sobota, 15 listopada 2014

XVI

Cassidy nie za bardzo chciała zobaczyć Nel tego wieczoru. Nie dość, że bawiła się okropnie to jeszcze groziła jej kolejna kłótnia z nemezis, a gdyby do tego doszło być może znowu pokłóciłaby się z Ross'em, ale nie mając za dużego wyboru wpuściła ich do środka. Chwilę później wreszcie dotarł Gavin. Tłumaczył swoje spóźnienie tym, że musiał odwieźć kuzynkę na lotnisko. Minęło jakieś pół godziny, a Nel i Gavin już dołączyli do nawalonego towarzystwa. Cała czwórka siedziała na kanapie w salonie i gadali o rzeczach całkowicie nie ważnych. W całym domu, w którym było ze 30 osób tylko Cassidy i Ross byli w miarę trzeźwi. Nel cały czas tuliła swojego chłopaka, któremu to z całą pewnością nie przeszkadzało. Gavin też stał się bardziej przylepny pod wpływem alkoholu. Na jego nieszczęście przystawiał się do Cassidy, której to nie odpowiadało. Zakochani postanowili iść tańczyć, a że Cassidy nie chciała zostać sama z pijanym Gavin'em postanowiła wyciągnąć go na parkiet. Niestety popełniła błąd. Gavin podczas tańca zaczął ją po prostu obmacywać. Gdy dziewczyna chciała dać mu do zrozumienia, że nie ma na to ochoty i odejść, ten złapał ją tak, że nie mogła się uwolnić i zaczął ją całować. Nagle Cassidy zobaczyła Ross'a. Chłopak złapał Gavina za koszulkę i przypierniczył mu tak mocno że ten stracił przytomność. Chwilę później przyjechał Riker, który miał odebrać Ross'a i jego dziewczynę z imprezy i odwiózł Cassidy i Nel do domu, a potem razem z młodszym bratem wrócili do siebie.
Następnego dnia rano gdy Cassidy wstała czekały na nią zimne naleśniki. Obok leżała kartka „Musiałem pojechać wcześnie do pracy i nie chciałem cię budzić. Wczoraj, gdy byłaś na imprezie dzwoniła ciocia Elizabeth. Dzisiaj wieczorem przyjedzie do nas razem z Vanessą bo akurat będą w LA. Posprzątaj w domu, a ja jak wrócę z pracy ugotuję coś dobrego. Kocham cię tata”. Cassidy wzięła naleśniki i zjadła je w swoim pokoju. Gdy już miała się wziąć za sprzątanie zadzwonił telefon.
-Hej mała chcesz iść z nami na plażę? -odezwał się w słuchawce głos Rikera
-Oh... Chciałabym, ale nie mogę. Muszę posprzątać w domu bo ciocia i kuzynka do mnie dzisiaj przyjeżdżają
-To przyjdziemy do ciebie i ci pomożemy sprzątać.
-Super, będzie miło
-To zaraz będziemy!
-Do zobaczenia!- Cassidy się rozłączyła i zaczęła sprzątać. Chwilę później całe towarzystwo przyszło. Na szczęście Nel miała zbyt wielkiego kaca po imprezie i nie przyszła. Ross, Riker i Cassidy poszli sprzątać na górze, a Rocky, Ell i Rydel na dole. Po dwóch godzinach był już porządek więc wszyscy usiedli w salonie i zaczęli oglądać film. Cassidy pod pretekstem zrobienia popcornu wyciągnęła Rossa na moment do kuchni.
-Rydel albo Ratliff ci coś mówili? -zapytała
-Ale, że z czym?
-Ty jesteś głupi czy głupi?
-Daj spokój, żartowałem.
-Ta... To mówili czy nie?
-Nie, nic nie mówili.
-Czemu oni to ukrywają?
-Nie wiem. Może nie wiedzą jak to powiedzieć.
-Powinni nam powiedzieć od razu, a nie...
-Postaraj się też ich trochę zrozumieć! Są przyjaciółmi od lat i nie jest im łatwo powiedzieć reszcie paczki, że są razem. Gdybyśmy my się spotykali też by ci nie było łatwo im powiedzieć.
-Gdybyśmy co?
-Dobra już... Chodzi mi o to, że to nie jest łatwo od tak powiedzieć przyjaciołom „Hej, ja i Ratliff jesteśmy razem, a poza tym co tam?”
-Masz rację, ale wolałabym żeby nam mówili o wszystkim.
-Ja też bym wolał...

