sobota, 3 stycznia 2015

XX

W końcu nastał dzień na który wszyscy czekali, a mianowicie zakończenie roku szkolnego! Tak, nareszcie upragnione wakacje! Cassidy leniwie zwlekła się z łóżka i zeszła na dół w szortach od piżamy, starej koszulce taty i w ciepłych skarpetkach. Szybko zrobiła sobie śniadanie i usiadła w kuchni by je zjeść. Vanessa spała jeszcze na górze bo znowu całą noc gadała z Riker'em przez skypa. Cassidy nigdy nie widziała tak szczęśliwej kuzynki. Brunetka opowiadała jej o tym jak razem śpiewali „Smile”, jak zabrał ją na lody i jak w klubie karaoke już trochę pijany wszedł na scenę i dał delikatnie mówiąc „niezły występ”. Vanessa musiała pękać ze śmiechu widząc go takiego.
Po chwili Nessa zeszła zaspana na dół. Jej włosy z rana były jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle.
-Dzień dobry Cass! -powiedziała ziewając
-Dobry! Co chcesz na śniadanie? Pizzę z wczoraj, czy jakieś kanapki? Jajecznicę?
-Wiesz, że niezależnie od okoliczności ja zawsze wybiorę pizzę. -stwierdziła po czym usiadła w kuchni przy stole i gdy Cassidy odgrzała jej pizzę ta spytała
-Odwieźć cię do szkoły? Zaraz jadę do Lynchów więc mogę cię podrzucić.
-Niech zgadnę! Do Rikusia?
-Idę z Rydel na zakupy, wiem, że ty nie lubisz, ale jak chcesz to chodź z nami
-Chyba nie chcę... -odparła. Potem poszła na górę i postanowiła się w końcu w coś ubrać. Włożyła czarną, dość luźną sukienkę do kolan, lekko się umalowała bo w końcu kiedyś trzeba zakryć swoją straszną twarz i zeszła na dół po czym Nessa odwiozła ją do szkoły.
-No nieźle! Cassidy w końcu nie włożyła ciuchów po tacie! -droczył się Gavin
-Bardzo śmieszne, a ty kiedy w końcu przestaniesz kraść kosmetyki ciotce? -odgryzła się dziewczyna uśmiechając się szyderczo
-Jakieś plany na wakacje?
-Nie specjalnie... W sumie to gdzie miałabym pojechać? Plażę i wodę mamy też tutaj. Może pojadę na trochę do Polski do mamy, ale się zobaczy, a jak z tobą?
-Też zostaję... Miałem być opiekunem na obozie, a wyszło jak zwykle... Za mało chętnych czy coś takiego. Nagle oboje usłyszeli dźwięk sms'a z torebki Cassidy
-To Ratliff. Pisze, że podjadą pod szkołę z Ross'em i zabiorą mnie gdzieś po apelu.
-Ahh Rossy... Wciąż boli mnie twarz po tym jak mi przywalił na tamtej imprezie. -zaśmiał się Gavin
-Cóż... Ross nie bije ludzi którzy na to nie zasłużyli. -powiedziała po czym walnęła przyjaciela mocno w ramię.
Apel dość szybko się skończył, chyba nauczyciele też chcieli już iść do domów. Potem krótkie rozdanie świadectw w klasach i wakacje! Gdy dziewczyna wychodziła z szatni razem z Gavin'em przez myśl przemknął jej jeden drobny fakt. Ross nawet nie wie, że się z nim pogodziła. Strach pomyśleć jak zareaguje, no ale w końcu musi się dowiedzieć. Nie będzie chyba tak źle... Kiedy wyszli ze szkoły stał tam już samochód Rossa. Był tam blondyn, ale Ratliff'a nie było. Cassidy chciała się szybko pożegnać z Gavin'em by Ross ich nie zauważył, ale niestety...
-Cassidy? Pomóc ci z tym frajerem? -podszedł do nich wściekły i od razu popchnął Gavin'a w ramię
-Ross! Wszystko w porządku! Zostaw go!
-Ta tleniony blondasie... Lepiej słuchaj koleżanki! -warknął Gavin, który w żaden sposób nie pomagał dziewczynie
-Cass! Pogodziłaś się z nim?! -krzyknął Ross od razu przykuwając tym samym uwagę wszystkich wokół
-Może pogadajmy potem, na osobności? Trochę tu za dużo ludzi. -powiedziała Cassidy bardzo spokojnym tonem. Ross zgodził się po czym pojechali do parku, zostawiając Gavin'a pod szkołą. Gdyby go zabrali chłopaki prawdopodobnie by się pozabijali. Wtedy zaczęła się kłótnia
-Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że ten cały Gavin cię prawie zgwałcił?! -krzyczał przeszywając Cassidy groźnym spojrzeniem
-On był pijany! Przeprosił mnie!
