-Niespodzianka! -rozległ się krzyk, który dotarł nawet do sąsiedniej ulicy. Tak, to impreza urodzinowa. Byli tam wszyscy, którzy się choć trochę liczyli dla dziewczyny, kilkoro znajomych Lynchów i parę osób ze szkoły. DJ'em był oczywiście nie kto inny jak Ryland, który zajmuje się tym na co dzień. Wszędzie były czarno-niebieskie balony z helem i serpentyny. Dookoła świeciły się kolorowe lasery. Pod płotem stał przystrojony stół z różnymi przekąskami i napojami. Było jak we śnie. Nagle do Cassidy podbiegł Ross, przytulił ją mocno, podniósł i okręcił dookoła jak w filmach. Po paru chwilach dziewczyna zobaczyła jakiegoś dziwnie znajomego chłopaka. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. On zmienił się nie do poznania, lecz kiedy zna się kogoś tyle lat to pozna się go nawet po operacji plastycznej. Chłopak ściął włosy i postawił grzywkę. Stare, brzydkie okulary zmienił na nerdy. Z chudego i niskiego kujona wyrósł na seksownego i wysportowanego łamacza serc. Żeby tego było mało prawą rękę miał całą wytatuowaną.
Cassidy rzuciła się chłopakowi na szyję. Kiedy przytulali się ostatnio nie było potrzeby by dziewczyna stawała na palcach, wręcz musiała się trochę garbić, ale teraz było już inaczej. Łzy szczęścia zaczęły spływać po policzku Cassidy, prosto na ramię przyjaciela, a on zacisnął powieki by powstrzymać swoje.
Cassidy rzuciła się chłopakowi na szyję. Kiedy przytulali się ostatnio nie było potrzeby by dziewczyna stawała na palcach, wręcz musiała się trochę garbić, ale teraz było już inaczej. Łzy szczęścia zaczęły spływać po policzku Cassidy, prosto na ramię przyjaciela, a on zacisnął powieki by powstrzymać swoje.
*kilka godzin temu w ogrodzie Cassidy*
-Musimy pogadać! Gdzie jesteście? -zapytała stanowczo Cassidy
-Yyy... Teraz nie możemy gadać... Załatwiamy... Coś... -odpowiedział wymijająco patrząc jak Rocky i Ratliff nieudolnie wieszają serpentyny. W pewnym momencie Rocky spadł z drabiny wywołując ogromny huk.
-Ross? Halo? Wszystko tam u was w porządku? -zapytała dziewczyna najwyraźniej słysząc wypadek.
-Musimy pogadać! Gdzie jesteście? -zapytała stanowczo Cassidy
-Yyy... Teraz nie możemy gadać... Załatwiamy... Coś... -odpowiedział wymijająco patrząc jak Rocky i Ratliff nieudolnie wieszają serpentyny. W pewnym momencie Rocky spadł z drabiny wywołując ogromny huk.
-Ross? Halo? Wszystko tam u was w porządku? -zapytała dziewczyna najwyraźniej słysząc wypadek.
-Tak, w porządku... Potrzebują mnie! Muszę kończyć!
-Ross!
-Pa!
-Co? Ross! -słyszał jeszcze głos z słuchawki mimo, że odsunął już słuchawkę od ucha. Rozłączył się i pobiegł ratować brata.
Parę minut później do ogrodu weszła Rydel. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Zgodzili się! -Krzyknęła przybijając piątkę Rossowi.
-Super! Jak ich przekonałaś? -ucieszył się zdziwiony blondyn
-Wystarczy, że zapytałam używając czegoś takiego jak kultura osobista -odrzekła blondynka unosząc z dumą głowę w górę
-Serio? Tak po prostu zapytałaś, a oni się zgodzili?
-Dobra to nie było aż takie proste, ale uważają mnie chyba za dojrzałą i odpowiedzialną osobę z resztą Nessa też będzie, a Cassidy ma już 18 lat.
-Wtajemniczy mnie ktoś o czym mówimy? -wtrącił się Ell
-O wyjeździe! -odpowiedzieli chórem na co Ratliff zaczął udawać, że nie zadał pytania.
-Zapomniałam! Ross! Będziemy mieli dodatkowego gościa! -wykrzyknęła po chwili Rydel
-Tak? Zaprosiłaś kogoś jeszcze?
-Serio? Tak po prostu zapytałaś, a oni się zgodzili?
-Dobra to nie było aż takie proste, ale uważają mnie chyba za dojrzałą i odpowiedzialną osobę z resztą Nessa też będzie, a Cassidy ma już 18 lat.
-Wtajemniczy mnie ktoś o czym mówimy? -wtrącił się Ell
-O wyjeździe! -odpowiedzieli chórem na co Ratliff zaczął udawać, że nie zadał pytania.
-Zapomniałam! Ross! Będziemy mieli dodatkowego gościa! -wykrzyknęła po chwili Rydel
-Tak? Zaprosiłaś kogoś jeszcze?
-Nie ja... Mama Cassidy przyjechała z jakimś przyjacielem Cass z dzieciństwa. To ma być niespodzianka. Cass o niczym nie wie - powiedziała Rydel na co wcześniej opalająca się Nel poderwała się z leżaka jak poparzona.
-Jaki przyjaciel? - zapytała z udawanym spokojem -Możliwe, że go znam.
-Nie pamiętam... Chyba... Cichy...
-Ojej! Super! Chodziliśmy razem do szkoły! -mówiła radośnie Nel, choć tak naprawdę miała ochotę krzyczeć ze złości. Cichy to osoba, która jej nienawidzi jeszcze bardziej niż Cassidy. Nel przez dość długi czas bawiła się nim i go wykorzystywała. Cichy robił wszystko co chciała i nawet tego nie zauważał. W końcu z nim zerwała w podły sposób, gdy wyjeżdżała do Californi. Nie był już jej do niczego potrzebny więc pozbyła się go jak ubrań z zeszłego sezonu. Rozkochała go w sobie, skłóciła go z najlepszą przyjaciółką, wykorzystywała go, po czym perfidnie z nim zerwała. Cichy nie był ani pierwszym, ani ostatnim jej chłopakiem. Nie da się ukryć, że z Ross'em też robi co tylko chce. Panie i panowie, oto Nel Evans. W pewnym momencie wpadła na kolejny pomysł w swoim stylu -Ciekawe czy nadal są razem. Pewnie tak, fajna z nich para.
-Kto? Cass i ten Cichy? -zapytał Ross. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale nagle zaczęło się w nim gotować z zazdrości.
-Taak! Cassidy ci nie mówiła? Żebyś tylko widział jak oni się kochają. Są uroczy.
-Nigdy... Nie wspominała, że ma chłopaka -udawał jakby mówił o tym bez przejęcia
-Jeśli teraz nie są razem to zaraz na pewno znowu będą, skoro on przyjechał.
-Oohhh... To takie kochane, że przyjechał tu specjalnie dla niej. Niezły romantyk -zachwycała się Rydel na co Ratliff'owi wypadło coś z rąk wywołując spory hałas. Wszyscy spojrzeli w jego stronę, a Ross parsknął śmiechem. Nagle z kieszeni blondyna dobiegł dźwięk wiadomości. To był Gavin.
-Kto? Cass i ten Cichy? -zapytał Ross. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale nagle zaczęło się w nim gotować z zazdrości.
-Taak! Cassidy ci nie mówiła? Żebyś tylko widział jak oni się kochają. Są uroczy.
-Nigdy... Nie wspominała, że ma chłopaka -udawał jakby mówił o tym bez przejęcia
-Jeśli teraz nie są razem to zaraz na pewno znowu będą, skoro on przyjechał.
-Oohhh... To takie kochane, że przyjechał tu specjalnie dla niej. Niezły romantyk -zachwycała się Rydel na co Ratliff'owi wypadło coś z rąk wywołując spory hałas. Wszyscy spojrzeli w jego stronę, a Ross parsknął śmiechem. Nagle z kieszeni blondyna dobiegł dźwięk wiadomości. To był Gavin.
Długo wam jeszcze zejdzie? Cass chce wracać do domu.
Daj nam jeszcze pół godziny.
Odpisał.
-Dobra! Ruchy! Cass zaraz będzie! -krzyknął Ross mobilizując wszystkich do działania. Rydel i Nessa przygotowały stół, Ratliff i Rocky zajeli się światłem, Ryland muzyką, Riker kończył wieszać balony, a Ross robił w sumie wszystko na raz. On jak nikt inny chciał żeby wszystko było perfekcyjne.
*impreza*
Chłopak odsunął ją od siebie widząc, że coraz bardziej płacze. Spojrzał na nią swoimi wielkimi, przeszklonymi oczami i otarł jej łzy.
-Nie płacz księżniczko! -powiedział uśmiechając się do Cassidy, na co ona spuściła wzrok i nie przestając płakać uśmiechnęła się. -Przepraszam -wydukał po chwili. -Przepraszam. Nie wiem jak mogłem zostawić cię dla niej...
-Nie kończ! -przerwała mu szybko -Nel... Jest tutaj... -wyszeptała
-Co?!
-Potem ci wszystko wyjaśnię...
-Ja też mam ci bardzo wiele do wyjaśnienia, a potem... Wszystko... Będzie... Jak dawniej.
-Dobra. Poznajcie się! To jest mój przyjaciel z dzieciństwa Mikey ale wszyscy mówią na niego Cichy -powiedziała do stojących obok przyjaciół. -Cichy, to są Ross, Riker, Rydel, Rocky, Ratliff i Gavin
-No pięknie haha -wtrącił Cichy -R5! Ty to jednak zawsze postawisz na swoim.
Po paru minutach do ogrody weszli rodzice Cassidy z wielkim tortem. Dziewczyna wiedziała co prawda o tym, że jej mama przyjedzie na początku wakacji, ale nie miała pojęcia kiedy więc gdy ją zobaczyła rzuciła wszystko i do niej pobiegła. Przytuliła ją i przywitała się niemal skacząc ze szczęścia.