-Dobra, zróbmy ten popcorn!- Cassidy otworzyła szafkę, wyciągnęła z niej popcorn i wsadziła do mikrofali, a gdy był już gotowy razem z blondynem wróciła do przyjaciół i zaczęli oglądać film.

XV

Gdy tak chodzili po mieście postanowili wstąpić do Mc'a na kurczaka.
-Serio brakowało mi tych naszych rozmów- mówił Ross biorąc do buzi kolejną frytkę. Nagle Cassidy zauważyła, że z blondynem jest coś nie tak. Co chwilę się zamyślał i mimo że bardzo starał się to ukryć, Cassidy domyśliła się, że coś go martwi.
-Coś się dzieje? Wydajesz się być trochę przygaszony- zapytała w końcu, nie mogąc znieść podłego nastroju przyjaciela.
-Nie, to naprawdę nic ważnego.
-Ross, znamy się już trochę i jeszcze nigdy nie powiedziałeś mi czegoś co by nie było ważne więc gadaj w tej chwili!
-No dobra! Trochę się ostatnio Nel na mnie obraziła, ale nie chcę o tym...
-O co się obraziła?- przerwała mu
-Eh... Ty uparta jesteś. Musiałem wczoraj jechać nagle na plan „Austin'a i Ally” by dograć kilka scen bo niby mi nie wyszły i byłem zmuszony przełożyć nasz wypad do kina, a ona od razu się na mnie drzeć zaczęła. Rozumiem, że nie była zadowolona z tego powodu, ale wiesz o co mnie oskarżyła? O to, że ją zdradzam! No ja pierniczę, a wiesz z kim?
-Pewnie z Laurą Marano.
-Nie! Zaraz! Powiedziałaś, że z Laurą Marano? No to miałaś rację! Ona nie miała żadnych podstaw żeby tak twierdzić!
-Wiesz ile osób z R5 Family was shippuje? Zdajesz sobie z tego sprawę?
-Tak, oczywiście! Wait! Ty chyba nie... Błagam powiedz, że nie!
-No ja nie shippuję, ale Nel chyba tak...
-Przestań! To nie śmieszne!- zaśmiał się blondyn i rzucił w Cassidy frytką
-Przyznam się bez bicia, że shippowałam kogoś z R5.
-A kogóż to?
-Ale nie śmiej się!
-Tego nie obiecuję.
-To przynajmniej niech to zostanie między nami!
-To mogę obiecać! Nikomu nie powiem.
-Eh... Rydellington...
-Żartujesz?!
-Czemu mam żartować?
-Nie, nie, nie o to chodzi! Spójrz za siebie!- wyszeptał Rossi schował głowę za torbą dziewczyny. Gdy Cassidy się odwróciła zobaczyła całującą się parę. Gdy przyjrzała się lepiej otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i szybko się odwróciła. Chyba łatwo się domyśleć kim byli zakochańcy- Rydel i Ratliff we własnej osobie. Cassidy spojrzała na Ross'a, który nie mógł jeszcze wyjść z podziwu i cicho pisnęła
-Miałam rację! Miałam rację od początku! Ha ha!
-Chodź do nich!- zaproponował chłopak
-Ciebie to do reszty posrało? Nie mogą wiedzieć, że wiemy! Niech sami nam to powiedzą!
-To co robimy? Zaraz nas zauważą, nie możemy tu zostać.
-No i tak miałam się już zbierać bo umówiłam się z Gawin'em...
-Co?- przerwał jej Ross- Z Gavin'em?
-Na imprezę! Idziemy do kolegi ze szkoły, to nie randka!
-O cholera! Nel chciała żebym poszedł z nią do znajomych! Zapomniałem o tym- Ross od razu zerwał się z krzesła i razem z Cassidy wyszli z Mc'a, a potem odwiózł ją do domu.
-Baw się z nim dobrze- powiedział i przytulił Cassidy mocno na pożegnanie. Dziewczyna weszła do domu i położyła się na łóżku z nogami na ścianie. Pół godziny przed imprezą włożyła jedną z dwóch sukienek jakie posiadała i spóźniona wyszła z domu. Gdy wreszcie dotarła do domu w którym miała odbyć się impreza Gavin'a jeszcze tam nie było, jednak zabawa trwała już w najlepsze. Ludzie tam nie byli tacy jak przyjaciele Cassidy. Chodzi o towarzystwo, które nie wyobraża sobie zabawy bez co najmniej pół litra wódki na głowę. Dziewczyna siedziała na kanapie i tylko patrzyła na pijanych nastolatków. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zobaczyła, że gospodarz siedzi na pruty w trzy dupy w koncie za telewizorem więc postanowiła, że otworzy z nadzieją, że to Gavin. Jakież było jej zdziwienie gdy zobaczyła za drzwiami Ross'a i Nel.

