sobota, 15 listopada 2014
XVI
XV
wtorek, 11 listopada 2014
XIV
Dziewczyna usiadła obok niego i zaczęli długo rozmawiać. Gavin mówił strasznie dużo ale Casidy to nie przeszkadzało bo dużo bardziej wolała słuchać, niż opowiadać. On mówił o wspomnieniach z Tennessee, grach komputerowych, swoich dawnych kumplach, a ona opowiedziała mu o tym jak poznała idoli, o Nel i Mikey'u. Nawet nie zauważyli jak wybiła północ. Rozmawiali chyba z pięć godzin. Po pierwszej w nocy Gavin odwiózł dziewczynę do domu, a potem rano po nią przyjechał i pojechali razem do szkoły. Nie da się ukryć że Gavin'a strasznie polubili w szkole. To nic dziwnego bo przecież był przystojny, pewny siebie i charyzmatyczny. Wszystkie te puste dziewczyny, co kładą na siebie kilo tapety kleiły się do niego się w niego jakby w tej chwili miały zacząć go całować i obmacywać, ale Gavin był typem chłopaka, któremu to nie przeszkadzało. Gdy na chwilę udało mu się zgubić pragnące go lasencje podszedł do Casidy
-Ej panna!
-Co jest łosiu?
-Jakiś typek z klasy... Chyba Josh czy jakoś tak... Nieważne, on mówił, że robi jakąś prywatkę czy coś i...
-Ciekawe... Mnie nie zaprosił
-Zaprosił, miałem ci przekazać. Może poszlibyśmy razem?
-Na tę prywatkę, ta?- zaśmiała się Casidy
-Prywatę, imprezę nieważne... To co?
-No nie wiem...
-No co? Taka łobuziara, a się boi?
-Nigdy nie twierdziłam, że jestem łobuziarą.
-No chodź, proszę.
-Mhm
-Co?
-No okey pójdę!
Nagle zadzwonił telefon dziewczyny. Wyświetlił się numer i zdjęcie Ross'a, z którym nie rozmawiała od czasu dramy w centrum handlowym. Przez chwilę wahała się czy odebrać, ale w końcu wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Casidy?
-Tak, co tam? -zapytała z nadzieją, że Ross zacznie się tłumaczyć
-Musimy pogadać! Przyjdę po ciebie pod szkołę po twoich lekcjach ok? -powiedział Ross nie okazując ani skruchy, ani złości, ani w ogóle żadnych emocji
-Ale coś się stało?- zapytała zmieszana
-Nic się nie stało. Po prostu musimy porozmawiać.
-Jakoś ostatnio nie miałeś aż tak wielkiej ochoty by porozmawiać, a dzisiaj ja mam plany więc...
-Casidy! No proszę!- przerwał jej Ross
-Czemu nagle tak bardzo chcesz się spotkać?
-No bo... No tak dawno się nie widzieliśmy! Rodzeństwo i Ell się do mnie nie odzywają, Rocky zaczął nazywać nasz zespół R4...
-To nie moja sprawa! Poza tym masz tą swoją Nel, której wolisz wierzyć bardziej niż mi!
-Czy ty jesteś zazdrosna o moją dziewczynę?- zapytał uśmiechając się zadziornie
-Na razie Ross- rzuciła po czym bez wahania rozłączyła się. W tym wypadku to pytanie było żałosne ze strony Ross'a. Gavin nie zadając pytań przytulił dziewczynę widząc, że tego potrzebowała i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Reszta dnia minęła zwyczajnie: jedna dwója, cztery tróje i jedna czwórka fartem. Gdy wreszcie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji Casidy i Gavin wyszli ze szkoły. Nagle dziewczyna spostrzegła pod szkołą czarny samochód Ross'a. Dała znak Gavin'owi by odeszli stamtąd jak najszybciej, ale Ross zauważył ich i wysiadł z auta.
-Kim on jest?- zapytał patrząc na Gavin'a
-To Gavin, a my chyba nie byliśmy umówieni...- odpowiedziała sucho Casidy
-Chciałem z tobą porozmawiać!
-Wiem, zrozumiałam za pierwszym razem, ale widocznie ty masz z tym problem bo dałam ci jasno do zrozumienia, że nie mam ochoty cię widzieć!
-Cass...-wtrącił Gavin- możemy chwilę pogadać?- zapytał po czym wziął dziewczynę na bok.
-Nie musisz mi przypominać, że jesteśmy dziś umówieni i tak nie mam zamiaru iść gdziekolwiek z tym burakiem...
-Nie o to chodzi Cass! Myślę, że powinnaś z nim iść! Nawet nie wiesz co ci chce powiedzieć! Teraz ja pójdę do domu, a ty zepniesz dupę i pogadasz z tym blondynem!
-Dobrze tato!- powiedziała Casidy, a gdy zrozumiała, że Gavin naprawdę idzie to wróciła do Ross'a, który wciąż czekał w miejscu, w którym został porzucony.
Z początku spacerowali w ciszy aż w końcu Ross zaczął
-Brakuje mi ciebie Cass...-niepewnie spojrzał na dziewczynę- Nie chcę, żeby twoje kłótnie z Nel nas poróżniły. Są takie sytuacje z których nie ma dobrego wyjścia. Ja... Naprawdę kocham Nel, a ty jesteś najlepszą przyjaciółką jaką miałem. Zrozum, że ja nie chcę po między wami wybierać, bo żaden wybór nie byłby właściwy. Zdaję sobie sprawę, że jesteś na mnie wściekła i masz pełne prawo być...
-Ross!- przerwała mu dziewczyna- Nie byłabym sobą, gdybym ci nie wybaczyła.- Nagle na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech
-Nawet nie wiesz jak się cieszę...
-Ale- znowu mu przerwała- obiecaj mi, że nie dasz sobie złamać serca! Nie będę cię przekonywać jaka ona jest zła, dwulicowa, okrutna, samolubna...
-Skończyłaś?
-Tak, tylko uważaj, nie daj się popsuć Ross. Ja ci za szybko wybaczam.
-Ten chłopak... Ten z którym wychodziłaś ze szkoły...
-Prawilna mordeczka- uśmiechnęła się- Niedawno prawie rozjechał mnie na motorze, a później okazało się, że chodzimy razem do klasy
-Czy ty tylko tak zawierasz przyjaźnie?- zaśmiał się
-Tylko z takimi frajerami jak ty! Takimi, którzy nie potrafią prowadzić- żartowała Casidy. Blondyn natychmiast zaczął protestować
-Ja jestem doskonałym kierowcą
-No jasne, że tak Rossy- powiedziała słodkim głosem targając włosy chłopaka. Nie dało się ukryć, że właśnie przedrzeźniała Nel.