http://rossbossandlove.blogspot.com/ którą serdecznie pozdrawiam

1. Jak poznałaś/eś R5?

Było to przed wakacjami w 2013 roku. Była u mnie tego dnia moja najlepsza przyjaciółka i oglądałyśmy DC. Doszłyśmy wspólnie do wniosku, że Ross jest naprawdę bardzo fajny. Podobał mi się pewien chłopak i wtedy zrobił coś przez co było mi przykro (nie pamiętam już co dokładnie). Wieczorem pisałam z tą przyjaciółką na tt i wysłała mi zdjęcie Ross'a i podpisała "On nie chciałby żebyś się smuciła" To dziwne, że do tej pory to pamiętam. Pamiętam nawet jakie to było zdjęcie, ale teraz nie mogę go znaleźć. Dobra, wracamy do historii. Więc kiedy dostałam od niej to zdjęcie zaczęłam przeszukiwać Tumblr, żeby też jej coś wysłać i wtedy od gifa do gifa zorientowałam się, że ten blondasek ma zespół. Pierwsze na co natrafiłam wpisując na YT R5 to Pass me by. Tak mi się ta piosenka spodobała, że słuchałam jej w kółko, w kółko i znowu przez prawie całą noc. Potem zaczęłam słuchać R5 coraz częściej i to już chyba cała historia. Stałam się fanką przez jedną noc i jestem nią do teraz. 
2. Rzecz bez której nie możesz wyjść z domu? 

Bez okularów! Teoretycznie nic by się nie stało gdybym ich nie włożyła, ale naprawdę je lubię i moim zdaniem wyglądam lepiej w nich niż bez nich.
3. Masz jakieś fobie?

W sumie chyba najbardziej boję się utraty przyjaciół albo, że kiedyś moi rodzice nie wrócą do domu, ale to chyba nie jest fobia
4. Kiedy masz urodziny?

13 maja będę hot 16
5. Ulubiony rodzaj muzyki?

Nie mam. Słucham prawie wszystkiego
6. Ulubiona zabawa z dzieciństwa?

Prawdę mówiąc wciąż z przyjaciółmi bawimy się czasem jak dzieci, ale jeśli chodzi o zabawę z dzieciństwa to najbardziej lubiłam się bawić sama ze sobą. Wymyślałam sobie różne historię i po prostu się bawiłam. Nikt mi do tej zabawy nie był potrzebny bo wtedy nie robiliby tego co mam w głowie XD. Posługiwałam się wyłącznie wyobraźnią. Wstyd się przyznać, ale czasem nadal to robię, kiedy piszę. Jak siedzę sama w pokoju i akurat staram się napisać rozdział to często gadam sama do siebie i... Jakoś wychodzi...XD hahaha wiem, to się leczy.
7. O której zwykle chodzisz spać? 
Około północy
8. Czego nie lubisz w ludziach?

 Na ten temat mogę napisać rozprawkę, ale chyba najbardziej denerwuje mnie ludzka głupota. Nienawidzę pustych plastikowych ludzi, którzy starają się być kimś kim nie są przez co już nie pamiętają kim naprawdę są. Zdarza się to zwłaszcza u dziewczyn. Pewnie dlatego mam tylko jedną przyjaciółkę, ale za to bardzo dużo przyjaciół. Chyba widać to nawet po Cassidy, która jest chyba przynajmniej w połowie odzwierciedleniem mnie ;)
9. Jaki jest ostatni wysłany przez Ciebie sms? 

"Marcin, idziemy dzisiaj na gorzkie żale???" Hahaha
10. Najgorszy przedmiot w szkole?

Chemia i Geografia!!!!! Zabijcie to zanim złoży jaja!!!!
11. Ile masz lat?
Prawie 16!!! Hot 16!!!

No i koniec :) Dziękówa za nominację


Ja nominuję:

W sumie... To trzeba nominować? Bo ja nie mam kogo XD Peszek...
ILY

środa, 4 marca 2015

XXI

  Gdy tylko Cassidy próbowała porozmawiać z tatą, on nie dawał jej dojść do słowa. Każdego dnia skutecznie wymigiwał się od rozmowy i wykręcał się pracą lub brakiem czasu nie dając Cassidy nawet wspomnieć o jakichkolwiek wakacjach i do tego jeszcze te całe urodziny... Krótko mówiąc dał jej jasno do zrozumienia, że nic z nich nie będzie. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Zawsze to mama odmawiała, a tata był od głupich i szalonych pomysłów.
Z samego rana tata Cassidy przyszedł do jej pokoju. Ponieważ dziewczyna jeszcze spała położył na jej stoliku urodzinowe śniadanie i kartkę z życzeniami, a potem musiał już wyjść do pracy. Parę minut później dziewczyna się obudziła. Zjadła naleśniki przygotowane przez tatę i wzięła do rąk komórkę. Dostała już miliony życzeń na facebook'u, ale oprócz tego miała jeszcze dwa sms'y i jedno nieodebrane połączenie od Gavin'a.

