środa, 30 grudnia 2015

XXXI

  Z samego rana Rossa obudziły promienie słońca wpadające przez okno. Szybko zorientował się, że nie jest teraz w swoim pokoju, a ostatnie co pamiętał to kiedy wchodził z Gavin'em do klubu. Gdy rozejrzał się po pokoju, w pierwszej chwili wpadł w przerażenie z powodu leżącej obok niego Nel, lecz po chwili wszystkie wspomnienia do niego wróciły. Odetchnął z ulgą i raz jeszcze spojrzał na śpiącą Nel. Wyglądała pięknie, mimo rozmazanego makijażu i potarganych włosów. "Pewnie nawet nie będzie pamiętała, jak znalazła się w domu" -pomyślał, po czym postanowił pójść do łazienki nieco się ogarnąć, bo na kilometr waliło od niego wódką. Gdy już się tam znalazł postanowił wejść pod prysznic na choćby minutę bo "przecież nic się nie stanie", po czym wytarł się i ubrał. Ledwo zdążył przekroczyć próg sypialni, a zza rogu wyskoczyła na niego Nel z lampką nocną w ręki. Widząc Rossa trochę oniemiała.
-Co ty tą lampką chciałaś zrobić? Oświetlić drogę włamywaczowi? -zapytał chwytając za "broń" dziewczyny
-Ross? -zapytała nieśmiało -Co ty tu robisz?
-Nie pamiętasz nic z wczoraj? W sumie to zdziwiłbym się gdybyś pamiętała choć odrobinę
-Nic... Kompletnie nic... -potwierdziła ze spuszczoną głową -Ross czy my...? -zapytała unosząc wzrok, lecz gdy napotkała ciemne oczy Rossa zamilkła oczekując, że sam domyśli się o co chodzi
-Bez obaw Nel! Nic nie...
-Nic?
-Nic.
-Dobrze bo... Wolałabym coś z tego pamiętać
-Co?
-To znaczy... No wiesz... Jeśli by się tak zdarzyło to... Wolałabym pamiętać...
-No pewnie...
-Ty wiesz co się wczoraj działo prawda? Możesz mi powiedzieć?
-Chcesz znać całą prawdę, czy okroić ją w sposób, który zaoszczędziłby ci wstydu?
-Pewnie szybko tego pożałuję, ale powiedz prawdę Ross -poprosiła zrezygnowana
-Spotkałem cię jak tańczyłaś na stole, dość wulgarnie, więc postanowiłem jakoś zareagować. Zabrałem cię stamtąd i widząc, że raczej o własnych siłach do domu nie dotrzesz, postanowiłem, że cię zaprowadzę. Oto cała historia.
-Jezu Ross! Tak mi głupio! Idiotka ze mnie! Co ja sobie myślałam? -zaczęła krzyczeć po czym załamana usiadła na łóżku i zasłoniła twarz dłońmi.
-Przestań Nel! Nie jesteś idiotką! Jesteś cudowna! -zagwarantował chłopak siadając obok niej i obejmując ją pokrzepiająco ramieniem -Każdy popełnia błędy i nie da się tego uniknąć.
-Dziękuję za wszystko Ross, na prawdę. Ty jesteś tak niemożliwie dobrym człowiekiem!
-Co innego miałem zrobić?
-Mogłeś mnie tam zostawić i iść się dalej bawić bo w końcu już nawet nie jesteśmy razem...
-Ale zależy mi na tobie! Jesteś dla mnie ważna i nie będę w spokoju stał i parzył jak... -Ross nagle przerwał bo jego usta były zajęte czymś innym. Nie wiele myśląc odwzajemnił pocałunek i tym razem nie mógł zwalić winy na alkohol. Złapał dziewczynę za biodra. Z każdą chwilą ich pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.
-Kocham cię Ross -wyszeptała Nel po chwili

   Nieco po dziesiątej Cassidy zwlekła się z łóżka i ruszyła w stronę kuchni. Przygotowała na śniadanie jajecznicę z makaronem dla siebie i Vanessy. Gdy już miała zawołać ją na dół nagle zadzwonił telefon.
-Cześć Riker! Co tam?
-Umm Cass? Słuchaj, nie widziałaś się może z Rossem? -zapytał próbując ukryć zdenerwowanie
-Nie, nie... Stało się coś?
-Nie... To znaczy... Wyszedł wieczorem bez słowa i jeszcze nie wrócił.
-Nie odbiera? -zapytała zaczynając się martwić
-Ma wyłączony telefon
-Ale... Dlaczego wyszedł? Mówił gdzie?
-Nie mówił. Ummm... Pokłóciliśmy się trochę -wymyślił na poczekaniu
-Cholera!
-Dobra Cass, nie martw się. Ross jest dorosły. Jak wróci to dam znać, okey?
-Okey -odpowiedziała po czym rozłączyła się z blondynem. Odwróciła się w stronę stołu i aż podskoczyła se strachu. Na krześle siedziała Nessa, której musiała nie zauważyć podczas rozmowy z Rikerem
-Ross zniknął? -zapytała brunetka jedząc śniadanie
-Tak, wyszedł wieczorem i nadal go nie ma -westchnęła Cassidy siadając przy swoim talerzu
-Riker niepotrzebnie dzwonił. Ross pewnie zaraz wróci, a do tego czasu będziesz umierała ze strachu o niego
-Wiem, że jest dorosły, ale czasem zachowuje się jak dziecko! Wychodzi z domu i nie wraca bo z braciszkiem się pokłócił! Niech jeszcze nóżką tupnie i w pokoju się zamknie!
-Cass, ty ciągle go kochasz -stwierdziła Vanessa uśmiechając się pobłażliwie
-Co?! Nie kocham! Głupia jesteś!
-Nie tylko Ross zachowuje się jak dziecko...
-Jestem teraz z Cichym i go kocham. Niedługo wróci do Californi i będziemy razem bardzo bardzo szczęśliwi!
-Tego chcesz naprawdę? Być z Cichym?
-Tak! Nie pamiętasz jak kiedyś chciałam żeby na mnie patrzył w ten sposób?
-Pamiętam, ale... Cass ja po prostu chcę, żebyś była naprawdę szczęśliwa.
-I teraz naprawdę mam na to szansę
-Dobrze, jeśli tylko obiecasz mi bez względu na to co on ci mówi iść za głosem serca...
-Obiecuję!
    Po chwili odezwał się dzwonek komórki Cassidy.
-To Riker! ..... Halo?
-Dzwonię bo Ross wrócił. Nie musisz się już martwić.
-Dzięki Bogu! Przekaż mu ode mnie, że na urodziny kupię mu power bank'a, żeby telefon miał frajer naładowany.
-Przekażę -zapewnił ze śmiechem po czym pożegnał się z dziewczyną i wrócił do salonu w którym czekał Ross.
-Możesz mi powiedzieć co ci znowu odbiło? -zapytał wkurzony
-Musiałem jakoś odreagować -tłumaczył się
-Wiesz, że nie chodzi mi o to, że poszedłeś do klubu! Mogłeś nam chyba powiedzieć, przynajmniej tyle, że nie będzie cię całą noc!
-Przepraszam cię Riker, nie planowałem tego
-Dobra już chłopaki! -wtrąciła się Rydel -Ross, po prostu... Nie rób tak więcej dobra?
-Nie zrobię, obiecuję!
-Jest jeszcze coś co chciałeś nam powiedzieć? -zapytał Riker widząc, że brata ewidentnie coś ciśnie
-Ummm... Tak! Ja i Nel wróciliśmy do siebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz