niedziela, 28 grudnia 2014

XIX

Nie było to daleko od domu Lynchów, a najlepsze było to, że w tamtej części plaży prawie nigdy nikogo nie ma. Gdy już dotarli zaczęli rozkładać koce. Nagle Ross schylił się po coś do torby. Wyjął jakieś małe pudełeczko i rzucił je na koc. Po chwili Cassidy zauważyła co to było, a mianowicie prezerwatywa. Dziewczyna spojrzała na blondyna z przerażeniem i zdziwieniem. W końcu chłopak odwrócił się do Cassidy i bez słowa, nieoczekiwanie zdjął z siebie koszulkę i ją też rzucił na koc. Dziewczyna zapytała z jeszcze większym przerażeniem niż dotychczas
-Co ty do cholery wyprawiasz?! -na co Ross uśmiechnął się cwaniacko i powiedział
-A co ty rozumiesz przez „spędzenie razem nocy”? -po tych słowach złapał ją w talii i przysunął do siebie po czym zaczął przybliżać usta do ust dziewczyny. Cassidy oniemiała, próbowała się wyrwać, lecz bez silnie. Usta Rossa były już centymetr, pół centymetra od jej ust, gdy nagle Ross nie odsuwając się zaczął się śmiać. W końcu Cassidy zrozumiała, że to wszystko było tylko głupim żartem i walnęła Rossa z całej siły w ramie, po czym zaczęła się śmiać razem z pół nagim przyjacielem. Ross nagle zaczął ją gonić po całej plaży udając złego za uderzenie go. Na jej nieszczęście był szybszy i znowu złapał ją w talii, tym razem od tyłu. Potem owinął jej, ręce wokół brzucha i podniósł ją do góry. Cassidy cały czas nie przestawała się śmiać do czasu kiedy zauważyła, że blondyn niesie ją do morza z jasnym zamiarem.
-Nie Ross! Do wody nie! Proszę! Nie! -protestowała szarpiąc się, ale na nic były jej starania. Blondyn wskoczył razem z nią do morza. Dziewczyna na złość mu nie wypływała spod wody by ten myślał, że coś się stało i rzeczywiście tak było. Ross zaczął jej w panice szukać. Gdy dziewczynie zaczęło brakować powietrza wynurzyła się z wody i szybko pobiegła nad brzeg, a gdy Ross również się wynurzył krzyknęła do niego
-No ile się będziesz jeszcze bawił?- blondyn się odwrócił w stronę plaży i szybko zaczął znów gonić Cassidy nie dając po sobie poznać tego, że naprawdę się o nią bał. Po skończonej zabawie postanowili już się położyć, jeszcze chwilę pogadać i iść już spać. Strzepnęli piach z koców i się położyli. Wciąż byli jeszcze prawie cali mokrzy, a wieczór był dość chłodny, jeden z chłodniejszych od miesięcy.
-Nie chcę narzekać, ale zimno mi... -powiedziała Cassidy gdy Ross był już w pół śnie.
-Zdejmij te mokre ciuchy i włóż moją bluzkę. -powiedział zdejmując nagle koszulkę i powodując tym samym lekkie skrępowanie u dziewczyny. Nie da się ukryć, że Ross był chłopakiem o niezwykle yyy... niezwykłej budowie ciała, a Cassidy kiedyś śliniła się na jego widok. W końcu jednak wzięła od blondyna koszulkę i się przebrała. Leżeli jeszcze chwilę i rozmawiali, aż nagle dziewczyna spostrzegła, że blondyn ma sine usta
-Chyba ci zimno prawda? -zapytała po chwili
-Trochę... -odparł
-Mi trochę też...
-W sumie... Możemy spać ra... yy... Na jednym kocu, a drugim się przykryjemy. -zaproponował niepewnie. Cassidy trochę się speszyła, ale uznała, że to wcale nie jest zły pomysł więc się zgodziła. W końcu byli najlepszymi przyjaciółmi, więc spanie z nim to jak spanie z bratem. Bardzo przystojnym i bardzo... bez koszulki bratem... Przynajmniej oboje tak to sobie tłumaczyli. Gdy weszli pod koc Ross powiedział
-Przytul się, będzie nam cieplej. -i nagle dziewczyna poczuła ucisk w brzuchu, ale zrobiła to co chciał blondyn. Blond chłopaczyna zawsze był taki ciepły. Cassidy spała wtulona w niego, a on całą noc nie puszczał jej z uścisku.
Z samego rana, gdy Ross i Cassidy jeszcze spali cała ekipa przyszła na plażę by sprawdzić czy wykonali swoje zadanie i spędzili całą noc na plaży. Nie trzeba chyba mówić, że niemałe było ich zdziwienie gdy zobaczyli ich w takiej... sytuacji... Rocky swoim tonem pedofila zaproponował by ich nie budzić skoro tak sobie słodko śpią bo pewnie przeżyli noc pełną wrażeń. Wszyscy zaczęli się po cichu śmiać, ale wystarczająco głośno by obudzić Ross'a, który delikatnie obudził Cassidy. Wtedy szybko odsunęli się od siebie i usiedli na kocu.


-No pięknie Rossy! -zaśmiał się Ell -Czy ty przypadkiem nie masz dziewczyny mój drogi? -Ross chciał zapytać go o to samo tylko w trochę innym kontekście, ale szybko ugryzł się w język. Chłopak i Cassidy spojrzeli na siebie porozumiewawczo i postanowili nie tłumaczyć się i trzymać przyjaciół w niepewności. Z ich strony wyglądało to jednoznacznie: Cass w koszulce Rossa, Ross bez żadnej koszulki, oboje spali przytuleni do siebie, na plaży, po dwuznacznie brzmiącym wyzwaniu... Trzymanie tak przyjaciół w niewiedzy musiało być zabawne.