10000 lat Cass!!! Wszystkiego najlepszego!!! :) :D XD

Penie jeszcze śpisz, ale jak się obudzisz to oddzwoń! Wyskoczymy gdzieś i uczcimy ten wyjątkowy dzień!!! :)

-Halo
-Cześć Gavin, już wstałam. Przeczytałam sms'y dziękuję.
-To co? Idziemy gdzieś?
-Jasne! Tylko muszę się ubrać, uczesać, umyć...
-To jestem za dziesięć minut -rozłączył się.
-Frajer. -powiedziała do telefonu. Trudno w to uwierzyć, ale była gotowa już w 15 minut. Gdy sprzątała po śniadaniu do drzwi zapukał Gavin. Dziewczyna otworzyła je, spojrzała na chłopaka z poważną miną i dla żartu zamknęła je bez słowa, włożyła buty, pożegnała Nessę, która właśnie wstała i wspaniałomyślnie otworzyła drzwi. Trzeba przyznać, że ich przyjaźń była nie codzienna, ale i Cassidy nie była do końca przeciętną dziewczyną.
-To gdzie idziemy? -zapytała miło
-Nie wiem, gdzie chcesz?
-Może byśmy zostali, obejrzeli jakiś film?
-Nie! Wykluczone żebyś siedziała w domu w urodziny! -zaprotestował stanowczo Gavin -Co powiesz na kino? Chyba jest dzisiaj film z tym twoim Lynchem?
-No i tyle zostało z „gdzie chcesz”... Mam ten film od Rossa. Po co iść do kina?
-Czemu ty tak bardzo chcesz zostać w domu?
-Czemu ty tak bardzo nie chcesz? Po prostu uważam, że to nie jest specjalny dzień. To tylko kolejna rocznica przyjścia na świat jakiejś cioty.
-Co ci się nagle tak poglądy odmieniły? Jeszcze wczoraj byłaś gotowa zabić za przyjęcie urodzinowe, a teraz nawet do kina nie chcesz iść?
-Przepraszam Gavin... Jestem od rana jakaś poddenerwowana. Chyba właśnie chodzi o to przyjęcie. To pierwsze urodziny na których go nie będzie i do tego one są osiemnaste. Zachowuję się jak dziecko, wiem o tym. -po tych słowach Gavin tak jak zawsze kiedy mówił jej coś ważnego, próbował pocieszyć, uspokoić, żeby go nie pobiła, podszedł bardzo blisko, tak, że prawie twarze się stykały, przytulił tak, żeby nie mogła ani go odepchnąć, ani uderzyć i mówił spokojnym głosem.
-Lubisz kiedy gdzieś razem wychodzimy prawda?
-No, no lubię...
-Potraktuj to wyjście jak zwykły dzień! Nie chcesz iść do kina=nie idziemy do kina.
-Sprawdź o której grają ten film. -odparła ustępliwym głosem
-Za pół godziny. -odpowiedział po dłuższej chwili
-Hmm.. Dobra, ale kupisz mi colę i popcorn!
-Szantaż?
-Tak.
-Dobra.
-Dobra. -i ruszyli w stronę kina. Dotarli na miejsce pięć minut przed filmem, szybko kupili bilety, jedzenie i weszli do sali zanim jeszcze skończyły się reklamy. Film był o dziewczynie, która zakochuje się w swoim najlepszym przyjacielu, którego grał Ross i o tym, że w końcu ten chłopak zaufał jej na tyle, że powiedział jej o tym, że jest zakochany w jej najlepszej przyjaciółce. Dramat. Matko sałatko, dramat.
-Ross łamacz serc wszystkich nastolatek. -żartowała Cassidy po wyjściu z kina
-Twoje serce zdobył. -zaśmiał się Gavin osłaniając się przy tym ręką przewidując to, że Cassidy jak zwykle uderzy go w głowę, albo ramię, ale ona była bardziej cwana i walnęła go w brzuch i ten się skulił z bólu. Potem poszli na lody, a że było około 12.00. mieli przed sobą jeszcze cały dzień.
-Właśnie! Cass, widziałem w sklepie gazetę. -Wtrącił Gavin, gdy tylko zapadła chwila ciszy
-Brawo! Jestem dumna! -zaśmiała się Cassidy waląc sarkazmem
-Ta, ta, a więc na okładce był nagłówek...
-Aha.. -znów mu przerwała, ale on nie zważając na to kontynuował
-”Czy Ellington z zespołu R5 adoptował fankę?” Nie zastanawia cię to?
-Nie..? Kolejny nagłówek nie mający nic wspólnego z tym co w środku będący tylko chwytem marketingowym.
-Słuchaj dalej! Było tam zdjęcie, zdjęcie dobrze ci znanej dziewczyny, dziewczyny, która jakiś czas temu przeprowadziła się z Polski prosto do Californi
-Chodzi ci o Nel? -zapytała z jeszcze małą nutką nadziei w głosie
-Tak, tak -odparł sarkastycznie -No i przecież Nel i Ratliff udają, że są rodziną prawda? -po tych słowach dziewczyna zamarła
-Chodzi o mnie tak?
-Na to wygląda...
-Co konkretnie tam pisali? Jak to możliwe, że oni znają prawdę?
-Widziałem tylko okładkę, nic nie czytałem, ale tu zaraz jest kiosk. -powiedział chłopak wskazując głową w stronę sklepu. Poszli tam. Pierwsze o czym pomyślała Cassidy to, to że ktoś musiał donieść mediom. Na pewno nie był to nikt z R5. Ich i jej rodziny też można wykluczyć z kręgu podejrzanych, tak jak i zresztą Gavin'a. Kto mógł jeszcze wiedzieć? Chyba nikt... Trzeba więc wykluczyć donosiciela. Również od bardzo dawna nawet nie wspominali z R5 o kłamstwie sprzed miesięcy, więc skąd te ciołki o tym wiedzą?
-Cholera, jest! -krzyknęła dziewczyna widząc na wystawie sklepowej siebie na okładce nowego numeru „Tiger Beat”. Weszła jak burza do kiosku i kupiła gazetę zapominając o wzięciu reszty. Zaczęła nerwowo przerzucać każdą stronę gazety w poszukiwaniu tej cholernej dramy. Po chwili przed jej oczami pojawił się wielki nagłówek „Ellington Ratliff adoptował fankę”. Na tej stronie było pełno ich wspólnych zdjęć z instagrama. Zdrowa psychicznie osoba patrząc na nie, nie miałaby powodu by sądzić, że będący na nich ludzie nie są rodzeństwem. Nie było na nich nic, co wskazywałoby na to, że oboje kłamią. Cassidy bez słowa zaczęła czytać artykuł z przerażeniem w oczach.