-Też byłem pijany, ale ja nawet po pijaku nikogo nie molestuję! Ten frajer to niewyżyty cham i tyle!
-No nie wiem... Widziałam jak się lizaliście z Nel!
-Ja już nawet nie wiem jak z tobą gadać! Co Nel ma do tego?!
-Jesteś nie fair! Ja nienawidzę twojej dziewczyny, ale toleruję to, że jesteście razem! Bo zależy mi na tobie!
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteście razem?!
-Nie jesteśmy!
-Dobra, wiesz co? Następnym razem może nie być mnie w pobliżu! Co jeśli będziecie sami i nikt ci nie pomoże?! Wiesz co ja wtedy zrobię?! Zabiję skurwiela! Po prostu go zabiję i nieważne czy wtedy będzie pijany czy nie! Zrozum, że jesteś dla mnie naprawdę bardzo ważna! -wtedy Ross chyba wybuchł pod wpływem emocji, ale wszystko co mówił było całkowicie szczere -Cass... Proszę cię... Martwię się o ciebie... -dodał po chwili ciszy spokojnym i łagodnym tonem. W tym momencie emocje wzięły górę nad Cassidy i łzy same napłynęły jej do oczu. Szybko przytuliła przyjaciela wywołując tym samym szeroki uśmiech na jego twarzy.
-Dziękuję ci Ross. Dziękuję za wszystko, ale... ja ufam Gavin'owi. -mówiła przez łzy wciąż nie puszczając Ross'a z uścisku. On był zawsze taki ciepły i tak niesamowicie przytulał. Nie ma co cudowny pierwszy dzień wakacji
-O cholera! Zapomniałem o Ratliff'ie! -krzyknął nagle Ross -Wyszedł na chwilę z samochodu pod szkołą i poszedł do sklepu. Cass! Wracamy pod szkołę! -po tych słowach, Cassidy nie mogła przestać się śmiać. Gdy Ell zobaczył tę dwójkę nabrał wściekłego wyrazu twarzy. Dziewczyna z trudem się opanowała. Trochę to trwało zanim chłopaki się pogodzili, ale gdy w końcu to zrobili Cassidy zapytała
-Tooo... Po co chcieliście się ze mną spotkać? Chyba mieliście jakąś sprawę
-No tak! Więc Cassidy, czy masz jakieś plany na wakacje?
-Już kolejna osoba dzisiaj mnie o to pyta. -zaśmiała się -Nie, nie mam planów.
-No, a czy byłabyś zainteresowana posiadaniem ich? -ciągnął Ell
-Zależy co mi zaproponujecie...
-Otóż aczkolwiek więc... Planujemy z resztą R5 ruszyć w trasę po kilku bardzo fajnych i ciekawych miejscach. -mówił Ross -Będziemy podróżować naszym autobusem, a spać będziemy w namiotach i to takich naprawdę niesamowitych namiotach.
-Hej, słuchajcie! -mówiła ze smutkiem dziewczyna. - Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała pojechać z wami, ale... Bardzo realne, że nic z tego. Mój tata na pewno się na to nie zgodzi...
-No przestań Cass! Za tydzień kończysz 18 lat! Nie jesteś już małą dziewczynką! -nalegał Ratliff
-Tylko, że dla niego zawszę będę dzieckiem...
-Porozmawiaj z nim! -Błagali oboje, aż w końcu Cassidy uległa. Gdy wróciła do domu zobaczyła, że jej tata wrócił dziś wcześniej z pracy. To było już jak przeznaczenie. Dziewczyna próbowała nie dać po sobie poznać tego, jak bardzo była zdenerwowana, ale jednak wyszło jak zwykle.
-Taatoo...
-Znowu czegoś ode mnie chcesz?
-No... Tak bo... Jest taka sprawa... Wiesz, za tydzień mam już 18 urodziny, będę już dorosła i tak się zastanawiałam...
-Cass, nie! -przerwał jej ostro -Nie mamy kasy na przyjęcie urodzinowe. -po tych słowach dziewczyna już zupełnie zapomniała o sprawie, którą miała załatwić
-Jak to nie będę miała wyprawianej osiemnastki?!
-Może za rok...
-Ty nie mówisz poważnie!
-Cassidy! Owszem mówię poważnie! Jestem poważny jak nigdy! Teraz idź na górę i mnie nie denerwuj! -Cassidy zacisnęła zęby i poszła wściekła na górę, do pokoju i z hukiem trzasnęła drzwiami.