XVIII

Nagle dziewczyny usłyszały dźwięk samochodu Riker'a. Cassidy musiała dodać otuchy Nessie bo ta potwornie stresowała się randką
-Co ja mam mówić? Co jak nie będziemy mieli o czym gadać? -pytała Vanessa -Cass! Ręce mi się znowu trzęsą. Strasznie się denerwuję!
-To się nie denerwuj Nessa! Będzie dobrze! Riker to wspaniały chłopak i na pewno będziecie się świetnie bawić! -Mówiła dziewczyna i przytuliła mocno swoją kuzynkę. Blondyn chyba też musiał się chwilę odstresować bo do drzwi zadzwonił dopiero po dłuższej chwili.
-Oho! Gwiazdor przyszedł. -powiedziała Cassidy słysząc dzwonek
-Ja... Nie dam rady... Powiedz, że jestem chora, wyjechałam, nie żyję!
-Weź się w garść do cholery! Co ty masz kryzys wieku dojrzewania?
-Cass ja... -Nessa musiała przerwać zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć bo dziewczyna wypchnęła ją za drzwi tak, że ta wpadła na blondyna.
-Ślicznie wyglądasz Nessa. -pochwalił dziewczynę po chwili
-Dziękówa! -Wyrzuciła dziewczyna zapominając, że jest ze swoim możliwym chłopakiem, a nie z kuzynką lub kumplami i od razu ugryzła się w język. Riker się uśmiechnął co dodało jej trochę odwagi i zabrał ją do auta. W samochodzie panowała bardzo niezręczna cisza. Słychać było tylko dźwięk silnika i grające radio. Nagle Vanessa zawołała
-Ojejku możesz podgłośnić? Kocham tę piosenkę! -na co Riker się w duchu zarumienił bo w całym samochodzie słychać było „Smile”. Po chwili dziewczyna poczerwieniała bo poznała głos przyjaciela w piosence. Blondyn chyba to zauważył bo zaczął się śmiać i po chwili Nessa również, a potem oboje śpiewali ”I wanna make you smile, oh, oh I wanna see you smile I wanna see you smile”.
-Może przed karaoke zabiorę cię na lody. Co ty na to? -zaproponował po czym skręcił w stronę najlepszej, choć mało popularnej lodziarni w mieście. Co prawda nie było tak za dużego wyboru, ale za to lody były tam po prostu boskie. Gdy stamtąd wyszli Riker złapał Nessę w biodrach i posadził na masce auta jak na filmach i sam też usiadł bardzo blisko niej. Chwila ta upłynęła szybko bo moment później lodów już nie było więc wsiedli do samochodu i pojechali prosto do klubu karaoke.
*W tym samym czasie u Cassidy*
Gdy Nessa wyszła na randkę z Riker'em Cassidy nie miała co ze sobą zrobić. Chciała zadzwonić do Gavin'a albo kogoś z R5, ale szybko przeszła jej na to ochota. Myślała o tym by obejrzeć kolejny odcinek serialu, który przerwała jej Nessa, ale również się rozmyśliła. Rzuciła się bezwładnie na kanapę i pomyślała, że może za chwilę uśnie z nudów i jakoś minie czas. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Pierwsze co przeszło jej przez myśl to to, że randka się nie udała, ale i tak szybko podeszła do drzwi i natychmiast je otworzyła. Ku jej zdziwieniu za drzwiami stała Nel. Chamsko weszła bez słowa do domu, rozejrzała się, a potem spojrzała na oszołomioną dziewczynę z wyrzutem.
-Gdzie jest Ross? -zapytała z pogardą w głosie. Nie ma chyba drugiej tak wypełnionej żółcią dziewczyny jak ona.
-Nie wiem. Co się stało? -zapytała udając przejętą
-Nie twoja sprawa! Skoro go tu nie ma to zejdź mi z drogi! Wychodzę!
-I chwała za to bogu! -powiedziała do siebie Cassidy unosząc głowę w górę. No cóż... Przez chwilę nie było nudno... Oczywiście domyślała się że Nel i Ross znowu się kłócą. Ta para ostatnio robiła to coraz częściej. Zwykle chodziło albo o ciągłą zazdrość brunetki, albo o to, że Ross znowu powiedział coś nie tak, albo nie kupił jej nic kiedy tego chciała.
-Biedny chłopaczyna. -powiedziała do siebie Cassidy i znowu rzuciła się na kanapę. Zasnęła. Po chwili znowu ktoś dzwonił do drzwi. Cassidy z niechęcią wstała i zaspana otworzyła. Ku jej zdziwieniu za nimi stał Ross. Wyglądał na nieźle wkurzonego, ale i trochę smutnego.
-Wejdź skoro już wszedłeś. -powiedziała Cassidy próbując rozbawić przyjaciela.
-Jest ktoś w domu? -zapytał zdejmując buty
-Nie.
-Mogę krzyczeć?
-Skoro... musisz...
-Urgh Nel! -warknął rzucając się na kanapę
-Jak myślisz skąd wiedziałam? -Cass pytała go z politowaniem
-Wiem! Kłócimy się! Ciągle! -mówił chowając twarz w dłoniach
-To też, ale Nel była tu przed chwilą... Szukała cię... Krzyczała... O co poszło tym razem?
-Ehh... Chodziło o ciebie...
-Aha? O co dokładnie?
-”Ross masz się z nią nie spotykać!” „Ross spędzasz z nią za dużo czasu!” „Ją kochasz bardziej Ross?”
-Ou... Ona tak na poważnie? -spytała retorycznie Cass na co Ross znów chował głowę w dłoniach. -Będzie dobrze Ross. -powiedziała po czym przytuliła przyjaciela
-Wiem że będzie... Bo ty tu jesteś... -po tych słowach Cass przytuliła go jeszcze mocniej -Słuchaj... Nel... Ona... Ja jej nie kocham... -Ross „zostawcie ją, kocham ją” Lynch właśnie mówi, że nie kocha Nel? Cassidy spojrzała na niego z politowaniem myśląc, że on tylko tak mówi i naprawdę jest tylko załamany całą sytuacją.
-Nie myślisz tak Ross.
-Ja... Kocham kogoś innego... Dlatego wiem, że Nel była tylko pomyłką... -mówił, a Cassidy nie mogła uwierzyć w żadne jego słowo -Ja kocham ciebie Cass... -nagle serce dziewczyny waliło jak młot. -Cass! Cass! Cass! Cass obudź się -i wtedy wszystko znów było realne. Cassidy obudziła się na kanapie w salonie. Obok niej siedział Ross, który przed chwilą wszedł do domu bo gdy dzwonił, nikt nie odbierał, a drzwi były otwarte.
-Ross? Cześć! -odparła zaspanym głosem. Tak to był sen.
-Cześć Cass! Sorki, że cię budzę
-Śniłeś mi się -odparła po czym od razu ugryzła się w język.
-A co ci się śniło? -i tego pytania bała się najbardziej
-Yyy pokłóciłeś się z Nel. Tylko to.
-No... Pokłóciłem.
-O co tym razem poszło?
-Znowu ubzdurała sobie, że mam inną. Tym razem nie Laurę, ale ciebie. -w tym momencie serce dziewczyny waliło tak mocno jak we śnie, a zresztą to wszystko było jak we śnie. Przez myśl szybko przeszedł jej koniec snu. Nie wiedziała czy ma się bać czy cieszyć. W końcu, kiedy jeszcze się nie przyjaźnili ona marzyła o tym by Ross był kiedyś jej, ale co teraz? Nie ma nic gorszego niż zakochać się w przyjacielu. Nawet jeśli z wzajemnością to każdego cholernego dnia myślisz o tym co będzie jeśli się rozstaniecie? Czy będziecie umieli nadal się przyjaźnić? Ross nagle otworzył usta. Czy on to powie? Czy powie że ją kocha? -Cass ja... -Wszystko jak we śnie -Ja naprawdę kocham Nel, nie mogę bez niej żyć. -No... Prawie jak we śnie. Cassidy przełknęła z ulgą ślinę, ale nie dała nic po sobie poznać. Serce powoli zaczynało bić normalnie.
-Nie martw się Ross! Wszystko się jakoś ułoży. Będzie dobrze! -mówiła tonem opiekuńczej matki
-Wiem, że będzie bo ty tu jesteś. Naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Przecież z braćmi o takich sprawach nie pogadam, a Rydel... Jakoś ciężko by mi się z nią o tym gadało. Zawsze to ona zwierzała się mi. To znaczy z wyjątkiem tej sprawy z Ratliff'em. -Cassidy tak bardzo chciała powiedzieć mu, że Nel nie jest jego warta. Tak bardzo chciała mu ją odradzić, ale wiedziała, że nie może mu tego zrobić, a i tak by nie wziął sobie tej rady do serca.
Dość długo rozmawiali z Ross'em, aż w końcu zadzwoniła do niego Rydel. Pytała gdzie jest i czy wszystko u niego w porządku bo dość długo nie wracał do domu. Ross uspokoił ją i wspólnie z Cassidy postanowili pojechać do domu Lynchów i spędzić wspólnie czas. Gdy dotarli na miejsce wszyscy, rzecz jasna poza Riker'em i Nessą usiedli w salonie i myśleli co by tu porobić. Ktoś zaproponował by obejrzeć jakiś film, ale ten pomysł nie przeszedł nawet castingu bo wszyscy uznali, że to im się szybko znudzi. W końcu ktoś wpadł na to, żeby pograć w butelkę. No i mamy finalistę! Rocky wziął jakąś butelkę po coli z kuchni i zakręcił pierwszy. Wypadło na Rydel
-Pytanie! -zawołała z perfidnym uśmiechem jakby chciała zrobić tym na złość braciom. Niestety Cassidy była świetna w wymyślaniu strasznych pytań
-Czy jest ktoś kto ci się podoba? -niby pytanie samo w sobie nie było okrutne, ale zważając na okoliczności było najgorszym z możliwych lecz niestety nie było do końca przemyślane
-Tak jest ktoś! -odparła znowu z tym samym uśmiechem. Cassidy chciała zapytać „KTO ci się podoba?”, a tak to uzyskała prostą odpowiedź, która prawie nic nie zdradzała. Delly kręci i wypada Rocky
-Wyzwanie!
-Taka mała zemsta dla Cass i zarówno wyzwanie dla ciebie. Niech nasza droga przyjaciółka wrzuci ci kostkę lodu w bokserki! -takiego wyzwania nikt się po Rydel nie spodziewał. Ross przyniósł kostki lodu z lodówki i Cassidy wzięła jedną do rąk na co Rocky z uśmiechem przez zdenerwowanie przymknął oczy. Cassidy zrobiła to. Rocky na przemian krzyczał z zimna i się śmiał. To było piękne. Rocky kręci, a butelka zatrzymuje się na Ratliff'ie
-Wyzwanie!
-Pocałuj Rydel! -Biedny, nieświadom niczego Rocky, ale na przyszłość trzeba się jaśniej wyrażać! Ratliff wziął rękę Rydel i ją pocałował. To wyglądało słodko, ale chyba nie dla Rocky'ego który poczerwieniał ze złości. Około 23.00 Riker i Vanessa wrócili z randki. Po ich minach możnabyło łatwo wywnioskować, że świetnie się bawili. Ledwo zdążyli usiąść w kółku, a butelka już skierowała się w stronę Rikera.
-Wyzwanie! -odrzekł pewnie. Po chwili namysłu na osobności wyzwanie było już ustalone.
-Masz rozebrać się do samych bokserek, polać się zimną wodą i biegać po ulicy śpiewając „Crazy4You” -powiedziała z uśmiechem Vanessa. Riker posłusznie wszedł w samych bokserkach pod prysznic i zlał się cały wodą. Gdy miał już wyjść na zewnątrz to wziął Nessę na plecy i wybiegł z nią z domu śpiewając i powodując u wszystkich atak śmiechu. Było to nawet poniekąd romantyczne. Riker kręci i w końcu po raz pierwszy wypada na Cassidy.
-Niech będzie wyzwanie