Przed jednym z koncertów podczas Louder Tour podejrzewano, że owa dziewczyna jest partnerką Ellingtona lecz oni oszukali wszystkich mówiąc, że Cassidy jest tylko jego kuzynką. Nasze bardzo wiarygodne anonimowe źródło donosi, że w rzeczywistości była ona kiedyś fanką zespołu, mieszkała w Europie i co najważniejsze nie jest ona spokrewniona z żadnym członkiem R5. Kim więc jest enigmatyczna towarzyszka zespołu? Czyżby kryła się za tym głębsza historia?

-Kto im powiedział? -zapytał Gavin lecz widząc, że Cassidy wlepia wzrok w gazetę i prawdopodobnie nawet go nie słucha, przestał oczekiwać odpowiedzi. Po dłuższej chwili dziewczyna jakby się ocknęła.
-Nie wiem... -mruknęła po cichu -...ale się dowiem!- nie skończywszy nawet zdania wyjęła telefon i wybrała numer Ross'a.
-Halo? -odezwał się blondyn
-Musimy pogadać! Gdzie jesteście? -zapytała stanowczo
-Yyy... Teraz nie możemy gadać... Załatwiamy... Coś...
-Ross? Halo? Wszystko tam u was w porządku? -Nagle z komórki dobiegł krzyk jednego z chłopaków, a potem huk.
-Tak, w porządku... Potrzebują mnie! Muszę kończyć!
-Ross!
-Pa!
-Co?! Ross! -chłopak się rozłączył -Co za... Ugh! Kretyn! Mam naprawdę ważną sprawę, a ten tleniony frajer mnie okłamuje!
-Nie wyciągaj pochopnych wniosków mała! Może naprawdę był bardzo zajęty i wydawało ci się, że coś kręci.
-Mam nadzieję, że masz rację, bo nie chcę przestać mu ufać. Hola, hola! Gavin? Czy ty bronisz Ross'a?
-Dobra, nieważne... To... Co chcesz teraz robić?

-Najchętniej wróciłabym do domu... -bez zbędnego przeciągania bo Cass nie miała nic do gadania więc poszli na plażę. Powoli zaczynało się robić ciemno, a wtedy jest tam najfajniej. Po nieco ponad godzinie rozmowy i śmiechu niebo było już zupełnie czarne. Przyjaciele wsiedli więc na motor i Gavin odwiózł Cassidy do domu. Już z oddali dziewczyna spostrzegła, że jej ogrodu dobiegają światła. Gdy znaleźli się już pod domem szybko zsiadła z motoru i powędrowała w stronę ogrodu. Nacisnęła klamkę i pchnęła drewnianą furtkę. To co zobaczyła sprawiło, że prawie stanęło jej serce.