W końcu nastał dzień na
który wszyscy czekali, a mianowicie zakończenie roku szkolnego!
Tak, nareszcie upragnione wakacje! Cassidy leniwie zwlekła się z
łóżka i zeszła na dół w szortach od piżamy, starej koszulce
taty i w ciepłych skarpetkach. Szybko zrobiła sobie śniadanie i
usiadła w kuchni by je zjeść. Vanessa spała jeszcze na górze bo
znowu całą noc gadała z Riker'em przez skypa. Cassidy nigdy nie
widziała tak szczęśliwej kuzynki. Brunetka opowiadała jej o tym
jak razem śpiewali „Smile”, jak zabrał ją na lody i jak w
klubie karaoke już trochę pijany wszedł na scenę i dał
delikatnie mówiąc „niezły występ”. Vanessa musiała pękać
ze śmiechu widząc go takiego.
Po chwili Nessa zeszła
zaspana na dół. Jej włosy z rana były jeszcze bardziej
rozczochrane niż zwykle.
-Dzień dobry Cass!
-powiedziała ziewając
-Dobry! Co chcesz na
śniadanie? Pizzę z wczoraj, czy jakieś kanapki? Jajecznicę?
-Wiesz, że niezależnie
od okoliczności ja zawsze wybiorę pizzę. -stwierdziła po czym
usiadła w kuchni przy stole i gdy Cassidy odgrzała jej pizzę ta
spytała
-Odwieźć cię do szkoły?
Zaraz jadę do Lynchów więc mogę cię podrzucić.
-Niech zgadnę! Do
Rikusia?
-Idę z Rydel na zakupy,
wiem, że ty nie lubisz, ale jak chcesz to chodź z nami
-Chyba nie chcę...
-odparła. Potem poszła na górę i postanowiła się w końcu w coś
ubrać. Włożyła czarną, dość luźną sukienkę do kolan, lekko
się umalowała bo w końcu kiedyś trzeba zakryć swoją straszną
twarz i zeszła na dół po czym Nessa odwiozła ją do szkoły.
-No nieźle! Cassidy w
końcu nie włożyła ciuchów po tacie! -droczył się Gavin
-Bardzo śmieszne, a ty
kiedy w końcu przestaniesz kraść kosmetyki ciotce? -odgryzła się
dziewczyna uśmiechając się szyderczo
-Jakieś plany na wakacje?
-Nie specjalnie... W sumie
to gdzie miałabym pojechać? Plażę i wodę mamy też tutaj. Może
pojadę na trochę do Polski do mamy, ale się zobaczy, a jak z tobą?
-Też zostaję... Miałem
być opiekunem na obozie, a wyszło jak zwykle... Za mało chętnych
czy coś takiego. Nagle oboje usłyszeli dźwięk sms'a z torebki
Cassidy
-To Ratliff. Pisze, że
podjadą pod szkołę z Ross'em i zabiorą mnie gdzieś po apelu.
-Ahh Rossy... Wciąż boli
mnie twarz po tym jak mi przywalił na tamtej imprezie. -zaśmiał
się Gavin
-Cóż... Ross nie bije
ludzi którzy na to nie zasłużyli. -powiedziała po czym walnęła
przyjaciela mocno w ramię.
Apel dość szybko się
skończył, chyba nauczyciele też chcieli już iść do domów.
Potem krótkie rozdanie świadectw w klasach i wakacje! Gdy
dziewczyna wychodziła z szatni razem z Gavin'em przez myśl
przemknął jej jeden drobny fakt. Ross nawet nie wie, że się z nim
pogodziła. Strach pomyśleć jak zareaguje, no ale w końcu musi się
dowiedzieć. Nie będzie chyba tak źle... Kiedy wyszli ze szkoły
stał tam już samochód Rossa. Był tam blondyn, ale Ratliff'a nie
było. Cassidy chciała się szybko pożegnać z Gavin'em by Ross ich
nie zauważył, ale niestety...
-Cassidy? Pomóc ci z tym
frajerem? -podszedł do nich wściekły i od razu popchnął Gavin'a
w ramię
-Ross! Wszystko w
porządku! Zostaw go!
-Ta tleniony blondasie...
Lepiej słuchaj koleżanki! -warknął Gavin, który w żaden sposób
nie pomagał dziewczynie
-Cass! Pogodziłaś się z
nim?! -krzyknął Ross od razu przykuwając tym samym uwagę
wszystkich wokół
-Może pogadajmy potem, na
osobności? Trochę tu za dużo ludzi. -powiedziała Cassidy bardzo
spokojnym tonem. Ross zgodził się po czym pojechali do parku,
zostawiając Gavin'a pod szkołą. Gdyby go zabrali chłopaki
prawdopodobnie by się pozabijali. Wtedy zaczęła się kłótnia
-Czy ty zdajesz sobie
sprawę z tego, że ten cały Gavin cię prawie zgwałcił?!
-krzyczał przeszywając Cassidy groźnym spojrzeniem
-On był pijany!
Przeprosił mnie!
-Też byłem pijany, ale
ja nawet po pijaku nikogo nie molestuję! Ten frajer to niewyżyty
cham i tyle!
-No nie wiem... Widziałam
jak się lizaliście z Nel!
-Ja już nawet nie wiem
jak z tobą gadać! Co Nel ma do tego?!
-Jesteś nie fair! Ja
nienawidzę twojej dziewczyny, ale toleruję to, że jesteście
razem! Bo zależy mi na tobie!
-Chyba nie chcesz mi
powiedzieć, że jesteście razem?!
-Nie jesteśmy!
-Dobra, wiesz co?
Następnym razem może nie być mnie w pobliżu! Co jeśli będziecie
sami i nikt ci nie pomoże?! Wiesz co ja wtedy zrobię?! Zabiję
skurwiela! Po prostu go zabiję i nieważne czy wtedy będzie pijany
czy nie! Zrozum, że jesteś dla mnie naprawdę bardzo ważna! -wtedy
Ross chyba wybuchł pod wpływem emocji, ale wszystko co mówił było
całkowicie szczere -Cass... Proszę cię... Martwię się o
ciebie... -dodał po chwili ciszy spokojnym i łagodnym tonem. W tym
momencie emocje wzięły górę nad Cassidy i łzy same napłynęły
jej do oczu. Szybko przytuliła przyjaciela wywołując tym samym
szeroki uśmiech na jego twarzy.
-Dziękuję ci Ross.
Dziękuję za wszystko, ale... ja ufam Gavin'owi. -mówiła przez łzy
wciąż nie puszczając Ross'a z uścisku. On był zawsze taki ciepły
i tak niesamowicie przytulał. Nie ma co cudowny pierwszy dzień
wakacji
-O cholera! Zapomniałem o
Ratliff'ie! -krzyknął nagle Ross -Wyszedł na chwilę z samochodu
pod szkołą i poszedł do sklepu. Cass! Wracamy pod szkołę! -po
tych słowach, Cassidy nie mogła przestać się śmiać. Gdy Ell
zobaczył tę dwójkę nabrał wściekłego wyrazu twarzy. Dziewczyna
z trudem się opanowała. Trochę to trwało zanim chłopaki się
pogodzili, ale gdy w końcu to zrobili Cassidy zapytała
-Tooo... Po co chcieliście
się ze mną spotkać? Chyba mieliście jakąś sprawę
-No tak! Więc Cassidy,
czy masz jakieś plany na wakacje?
-Już kolejna osoba
dzisiaj mnie o to pyta. -zaśmiała się -Nie, nie mam planów.
-No, a czy byłabyś
zainteresowana posiadaniem ich? -ciągnął Ell
-Zależy co mi
zaproponujecie...
-Otóż aczkolwiek więc...
Planujemy z resztą R5 ruszyć w trasę po kilku bardzo fajnych i
ciekawych miejscach. -mówił Ross -Będziemy podróżować naszym
autobusem, a spać będziemy w namiotach i to takich naprawdę
niesamowitych namiotach.
-Hej, słuchajcie! -mówiła
ze smutkiem dziewczyna. - Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała
pojechać z wami, ale... Bardzo realne, że nic z tego. Mój tata na
pewno się na to nie zgodzi...
-No przestań Cass! Za
tydzień kończysz 18 lat! Nie jesteś już małą dziewczynką!
-nalegał Ratliff
-Tylko, że dla niego
zawszę będę dzieckiem...
-Porozmawiaj
z nim! -Błagali oboje, aż w końcu Cassidy uległa. Gdy wróciła
do domu zobaczyła, że jej tata wrócił dziś wcześniej z pracy.
To było już jak przeznaczenie. Dziewczyna próbowała nie dać po
sobie poznać tego, jak bardzo była zdenerwowana, ale jednak wyszło
jak zwykle.
-Taatoo...
-Znowu czegoś ode mnie
chcesz?
-No... Tak bo... Jest taka
sprawa... Wiesz, za tydzień mam już 18 urodziny, będę już
dorosła i tak się zastanawiałam...
-Cass, nie! -przerwał jej
ostro -Nie mamy kasy na przyjęcie urodzinowe. -po tych słowach
dziewczyna już zupełnie zapomniała o sprawie, którą miała
załatwić
-Jak to nie będę miała
wyprawianej osiemnastki?!
-Może za rok...
-Ty nie mówisz poważnie!
-Cassidy! Owszem mówię
poważnie! Jestem poważny jak nigdy! Teraz idź na górę i mnie nie
denerwuj! -Cassidy zacisnęła zęby i poszła wściekła na górę,
do pokoju i z hukiem trzasnęła drzwiami.