-Spędź noc razem z Rossem na plaży! -palnął Rocky, ale na nieszczęście wszyscy uznali to za świetny pomysł. Ross spakował dwa koce do torby i razem z Cassidy wyszli na plażę.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

XVII

 Zaraz po tym jak film się skończył tata Cassidy wrócił z pracy i zaproponował zespołowi by został na obiedzie, a ci się bez wahania zgodzili. Cała szóstka pomogła przy nakryciu stołu, a potem poszli na górę do pokoju Cassidy. Nie da się ukryć, że cały dzień Rydel i Ellington na siebie zerkali i się do siebie uśmiechali. Nawet podczas sprzątania wszystko chcieli robić razem. Siedzieli obok siebie w trakcie oglądania filmu i w pokoju Cassidy, a mimo, że ukrywali swoją miłość, delikatnie mówiąc, nieumiejętnie, to nikt jakoś nie domyślił się prawdy.
 Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi więc wszyscy zeszli na dół. Za drzwiami stała naprawdę piękna brunetka z długimi włosami.
-Nessa! -krzyknęła Cassidy i przytuliła mocno dziewczynę. -No, a... Gdzie twoja mama?
-Mama? Nadal w Nowym Yorku. Wujek nie mówił, że przyjeżdżam sama?
-Tato?- Cassidy skierowała głos w kierunku kuchni
-Vanessa przyjedzie sama. Ciocia musiała zostać i pracować. Aaa no i zostaje do końca wakacji. -krzyknął tata wywołując u Cassidy mocne uderzenie głową w ścianę.
-Zaraz! Zostajesz do końca wakacji?
-Tak. Zawsze chciałam pojechać do L.A. i moja mama poprosiła twojego tatę...
-To super!- przerwała Nessie i kolejny raz ją mocno przytuliła. -Daj walizki! Zabiorę na górę! Ross, Riker, Rocky, Ratliff weźcie walizki!
-Hola, hola! Momencik!- zawołała Vanessa. -Wiem, że L.A. zmienia ludzi, ale skąd wytrzasnęłaś takich bojsów? Wait! Czy to... Ten twój satanistyczny bend?
-No, ale, że zaraz satanistyczny? No weź! Może trochę niepokojący, ale na pewno nie satanistyczny. -mówił Ratliff wywołując u Nessy napad śmiechu.
-Powie mi ktoś o co tu chodzi? -zapytała brunetka
-Pewna osoba, której imienia nie wymienię potrąciła ją samochodem po swoim koncercie, a potem wraz ze swoim satanistycznym bendem zabrał ją na koncert do Polski czego konsekwencją był jeden niegroźny skandal. Tam się zaprzyjaźnili i teraz wszyscy spędzają razem każdą wolną chwilę i tyle, nic ciekawego. -powiedział  Ratliff tak szybko jakby wcześniej nauczył się tego na pamięć
-No nieźle! -zaśmiała się Vanessa.
  R5 wrócili do domu dopiero późnym wieczorem, a Cassidy i Nessa rozmawiały ze sobą jeszcze przez pół nocy. Kiedyś były najlepszymi przyjaciółkami, spędzały ze sobą mnóstwo czasu i mówiły sobie wszystko, ale to było pięć lat temu, potem Vanessa przeprowadziła się do Stanów i spotykały się już tylko na święta Bożego Narodzenia.
 Cały kolejny dzień spędziły razem w domu. Musiały nadrobić stracone lata. Niestety po tym dniu z Nessą Cassidy musiała iść do szkoły. Jeszcze tylko jeden, długi tydzień i wakacje, Niby nic takiego strasznego pomijając jeden fakt (czyt. Gavin'a). Niestety do tego spotkania musiało kiedyś dojść. Jeszcze przed lekcjami się na niego natknęła. Odwróciła się i chciała odejść, ale w ostatniej chwili chłopak złapał ją za rękę.
-Cass... Nie mam pojęcia co się wydarzyło na imprezie, ale wiem, że musiałem zrobić coś okropnego. Gdybyś chociaż powiedziała mi co się stało... -powiedział na jednym wdechu by tylko Cassidy nie zdążyła odejść i go wysłuchała.
-Na drugi raz nie pij tyle to nie stracisz kolejnej przyjaciółki!
-Cass... Proszę nie mów tak. Ja nie chcę cię stracić!
-Chcesz wiedzieć co zrobiłeś?! Obmacywałeś mnie na oczach wszystkich! Strach pomyśleć co byś zrobił gdyby Ross cię nie powstrzymał! -wyrzuciła z siebie wkurzona po całości
-Cholera! Ja... Tak strasznie przepraszam. Tak mi przykro ja...
-No i powinno ci być przykro! Ty...
-Nie wiem jak mogłem! Ja bym nigdy..!
-Ale jednak! Gavin znamy się krótko i prawda jest taka, że ciężko mi jest teraz tobie zaufać. Nie wiem czego się można po tobie spodziewać.
-Nie szukam żadnego usprawiedliwienia dla tego co zrobiłem, ale sama wiesz, że byłem pijany. Nawet nic nie pamiętam...
-Tak, wiem. Najlepsza zabawa jest wtedy kiedy się o niej nie pamięta. Nie wkurza cię to? Po co się upijać na imprezach i nawet nie mieć nad sobą kontroli?
-Daj mi jeszcze jedną, ostatnią szansę! Przysięgam, że już nigdy więcej się nie upiję! -krzyknął Gavin po czym zapadła krótka chwila ciszy. -Proszę. -wyszeptał skruszonym głosem. Po kilku sekundach zawahania Cassidy rzuciła się mu na szyje. Wszyscy wokół zaczęli klaskać. Chyba Gavin i Cassidy rozmawiali głośniej niż powinni. Dziewczynie było strasznie głupio, ale po chwili dołączyła do śmiejącego się Gavin'a.
 Następnego dnia, gdy Cassidy wróciła już ze szkoły, Nessa brała kąpiel. Dziewczyna poszła do pokoju, włączyła komputer i zaczęła oglądać serial. W jednym z kluczowych momentów do pokoju wpadła Nessa w szlafroku.
-Ta czy ta? -zapytała trzymając w ręku dwie piękne sukienki.
-Ta biała... ale... Można wiedzieć gdzie się wybierasz? -zapytała zdziwiona Cassidy
-Do klubu karaoke...
-Aha i nagle wszystko stało się jasne. -odparła sarkastycznie
-No dobra... Umówiłam się z takim chłopakiem.
-Kogo ty zdążyłaś poznać? Jesteś tu trzeci dzień.
-Nooo... Udało się...
-Kogo?
-Eh... Umówiłam się z Rikerem. -odpowiedziała w końcu wywołując nie mały szok u Cassidy
-Z tym Rikerem? Blondyn? Wysoki? Z satanistycznego bendu? -upewniała się dziewczyna
-Tak. Pisaliśmy dużo i złapaliśmy wspólny język.
-Kiedy się wymieniliście telefonami?
-Nooo... Pierwszego dnia...
-Aaaha... No to nieźle! -zaśmiała się Cassidy -On ci się podoba?
-Tak tylko troszkę bardzo. Jest uroczy, naprawdę mnie rozumie, mamy wspólny język i ma niesamowity uśmiech!
-Dobra, dobra!