wtorek, 11 listopada 2014

XIV

Dziewczyna usiadła obok niego i zaczęli długo rozmawiać. Gavin mówił strasznie dużo ale Casidy to nie przeszkadzało bo dużo bardziej wolała słuchać, niż opowiadać. On mówił o wspomnieniach z Tennessee, grach komputerowych, swoich dawnych kumplach, a ona opowiedziała mu o tym jak poznała idoli, o Nel i Mikey'u. Nawet nie zauważyli jak wybiła północ. Rozmawiali chyba z pięć godzin. Po pierwszej w nocy Gavin odwiózł dziewczynę do domu, a potem rano po nią przyjechał i pojechali razem do szkoły. Nie da się ukryć że Gavin'a strasznie polubili w szkole. To nic dziwnego bo przecież był przystojny, pewny siebie i charyzmatyczny. Wszystkie te puste dziewczyny, co kładą na siebie kilo tapety kleiły się do niego się w niego jakby w tej chwili miały zacząć go całować i obmacywać, ale Gavin był typem chłopaka, któremu to nie przeszkadzało. Gdy na chwilę udało mu się zgubić pragnące go lasencje podszedł do Casidy
-Ej panna!
-Co jest łosiu?
-Jakiś typek z klasy... Chyba Josh czy jakoś tak... Nieważne, on mówił, że robi jakąś prywatkę czy coś i...
-Ciekawe... Mnie nie zaprosił
-Zaprosił, miałem ci przekazać. Może poszlibyśmy razem?
-Na tę prywatkę, ta?- zaśmiała się Casidy
-Prywatę, imprezę nieważne... To co?
-No nie wiem...
-No co? Taka łobuziara, a się boi?
-Nigdy nie twierdziłam, że jestem łobuziarą.
-No chodź, proszę.
-Mhm
-Co?
-No okey pójdę!
Nagle zadzwonił telefon dziewczyny. Wyświetlił się numer i zdjęcie Ross'a, z którym nie rozmawiała od czasu dramy w centrum handlowym. Przez chwilę wahała się czy odebrać, ale w końcu wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Casidy?
-Tak, co tam? -zapytała z nadzieją, że Ross zacznie się tłumaczyć
-Musimy pogadać! Przyjdę po ciebie pod szkołę po twoich lekcjach ok? -powiedział Ross nie okazując ani skruchy, ani złości, ani w ogóle żadnych emocji
-Ale coś się stało?- zapytała zmieszana
-Nic się nie stało. Po prostu musimy porozmawiać.
-Jakoś ostatnio nie miałeś aż tak wielkiej ochoty by porozmawiać, a dzisiaj ja mam plany więc...
-Casidy! No proszę!- przerwał jej Ross
-Czemu nagle tak bardzo chcesz się spotkać?
-No bo... No tak dawno się nie widzieliśmy! Rodzeństwo i Ell się do mnie nie odzywają, Rocky zaczął nazywać nasz zespół R4...
-To nie moja sprawa! Poza tym masz tą swoją Nel, której wolisz wierzyć bardziej niż mi!
-Czy ty jesteś zazdrosna o moją dziewczynę?- zapytał uśmiechając się zadziornie
-Na razie Ross- rzuciła po czym bez wahania rozłączyła się. W tym wypadku to pytanie było żałosne ze strony Ross'a. Gavin nie zadając pytań przytulił dziewczynę widząc, że tego potrzebowała i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Reszta dnia minęła zwyczajnie: jedna dwója, cztery tróje i jedna czwórka fartem. Gdy wreszcie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji Casidy i Gavin wyszli ze szkoły. Nagle dziewczyna spostrzegła pod szkołą czarny samochód Ross'a. Dała znak Gavin'owi by odeszli stamtąd jak najszybciej, ale Ross zauważył ich i wysiadł z auta.
-Kim on jest?- zapytał patrząc na Gavin'a
-To Gavin, a my chyba nie byliśmy umówieni...- odpowiedziała sucho Casidy
-Chciałem z tobą porozmawiać!
-Wiem, zrozumiałam za pierwszym razem, ale widocznie ty masz z tym problem bo dałam ci jasno do zrozumienia, że nie mam ochoty cię widzieć!
-Cass...-wtrącił Gavin- możemy chwilę pogadać?- zapytał po czym wziął dziewczynę na bok.
-Nie musisz mi przypominać, że jesteśmy dziś umówieni i tak nie mam zamiaru iść gdziekolwiek z tym burakiem...
-Nie o to chodzi Cass! Myślę, że powinnaś z nim iść! Nawet nie wiesz co ci chce powiedzieć! Teraz ja pójdę do domu, a ty zepniesz dupę i pogadasz z tym blondynem!
-Dobrze tato!- powiedziała Casidy, a gdy zrozumiała, że Gavin naprawdę idzie to wróciła do Ross'a, który wciąż czekał w miejscu, w którym został porzucony.
  Z początku spacerowali w ciszy aż w końcu Ross zaczął
-Brakuje mi ciebie Cass...-niepewnie spojrzał na dziewczynę- Nie chcę, żeby twoje kłótnie z Nel nas poróżniły. Są takie sytuacje z których nie ma dobrego wyjścia. Ja... Naprawdę kocham Nel, a ty jesteś najlepszą przyjaciółką jaką miałem. Zrozum, że ja nie chcę po między wami wybierać, bo żaden wybór nie byłby właściwy. Zdaję sobie sprawę, że jesteś na mnie wściekła i masz pełne prawo być...
-Ross!- przerwała mu dziewczyna- Nie byłabym sobą, gdybym ci nie wybaczyła.- Nagle na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech
-Nawet nie wiesz jak się cieszę...
-Ale- znowu mu przerwała- obiecaj mi, że nie dasz sobie złamać serca! Nie będę cię przekonywać jaka ona jest zła, dwulicowa, okrutna, samolubna...
-Skończyłaś?
-Tak, tylko uważaj, nie daj się popsuć Ross. Ja ci za szybko wybaczam.
-Ten chłopak... Ten z którym wychodziłaś ze szkoły...
-Prawilna mordeczka- uśmiechnęła się- Niedawno prawie rozjechał mnie na motorze, a później okazało się, że chodzimy razem do klasy
-Czy ty tylko tak zawierasz przyjaźnie?- zaśmiał się
-Tylko z takimi frajerami jak ty! Takimi, którzy nie potrafią prowadzić- żartowała Casidy. Blondyn natychmiast zaczął protestować
-Ja jestem doskonałym kierowcą
-No jasne, że tak Rossy- powiedziała słodkim głosem targając włosy chłopaka. Nie dało się ukryć, że właśnie przedrzeźniała Nel.