sobota, 15 listopada 2014

XVI

Cassidy nie za bardzo chciała zobaczyć Nel tego wieczoru. Nie dość, że bawiła się okropnie to jeszcze groziła jej kolejna kłótnia z nemezis, a gdyby do tego doszło być może znowu pokłóciłaby się z Ross'em, ale nie mając za dużego wyboru wpuściła ich do środka. Chwilę później wreszcie dotarł Gavin. Tłumaczył swoje spóźnienie tym, że musiał odwieźć kuzynkę na lotnisko. Minęło jakieś pół godziny, a Nel i Gavin już dołączyli do nawalonego towarzystwa. Cała czwórka siedziała na kanapie w salonie i gadali o rzeczach całkowicie nie ważnych. W całym domu, w którym było ze 30 osób tylko Cassidy i Ross byli w miarę trzeźwi. Nel cały czas tuliła swojego chłopaka, któremu to z całą pewnością nie przeszkadzało. Gavin też stał się bardziej przylepny pod wpływem alkoholu. Na jego nieszczęście przystawiał się do Cassidy, której to nie odpowiadało. Zakochani postanowili iść tańczyć, a że Cassidy nie chciała zostać sama z pijanym Gavin'em postanowiła wyciągnąć go na parkiet. Niestety popełniła błąd. Gavin podczas tańca zaczął ją po prostu obmacywać. Gdy dziewczyna chciała dać mu do zrozumienia, że nie ma na to ochoty i odejść, ten złapał ją tak, że nie mogła się uwolnić i zaczął ją całować. Nagle Cassidy zobaczyła Ross'a. Chłopak złapał Gavina za koszulkę i przypierniczył mu tak mocno że ten stracił przytomność. Chwilę później przyjechał Riker, który miał odebrać Ross'a i jego dziewczynę z imprezy i odwiózł Cassidy i Nel do domu, a potem razem z młodszym bratem wrócili do siebie.
Następnego dnia rano gdy Cassidy wstała czekały na nią zimne naleśniki. Obok leżała kartka „Musiałem pojechać wcześnie do pracy i nie chciałem cię budzić. Wczoraj, gdy byłaś na imprezie dzwoniła ciocia Elizabeth. Dzisiaj wieczorem przyjedzie do nas razem z Vanessą bo akurat będą w LA. Posprzątaj w domu, a ja jak wrócę z pracy ugotuję coś dobrego. Kocham cię tata”. Cassidy wzięła naleśniki i zjadła je w swoim pokoju. Gdy już miała się wziąć za sprzątanie zadzwonił telefon.
-Hej mała chcesz iść z nami na plażę? -odezwał się w słuchawce głos Rikera
-Oh... Chciałabym, ale nie mogę. Muszę posprzątać w domu bo ciocia i kuzynka do mnie dzisiaj przyjeżdżają
-To przyjdziemy do ciebie i ci pomożemy sprzątać.
-Super, będzie miło
-To zaraz będziemy!
-Do zobaczenia!- Cassidy się rozłączyła i zaczęła sprzątać. Chwilę później całe towarzystwo przyszło. Na szczęście Nel miała zbyt wielkiego kaca po imprezie i nie przyszła. Ross, Riker i Cassidy poszli sprzątać na górze, a Rocky, Ell i Rydel na dole. Po dwóch godzinach był już porządek więc wszyscy usiedli w salonie i zaczęli oglądać film. Cassidy pod pretekstem zrobienia popcornu wyciągnęła Rossa na moment do kuchni.
-Rydel albo Ratliff ci coś mówili? -zapytała
-Ale, że z czym?
-Ty jesteś głupi czy głupi?
-Daj spokój, żartowałem.
-Ta... To mówili czy nie?
-Nie, nic nie mówili.
-Czemu oni to ukrywają?
-Nie wiem. Może nie wiedzą jak to powiedzieć.
-Powinni nam powiedzieć od razu, a nie...
-Postaraj się też ich trochę zrozumieć! Są przyjaciółmi od lat i nie jest im łatwo powiedzieć reszcie paczki, że są razem. Gdybyśmy my się spotykali też by ci nie było łatwo im powiedzieć.
-Gdybyśmy co?
-Dobra już... Chodzi mi o to, że to nie jest łatwo od tak powiedzieć przyjaciołom „Hej, ja i Ratliff jesteśmy razem, a poza tym co tam?”
-Masz rację, ale wolałabym żeby nam mówili o wszystkim.
-Ja też bym wolał...

-Dobra, zróbmy ten popcorn!- Cassidy otworzyła szafkę, wyciągnęła z niej popcorn i wsadziła do mikrofali, a gdy był już gotowy razem z blondynem wróciła do przyjaciół i zaczęli oglądać film.

XV

Gdy tak chodzili po mieście postanowili wstąpić do Mc'a na kurczaka.
-Serio brakowało mi tych naszych rozmów- mówił Ross biorąc do buzi kolejną frytkę. Nagle Cassidy zauważyła, że z blondynem jest coś nie tak. Co chwilę się zamyślał i mimo że bardzo starał się to ukryć, Cassidy domyśliła się, że coś go martwi.
-Coś się dzieje? Wydajesz się być trochę przygaszony- zapytała w końcu, nie mogąc znieść podłego nastroju przyjaciela.
-Nie, to naprawdę nic ważnego.
-Ross, znamy się już trochę i jeszcze nigdy nie powiedziałeś mi czegoś co by nie było ważne więc gadaj w tej chwili!
-No dobra! Trochę się ostatnio Nel na mnie obraziła, ale nie chcę o tym...
-O co się obraziła?- przerwała mu
-Eh... Ty uparta jesteś. Musiałem wczoraj jechać nagle na plan „Austin'a i Ally” by dograć kilka scen bo niby mi nie wyszły i byłem zmuszony przełożyć nasz wypad do kina, a ona od razu się na mnie drzeć zaczęła. Rozumiem, że nie była zadowolona z tego powodu, ale wiesz o co mnie oskarżyła? O to, że ją zdradzam! No ja pierniczę, a wiesz z kim?
-Pewnie z Laurą Marano.
-Nie! Zaraz! Powiedziałaś, że z Laurą Marano? No to miałaś rację! Ona nie miała żadnych podstaw żeby tak twierdzić!
-Wiesz ile osób z R5 Family was shippuje? Zdajesz sobie z tego sprawę?
-Tak, oczywiście! Wait! Ty chyba nie... Błagam powiedz, że nie!
-No ja nie shippuję, ale Nel chyba tak...
-Przestań! To nie śmieszne!- zaśmiał się blondyn i rzucił w Cassidy frytką
-Przyznam się bez bicia, że shippowałam kogoś z R5.
-A kogóż to?
-Ale nie śmiej się!
-Tego nie obiecuję.
-To przynajmniej niech to zostanie między nami!
-To mogę obiecać! Nikomu nie powiem.
-Eh... Rydellington...
-Żartujesz?!
-Czemu mam żartować?
-Nie, nie, nie o to chodzi! Spójrz za siebie!- wyszeptał Rossi schował głowę za torbą dziewczyny. Gdy Cassidy się odwróciła zobaczyła całującą się parę. Gdy przyjrzała się lepiej otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i szybko się odwróciła. Chyba łatwo się domyśleć kim byli zakochańcy- Rydel i Ratliff we własnej osobie. Cassidy spojrzała na Ross'a, który nie mógł jeszcze wyjść z podziwu i cicho pisnęła
-Miałam rację! Miałam rację od początku! Ha ha!
-Chodź do nich!- zaproponował chłopak
-Ciebie to do reszty posrało? Nie mogą wiedzieć, że wiemy! Niech sami nam to powiedzą!
-To co robimy? Zaraz nas zauważą, nie możemy tu zostać.
-No i tak miałam się już zbierać bo umówiłam się z Gawin'em...
-Co?- przerwał jej Ross- Z Gavin'em?
-Na imprezę! Idziemy do kolegi ze szkoły, to nie randka!
-O cholera! Nel chciała żebym poszedł z nią do znajomych! Zapomniałem o tym- Ross od razu zerwał się z krzesła i razem z Cassidy wyszli z Mc'a, a potem odwiózł ją do domu.
-Baw się z nim dobrze- powiedział i przytulił Cassidy mocno na pożegnanie. Dziewczyna weszła do domu i położyła się na łóżku z nogami na ścianie. Pół godziny przed imprezą włożyła jedną z dwóch sukienek jakie posiadała i spóźniona wyszła z domu. Gdy wreszcie dotarła do domu w którym miała odbyć się impreza Gavin'a jeszcze tam nie było, jednak zabawa trwała już w najlepsze. Ludzie tam nie byli tacy jak przyjaciele Cassidy. Chodzi o towarzystwo, które nie wyobraża sobie zabawy bez co najmniej pół litra wódki na głowę. Dziewczyna siedziała na kanapie i tylko patrzyła na pijanych nastolatków. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zobaczyła, że gospodarz siedzi na pruty w trzy dupy w koncie za telewizorem więc postanowiła, że otworzy z nadzieją, że to Gavin. Jakież było jej zdziwienie gdy zobaczyła za drzwiami Ross'a i Nel.

wtorek, 11 listopada 2014

XIV

Dziewczyna usiadła obok niego i zaczęli długo rozmawiać. Gavin mówił strasznie dużo ale Casidy to nie przeszkadzało bo dużo bardziej wolała słuchać, niż opowiadać. On mówił o wspomnieniach z Tennessee, grach komputerowych, swoich dawnych kumplach, a ona opowiedziała mu o tym jak poznała idoli, o Nel i Mikey'u. Nawet nie zauważyli jak wybiła północ. Rozmawiali chyba z pięć godzin. Po pierwszej w nocy Gavin odwiózł dziewczynę do domu, a potem rano po nią przyjechał i pojechali razem do szkoły. Nie da się ukryć że Gavin'a strasznie polubili w szkole. To nic dziwnego bo przecież był przystojny, pewny siebie i charyzmatyczny. Wszystkie te puste dziewczyny, co kładą na siebie kilo tapety kleiły się do niego się w niego jakby w tej chwili miały zacząć go całować i obmacywać, ale Gavin był typem chłopaka, któremu to nie przeszkadzało. Gdy na chwilę udało mu się zgubić pragnące go lasencje podszedł do Casidy
-Ej panna!
-Co jest łosiu?
-Jakiś typek z klasy... Chyba Josh czy jakoś tak... Nieważne, on mówił, że robi jakąś prywatkę czy coś i...
-Ciekawe... Mnie nie zaprosił
-Zaprosił, miałem ci przekazać. Może poszlibyśmy razem?
-Na tę prywatkę, ta?- zaśmiała się Casidy
-Prywatę, imprezę nieważne... To co?
-No nie wiem...
-No co? Taka łobuziara, a się boi?
-Nigdy nie twierdziłam, że jestem łobuziarą.
-No chodź, proszę.
-Mhm
-Co?
-No okey pójdę!
Nagle zadzwonił telefon dziewczyny. Wyświetlił się numer i zdjęcie Ross'a, z którym nie rozmawiała od czasu dramy w centrum handlowym. Przez chwilę wahała się czy odebrać, ale w końcu wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Casidy?
-Tak, co tam? -zapytała z nadzieją, że Ross zacznie się tłumaczyć
-Musimy pogadać! Przyjdę po ciebie pod szkołę po twoich lekcjach ok? -powiedział Ross nie okazując ani skruchy, ani złości, ani w ogóle żadnych emocji
-Ale coś się stało?- zapytała zmieszana
-Nic się nie stało. Po prostu musimy porozmawiać.
-Jakoś ostatnio nie miałeś aż tak wielkiej ochoty by porozmawiać, a dzisiaj ja mam plany więc...
-Casidy! No proszę!- przerwał jej Ross
-Czemu nagle tak bardzo chcesz się spotkać?
-No bo... No tak dawno się nie widzieliśmy! Rodzeństwo i Ell się do mnie nie odzywają, Rocky zaczął nazywać nasz zespół R4...
-To nie moja sprawa! Poza tym masz tą swoją Nel, której wolisz wierzyć bardziej niż mi!
-Czy ty jesteś zazdrosna o moją dziewczynę?- zapytał uśmiechając się zadziornie
-Na razie Ross- rzuciła po czym bez wahania rozłączyła się. W tym wypadku to pytanie było żałosne ze strony Ross'a. Gavin nie zadając pytań przytulił dziewczynę widząc, że tego potrzebowała i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Reszta dnia minęła zwyczajnie: jedna dwója, cztery tróje i jedna czwórka fartem. Gdy wreszcie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji Casidy i Gavin wyszli ze szkoły. Nagle dziewczyna spostrzegła pod szkołą czarny samochód Ross'a. Dała znak Gavin'owi by odeszli stamtąd jak najszybciej, ale Ross zauważył ich i wysiadł z auta.
-Kim on jest?- zapytał patrząc na Gavin'a
-To Gavin, a my chyba nie byliśmy umówieni...- odpowiedziała sucho Casidy
-Chciałem z tobą porozmawiać!
-Wiem, zrozumiałam za pierwszym razem, ale widocznie ty masz z tym problem bo dałam ci jasno do zrozumienia, że nie mam ochoty cię widzieć!
-Cass...-wtrącił Gavin- możemy chwilę pogadać?- zapytał po czym wziął dziewczynę na bok.
-Nie musisz mi przypominać, że jesteśmy dziś umówieni i tak nie mam zamiaru iść gdziekolwiek z tym burakiem...
-Nie o to chodzi Cass! Myślę, że powinnaś z nim iść! Nawet nie wiesz co ci chce powiedzieć! Teraz ja pójdę do domu, a ty zepniesz dupę i pogadasz z tym blondynem!
-Dobrze tato!- powiedziała Casidy, a gdy zrozumiała, że Gavin naprawdę idzie to wróciła do Ross'a, który wciąż czekał w miejscu, w którym został porzucony.
  Z początku spacerowali w ciszy aż w końcu Ross zaczął
-Brakuje mi ciebie Cass...-niepewnie spojrzał na dziewczynę- Nie chcę, żeby twoje kłótnie z Nel nas poróżniły. Są takie sytuacje z których nie ma dobrego wyjścia. Ja... Naprawdę kocham Nel, a ty jesteś najlepszą przyjaciółką jaką miałem. Zrozum, że ja nie chcę po między wami wybierać, bo żaden wybór nie byłby właściwy. Zdaję sobie sprawę, że jesteś na mnie wściekła i masz pełne prawo być...
-Ross!- przerwała mu dziewczyna- Nie byłabym sobą, gdybym ci nie wybaczyła.- Nagle na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech
-Nawet nie wiesz jak się cieszę...
-Ale- znowu mu przerwała- obiecaj mi, że nie dasz sobie złamać serca! Nie będę cię przekonywać jaka ona jest zła, dwulicowa, okrutna, samolubna...
-Skończyłaś?
-Tak, tylko uważaj, nie daj się popsuć Ross. Ja ci za szybko wybaczam.
-Ten chłopak... Ten z którym wychodziłaś ze szkoły...
-Prawilna mordeczka- uśmiechnęła się- Niedawno prawie rozjechał mnie na motorze, a później okazało się, że chodzimy razem do klasy
-Czy ty tylko tak zawierasz przyjaźnie?- zaśmiał się
-Tylko z takimi frajerami jak ty! Takimi, którzy nie potrafią prowadzić- żartowała Casidy. Blondyn natychmiast zaczął protestować
-Ja jestem doskonałym kierowcą
-No jasne, że tak Rossy- powiedziała słodkim głosem targając włosy chłopaka. Nie dało się ukryć, że właśnie przedrzeźniała Nel.

niedziela, 14 września 2014

Bohaterowie

Cassidy Clarck (Cass)

Rok urodzenia- 1997
Chłopak- Brak
Przyjaciele- Ross, Riker, Ellington, Rocky, Rydel, Gavin, Mikey, Vanessa
Wrogowie- Nel
Lubi- Serial "Doctor Who"; Plaże; Deszcz; Spędzać czas w towarzystwie osób przy których może być sobą;
Nie lubi- Śledzi; Ludzkiej głupoty; Naiwności; Przesadnego makijażu; Pustaków


Ross Lynch


Rok urodzenia- 1995
Dziewczyna- Nel (od rozdziału 10)
Przyjaciele- Cassidy, Riker, Ellington, Rocky, Rydel,
Wrogowie- Brak
Lubi- Tworzyć muzykę; Spotykać się z fanami; Deszcz; Oglądać filmy
Nie lubi- Gdy ktoś obraża jego fanów, rodzinę, przyjaciół; Gdy ktoś wytyka mu błędy


Riker Lynch

Rok urodzenia- 1991
Dziewczyna- Vanessa (od rozdziału 18)
Przyjaciele- Cassidy, Ross, Ellington, Rocky, Rydel,
Wrogowie- Brak
Lubi- Tworzyć muzykę; Spotykać się z fanami; Taniec
Nie lubi- Gdy jego młodsze rodzeństwo popełnia błędy;


Ellington Ratliff (Ell, Ratliff)

Rok urodzenia- 1993
Dziewczyna- Rydel (od rozdziału 15)
Przyjaciele- Cassidy, Ross, Riker, Rocky, Rydel,
Wrogowie- Brak
Lubi- Tworzyć muzykę; Spotykać się z fanami; Wygłupy; Bigos
Nie lubi- Kłótni w zespole; Gdy ktoś jest smutny


Rocky Lynch

Rok urodzenia- 1994
Dziewczyna- Brak
Przyjaciele- Cassidy, Ross, Riker, Ellington, Rydel,
Wrogowie- Brak
Lubi- Tworzyć muzykę; Spotykać się z fanami; Wygłupy; Dziewczyny; Gry na konsoli
Nie lubi- Gdy ktoś mu przeszkadza


Rydel Lynch (Delly)

Rok urodzenia- 1993
Chłopak- Ellington (od rozdziału 15)
Przyjaciele- Cassidy, Ross, Riker, Ellington, Rocky,
Wrogowie- Brak
Lubi- Tworzyć muzykę; Spotykać się z fanami; Kolor różowy; Zakupy;
Nie lubi- Kłótni; Ludzkiej głupoty;


Nel Evans

Rok urodzenia- 1997
Chłopak- Ross (od rozdziału 10)
Przyjaciele-Brak danych
Wrogowie- Cassidy i wszyscy którzy nie latają za nią
Lubi- Zakupy; Makijaż; Wkurzać Casidy; Chłopaków; Skąpe stroje
Nie lubi- Gdy ktoś wchodzi jej w drogę


Gavin White

Rok urodzenia- 1997
Dziewczyna- Brak
Przyjaciele- Cassidy , Mikey
Wrogowie- Brak
Lubi- Motory; Kłopoty; Dziewczyny; Bajki Disney'a; Horrory
Nie lubi- Szkoły;


Vanessa Smith (Nessa)
Rok urodzenia- 1992
Chłopak- Riker (od rozdziału 18)
Przyjaciele- Cassidy,
Wrogowie- Brak
Lubi- Książki; Fantastykę; Komedie; Horrory; Zwierzęta; 
Nie lubi- Głupich ludzi; Pająków; Obgadywania innych; 

sobota, 13 września 2014

XIII

Po rozmowie z Casidy, Ratliff zadzwonił po Rydel, Rocky'ego i Riker'a, którzy szukali jeszcze dziewczyny. Chwilę później wszyscy już szli znaleźć Ross'a i brunetkę.
-Nie martw się Casidy! Ross nie jest głupi, pewnie już zerwał z Nel i nigdy więcej jej nie zobaczysz- pocieszała ją Rydel
-Blondyna ma rację! Niech spada i nie wraca!- dodał Ratliff klepiąc “kuzynkę” po ramieniu
-Może macie ra... -Casidy przerwała. Nagle zauważyła Ross'a i Nel. Para obejmowała się i całowała- albo wiecie co? Wrócę autobusem!- powiedziała patrząc z wyrzutem na Rossa.
-Casidy poczekaj! Pojedziemy autem, a niech zakochańce wrócą busem- powiedział Riker wyciągając kluczyki z kieszeni. Cała droga minęła błyskawicznie, bez prawie żadnych rozmów. To chyba dlatego, że nikt nie chciał źle mówić o Ross'ie, nikogo w tej chwili nie było stać na powiedzenie o nim niczego miłego. Za to na rozmowy na inny temat niż naiwność Ross'a nikt nie miał pomysłu gdyż nikt nie myślał o niczym innym. W końcu, gdy dotarli na miejsce pożegnali się jadziewczynigdy nic się nie stało. Casidy nie siedziała długo w domu. Parę minut po wejściu tata kazał jej pójść po zakupy. Szła strasznie zamyślona. Chyba nie trudno się domyśleć co chodziło jej po głowie. Nawet nie zauważyła kiedy minęła kilka najbliższych zakrętów. Nagle jakiś człowiek na motorze przejechał tak blisko niej, że aż się przewróciłaChłopak natychmiast zsiadł z motoru, zrzucił kask z głowy i podbiegł do dziewczyny. Casidy zobaczyła nad sobą niesamowicie przystojnego blondyna z włosami zaczesanymi do góry.
-Nic ci nie jest?- zapytał zdenerwowany
-N-nie... Nie pierwszy raz mnie ktoś przejechał.
-Na pewno? Może wezwać pomoc?
-Na pewno, jest okey.
-Przepraszam
-Nie no... Nic się nie stało.
-Jak masz na imię?
-Casidy
-Może cię gdzieś podwieźć Casidy
-Nie, dzięki. Muszę już iść
-Miło było na ciebie wpaść
-Ta haha narka
-Cześć
*W tym samym czasie w domu Lynchów*
Riker, Rocky, Ratliff i Rydel siedzieli na kanapie i grali na konsoli gdy nagle Ross wpadł do domu. Trzasnął drzwiami i zasłonił reszcie telewizor. Widać było po nim, że jest naprawdę wściekły.
-Co to miało być?!- Wykrzyczał na cały dom
-Moglibyśmy zapytać cię o to samo "Rossy"- powiedział Riker patrząc z wyrzutem na młodszego brata.
-Zostawiliście nas w galerii! To miał być jakiś żart? Nie był śmieszny!- kontynuował Ross nie zwracając uwagi na to że Riker jest tak wkurzony że bardziej już chyba nie można.
-Co się z tobą dzieje?- Zmartwiła się Rydel, a Ross tylko przewrócił oczami
-Ja ją kocham!
-Ta laska owinęła sobie ciebie wokół palca! Zrozum to w końcu tępaku!- Krzyczał Riker
-Nel dzisiaj przez was płakała! Przez was i Casidy!
-Boże Ross! Błagam opamiętaj się! Nel robi z tobą to co chce!- Prosiła Rydel prawie ze łzami w oczach
-Zamknij się!- Wydarł się Ross. Rydel wstała z miejsca i pobiegła schodami na górę by nie wybuchnąć płaczem. Chłopcy kłócili się jeszcze długo, aż w końcu Ross wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
*Następnego dnia rano u Casidy*
Casidy jak co dziań wyszła do szkoły. Zaczynała dwoma wfami, a następną miała godzinę wychowawczą.
-Chciałem poinformować was, że od dziś będziecie mieli nowego kolegę w klasie- Mówił wychowawca- Gavin! Zapraszam!- Do klasy wszedł wysoki blondyn. Casidy szybko rozpoznała w nim swojego znajomego, poznanego wczoraj w drodze do sklepu. Chłopak uśmiechnął się do niej, a gdy wychowawca kazał mu zająć miejsce usiadł obok niej
-Co tu robisz?- zapytała go dziewczyna
-Nie widać? Od dziś chodzę do tej klasy. Niedawno się tu przeprowadziłem
-Skąd jesteś?
-Tennessee.
-Ja też się niedawno tu przeprowadziłam. Wcześniej mieszkałam w Polsce.
-Czy ja państwu nie przeszkadzam?- zapytał wychowawca przerywając rozmowę. 
Po szkole chłopak zabrał Casidy na przejażdżkę. Niby miał ją tylko odwieźć do domu ale dziewczyna jakoś nie miała ochoty wchodzić do pokoju w którym było tyle zdjęć Rossa, na którego była wciąż strasznie zła, a i tak nie wiedziała jeszcze o kłótni z rodzeństwem. Nagle chłopak zatrzymał się, zszedł z motoru i kazał to samo zrobić dziewczynie.
-Wiem że mieszkasz tu dłużej niż ja, ale... Chcę ci coś pokazać- to powiedziawszy chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę lasu. Szedł szybko ciągnąc zdziwioną Casidy za sobą. Dziewczyna nie zadawała mu pytań. W końcu doszli nad staw. Był otoczony drzewami i rosły w nim lilie wodne. Chłopak usiadł na trawie i dał znak dziewczynie by usiadła obok niego.

wtorek, 9 września 2014

XII

Casidy coraz bardziej zaczęło brakować przyjaciół. Chciała się z nimi spotkać ale nie chciała widzieć Nel. Pewnego dnia gdy dziewczyna wracała ze szkoły podjechał do niej czarny samochód.
-Jedziemy na kebaba do centrum. Jedziesz z nami?- zapytał kierowca
-Spoczko Riker i tak nie miałam nic lepszego do roboty- odpowiedziała i pojechała razem z Rocky'm Riker'em i Ell'em do galerii. Niestety gdy jechali dziewczyna dowiedziała się że reszta przyjaciół jest już na miejscu. Tak, przyjaciół i Nel. Nel była dla niej cały dzień tak miła i tak słodka na ten swój pusty sposób  że Casidy była przekonana że ona coś planuje. Bała się że tak jak w szkole będzie chciała ją kompletnie zniszczyć ale jeszcze bardziej martwiła się o Ross'a z wiadomych powodów. Nel była jak zawsze w centrum uwagi. Casidy miała wrażenie że wszyscy starają się jej przypodobać. Szła obok przyjaciół nie odzywając się ani słowem i myśląc tylko o powrocie do domu. Brunetka i Ross non stop chodzili przytuleni do siebie i mówili sobie słodkie słówka. Nagle Ratliff szturchną Rydel łokciem
-Czemu my tego nie robimy?- powiedział wskazując Ness (jak sam ich nazwał) palcem
-Hmmm... Nie wiem... Może dlatego... że nie jesteśmy razem!- Rydel spojrzała z politowaniem na przyjaciela
-A no tak... Zapomniałem...-Wtedy chyba pierwszy raz od pojawienia się Nel Casidy zaczęła się śmiać ale ona postarała się to natychmiast zepsuć.
-Co tam u Mikey'a?- zapytała kierując złowieszczy uśmiech w stronę Casidy
-Nie wiem. Dawno... z nim nie rozmawiałam.- Nel spojrzała na nią drwiąco
-Aha- zaśmiała się
-Coś ci się nie podoba- zapytała wściekła Casidy
-To że jesteś fałszywa! Uczepiłaś się moich przyjaciół, a oni nie mogliby powiedzieć ci co naprawdę o tobie myślą bo od razu poleciałabyś do mediów i rozgadałabyś że Rossy cię rozjechał! Jesteś żałosna! Z czystej kultury powinnaś odpieprzyć się od nich, a nie łazić za nimi i się z nimi, jak ty to mówisz, "przyjaźnić"- po tych słowach Nel zapadła cisza. Wszyscy patrzyli zszokowani raz na Nel, raz na Casidy. Nagle Casidy wstała i odeszła od stolika. Gdy nikt z nich już jej nie widział, zaczęła biec. Usiadła na murku przy fontannach na placu w galerii. Kipiała z wściekłości. Miała wrażenie, że Nel przyjechała do Californii tylko po to by znów się na niej wyżywać. Siedziała tak zamyślona, że nie zauważyła, że Ratliff usiadł obok niej. Gdy go spostrzegła podskoczyła ze strachu.
-Boże typie, coś się tak przyczaił?
-Wyglądasz jakbyś planowała morderstwo.
-Bo przecież planuję...
-Aha.-zapadła krótka chwila ciszy.
Ratliff przytulił mocno Casidy i zaczął głaskać ją po głowie. Brzmi dziwnie ale dziewczyna poczuła się dużo raźniej. Mimo że zaciskała zęby z całej siły to poleciało jej kilka łez. Gdy tylko Ell zorientował się że dziewczyna płacze odsunął ją od siebie i trzymając ją za ramiona zapytał
-Płaczesz dlatego że ktoś powiedział ci kilka przykrych słów? To do ciebie niepodobne
-Nawet nie o to chodzi! Po prostu wszystko mi się wali i nie mogę tego zatrzymać
-Wybacz Riker'owi to co teraz powiem ok?
-Nie jestem pewna ale bratu zaufam- uśmiechnęła się nie pewnie
-Powiedział mi o tym co... Że Nel...
-Nie kończ. Riker nie powinien tego mówić, ale może i lepiej że wiesz.
-Nel to cebula!                                
-Hahaha ty jak zawsze szczery
-Taka jest prawda! No co, a może nie?
*w tym samym czasie u Rossa i Nel*
-Co to miało być?- zapytał chłopak
-Wybacz mi! Ja... Miałam ci tego nie mówić ale...-wydukała ze łzami w oczach dziewczyna.
-Proszę! Tłumacz się! Słucham!
-Ja i Casidy znałyśmy się już dawno, w Polsce, chodziłyśmy do tej samej szkoły. Trochę się wtedy kłóciłyśmy ale nie aż tak jak ci się wydaje, a ostatnio Casidy mówiła... Że za wszelką cenę poróżni mnie i ciebie, a ja... Po prostu nie chciałam cię stracić Ross!- wyjąkała dziewczyna patrząc na blondyna przepraszającymi oczami
-Nel, Casidy to moja przyjaciółka i nie sądzę...
-Wiedziałam- przerwała mu brunetka udając wściekłą i załamaną- wiedziałam że mi nie uwierzysz! Tacy już są faceci! Pewnie ci się podoba i tylko czekasz na okazję by mnie zostawić, taką jak teraz.
-Przestań wiesz że cię kocham mała!
-Nie jestem taka pewna!
-Casidy nic dla mnie nie znaczy! Gdy tylko powie ci jeszcze coś przykrego to ja z nią porozmawiam. Dobrze? Wybaczysz mi?
-Nie umiem się na ciebie gniewać kochanie.

sobota, 30 sierpnia 2014

XI

-Szczerze? Spodziewałem się- powiedział Riker i rozłożył się wygodnie- Słucham. Chcę znać szczegóły.
-Poznałam ją już w gimnazjum w Polsce. Była wtedy miła i grzeczna. Wszyscy za nią latali i byli na każde jej skinienie. Miałam wtedy przyjaciela. Byliśmy nierozłączni. Nawet mieszkaliśmy na przeciwko siebie w jednej klatce. Był moim wymarzonym starszym bratem, którego nigdy wcześniej nie miałam. Pewnego dnia powiedział mi że podoba mu się Nel. Pomagałam mu w miarę sił ją "poderwać". W końcu się udało. Mikey zaprosił ją na randkę, a ona się zgodziła. Cieszyłam się razem z nim. Mówił, że ona tylko mu się podoba, ale ja widziałam że był w niej szaleńczo zakochany. Więc po tym spotkaniu z Nel zachowywał się bardzo... Inaczej. Był strasznie chamski i ciągle kierował w moją stronę uszczypliwe uwagi. Znaczy... My zawsze rzucaliśmy w siebie uszczypliwymi uwagami ale to w żartach, a on zachowywał się poważnie. Był na mnie zły. Nie wiedziałam za co i... Nigdy nie widziałam go tak wkurzonego. W końcu przestał odbieraspaćlefon, rozmawiać ze mną w szkole, w domu, na dworze, unikał mnie i nawet nie otwierał mi drzwi kiedy do niego przyszłam. Momentalnie zerwał kontakt. Starałam sobie tłumaczyć że nie ma czasu, ale... i tak wiedziałam że to nie prawda. Zaczął kręcić się z Nel i jej świtą. Chyba właśnie wtedy Nel stała się taka... Pusta. Nie wiem, może na was nie zrobiła takiego wrażenia ale... Wkrótce zaczęła coraz częściej mnie obrażać, obgadywać, głównie z Mikey'em. Nawet nie wiesz jak trudno było mi znośić to jak się ze mnie śmieją.
-Myślałem że tylko ja to widzę...- przerwał jej Riker- Ross jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
-Najbardziej wkurza mnie to- powiedziała spuszczając wzrok- że historia się powtarza
-No coś ty- uśmiechnął się blondyn- Ross cię nie opuści, a gdyby nawet spróbował to ja go natychmiast z ciągnę na ziemię.
-Słuchaj! Nawet nie o to chodzi. Nel... Ona...
-Czy ten przyjaciel... Rozmawialiście jeszcze kiedyś? Pogodziliście się?
-Nie. Od rozstania z nim do przeprowadzki byłam sama. Pewnie nawet nie zauważył że wyjechałam na drugi koniec świata...- odpowiedziała Casidy patrząc na przyjaciela smutnym wzrokiem
-Szkoda. Byłoby mi łatwiej cię pocieszyć- zażartował chłopak lecz gdy zobaczył że Casidy się nie uśmiecha szybko zamilkł
-Porozmawiaj z Rossem! Przecież się przyjaźnicie. Myślisz że on uwierzy jakiejś pustej barbie czy...- zaczął Riker ale dziewczyna nie pozwoliła mu dokończyć
-Nie! Na filmach to zawsze się źle kończy! ...a poza tym to on, jak sam mówiłeś, świata poza nią nie widzi. Nie to się nie uda.- uniosła się dziewczyna.
-Dobra, to ja z nim pogadam.
-Wykluczone!-podniosła głos- jeszcze tego brakuje żebyście wy się pokłócili!- powiedziała z sarkazmem
-Ale...
-Proszę.
-Dobra, ugh niech ci będzie
-Sama z nim pogadam... Wkrótce...- Casidy i Riker rozmawiali do wieczora. W końcu rodzeństwo zaczęło do niego wydzwaniać więc postanowił iść do domu. Dziewczyna odprowadziła go do drzwi i jeszcze raz poprosiła żeby nie rozmawiał z Ross'em o Nel i Mikey'u. Zaraz po wyjściu Rikera z domu wrócił jej tata. Mimo że dziewczyna nie była chętna opowiedzieć mu o zdarzeniach dzisiejszego dnia to w końcu i tak mu powiedziała.
-Mama dzwoniła- powiedział ojciec po chwili- mówiła że jest jakaś niespodzianka. Nic mi nie chciała powiedzieć. Mówiła że wkrótce się przekonasz i mówiła jeszcze coś o wakacjach. 
-Na wakacje jedziemy z mamą? Może po prostu do Polski, ale nie robiłaby z tego aż takiej tajemnicy...
-Nie wiem... Naprawdę nie chciała mi powiedzieć
-Ja tylko głośno myślę... Który dzisiaj mamy?
-22 maja.
-Więc tylko- spojrzała na kalendarz- 33 dni do wakacji!
-...i 46 do twoich urodzin- dodał po chwili drapiąc się po czole
-Wiesz o czym marzę prawda...
-Tak, tak chciałaś iść na koncert jakiegoś tak zespołu... Jak on miał...?
-R5 tato, R5. Byłam na ich koncercie i przejechali mnie autem. Teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Pamiętasz?
-To... O czym jeszcze w takim razie marzysz?
-Jesteś ojcem i nie wiesz?
-Wybacz...
-Tak serio to sama nie mam teraz pomysłu. Mam kilka marzeń, ale one nie są takie urodzinowe- po krótkiej rozmowie z tatą Casidy poszła się umyć i spać. Następnego dnia jakoś nie miała ochoty spotykać się z przyjaciółmi i przez kolejne dni też siedziała w domu. 

niedziela, 24 sierpnia 2014

X

  Nadszedł dzień ostatniego koncertu R5 na Louder Tour. Rocky, Rydel, Riker, Ross i Ratliff od razu po tym wydarzeniu spakowali się i ruszyli w podróż prosto do LA. Uznali że im szybciej spotkają się z Casidy tym więcej spędzą z nią czasu. Na miejscu byli już o 5.00 rano. Z lotniska pojechali do domu, odłożyli bagaże i nawet się nie przebierając pojechali do Casidy. Pamiętali że tata dziewczyny zawsze chowa klucz pod doniczką i że wychodzi do pracy już o 4.00 więc Casidy na pewno jest sama w domu. Postanowili zrobić jej niespodziankę i po cichu weszli do domu. W całym domu było ciemno bo żaluzje były zaciągnięte. Nagle Rocky upadł na podłogę. Za nim stała Casidy z patelnią. Dziewczyna nie rozpoznała w nim swojego przyjaciela i pomyślała że ktoś włamał się do jej domu. Wszyscy patrzyli na Casidy jakby bali się że im zaraz też przydzwoni. Zapadła krótka chwila ciszy po czym wszyscy bez zadawania pytań dziewczynie podnieśli Rocky'ego i położyli na sofie. Po kilku minutach Rocky się obudził z wielkim guzem z tyłu głowy.
-Lepiej włączę światło zanim ktoś jeszcze ucierpi- powiedział Ratliff potykając się w drodze do włącznika. Potem Casidy zabrała ich na górę do swojego pokoju. R5 byli zszokowani gdy zobaczyli ilość plakatów z nimi na ścianach. Nad telewizorem, w ramce wisiały autografy które dostała na koncercie.
-No... Widzę mamy tych samych idoli- powiedział Riker patrząc na plakat z Rossem bez koszulki.
-Nie kłamałam że jestem fanką- powiedziała lekko zawstydzona Casidy
-Mamy pomysł! Chodźmy na plażę!- zaproponowała Rydel
-Tak teraz?- Spytał Rocky przykładając lód do głowy
-Nie. Może po 13.00...- powiedział Riker
-To o 13.00 przyjedźmy po Casidy i pojedziemy na plaże- powiedział Ross wpatrując się w plakaty. Nie siedzieli u Casidy długo. Wyszli już po 8.00, a o 13.00 byli znowu. Rydel weszła na górę po Casidy. Dziewczyna pakowała jeszcze ręcznik i krem z filtrem. Chwilę później obie zeszły na dół, wsiadły do samochodu i wszyscy pojechali na plażę. Gdy tylko dojechali wbiegli do wody i zaczęli się chlapać i podtapiać. Gdy dziewczyny wyszły na chwilę z wody by napić się coli, zaczęła biec do nich jakaś brunetka. Była bardzo ładna i szczupła. Gdy podbiegła bliżej Casidy wpadła w szok. Była to jej dawna znajoma, jeśli wroga można nazwać tylko znajomym. Casidy zamurowało delikatnie mówiąc.
-Rydel cześć!- przywitała się otwarcie ignorując Casidy
-Cześć Nel! Chciałam przedstawić ci Cassidy, ona też jest z Polski tak jak ty!- powiedziała Delly szczęśliwa ze spotkania.
-Poznałam już Nel- powiedziała oschle Casidy patrząc na Nel
-Znamy się z Polski- dodała próbując nie wyrwać włosów starej dobrej przyjaciółce
-Nic się nie zmieniłaś kochana, te same piękne włosy, piękne oczy...- powiedziała brunetka, tak cukierkowo i miło, że Casidy myślała że zwymiotuje do pobliskiej doniczki.
-Znacie się? Jaki ten świat mały- powiedziała Rydel po czym zawołała chłopaków, którzy szybko wyszli z wody by przywitać się z przyjaciółką.
-Nel! Tak dawno cię nie widziałem! Nawet nie wiesz jak tęskniłem!- zawołał Ross łapiąc Nel i okręcając ją w ramionach dookoła. Casidy skamieniała. Nie miała pojęcia co jest grane.
-A no tak, zapomniałabym- zaczęła brunetka kiedy Ross tylko wypuścił ją z ramion- Ross i ja jesteśmy razem- dokończyła kładąc rękę na ramieniu Rossa i uśmiechając się szyderczo do dziewczyny. Casidy miała ochotę udusić tę...
-Muszę już iść. Wybaczcie...- powiedziała Casidy na pożegnanie, nie mogła już znieść obecności "przyjaciółki".
-ale... czemu? Coś nie tak?- zapytał Riker patrząc podejrzliwym wzrokiem na Casidy
-Głowa mnie boli. To chyba od słońca. Tak, więc... Cześć!- Casidy odwróciła się i ruszyła pośpiesznym krokiem w stronę domu. W głowie miała tylko jedną myśl. Wciąż zadawała sobie pytanie ile kosztuje płatny zabójca? Tak poważnie to zastanawiała się dlaczego tak bardzo zdenerwowała ją myśl że Nel i Ross są parą. Przecież była pewna że NIC nie czuje do przyjaciela, więc dlaczego zareagowała tak gwałtownie? Ta myśl nie dawała jej spokoju. W końcu Ross to uroczy, przyjacielski, mądry, charyzmatyczny i atrakcyjny fizycznie PRZYJACIEL, a nie ma nic gorszego niż zakochać się w przyjacielu. Casidy uznała że zdenerwowało ją to tak tylko z tego powodu, że bardzo zależy jej na Rossie. Nigdy nie chciałaby żeby ktoś go zranił, a Nel postępowała tak bardzo często. Z rozmyśleń wybił ją tata którego minęła przy drzwiach do domu. Akurat wychodził do sklepu.
-Chcesz coś ze sklepu?- zapytał
-Nie, nic.- odpowiedziała
-Czemu nie jesteś z tym swoim zespołem?
-Długa historia, pełna zwrotów akcji i wątków miłosnych.- odpowiedziała wymijająco dziewczyna.
-Wątków miłosnych?- zapytał tata, ale Casidy tylko machnęła ręką i weszła do domu. Powędrowała schodami n górę i zamknęła się w pokoju. Włączyła komputer i weszła na Twittera. Nagle ktoś z nickiem "Kocham Rikera Lyncha" napisał do niej "co się stało że tak szybko uciekłaś?". Casidy nie wiedziała o co chodzi. W pewnym momencie drzwi do pokoju otworzyły się.
-Nie odpiszesz?- zapytał Riker który stał w progu
-Czy wy zawsze musicie się tu włamywać? To już dzisiaj drugi raz- spytała Casidy patrząc na blondyna z wyrzutem.
-Jestem tylko ja- powiedział wchodząc do pokoju
-Wejdź, skoro już wszedłeś i siadaj
-To jak?
-Co jak?
-Czemu tak szybko odeszłaś?
-Bardzo kreatywny nick.
-Co nie? Nie zmieniaj tematu!
-Nie zmieniam. Po prostu uważam że musiałeś długo myśleć nad nazwą- uśmiechnęła się sarkastycznie dziewczyna
-Myślałem całą drogę z plaży i wiem co kombinujesz.
-Co kombinuję?
-Nie możesz mi powiedzieć? Jeśli chodzi o TE kobiece sprawy...
-Riker!
-Sorry, ale mam siostrę i...- Riker nie mógł dokończyć bo Casidy przerwała mu śledztwo
-Chodzi o Nel!- krzyknęła gdyż dłużej nie mogła znieść przyjaciela