poniedziałek, 23 listopada 2015

XXVII

  Ross przebudził się w środku nocy i zobaczył Cassidy śpiącą z głową opartą o jego łóżko. Miała już dawno iść do domu, ale najwyraźniej kiedy zasnął wróciła. Chwycił za telefon by sprawdzić godzinę. Było wpół do czwartej. Zobaczył, że dostał sms'a od Nel
Musimy pogadać. Wpadnę jutro do szpitala.
  Chłopak zdecydował, że to będzie odpowiednia chwila by wyznać jej prawdę. Po prostu powie "Nel, jesteś świetną dziewczyną i naprawdę bardzo cię lubię, ale..." Nawet w myślach brzmi to niemożliwie. 
  Ross odwrócił się w stronę Cassidy i odłożył telefon na półkę. 
-Czemu to ty nie jesteś moją dziewczyną? -szepnął by nie obudzić dziewczyny. Nel nie była u niego ani razu. Tylko pisała, jak to ona by chciała, żeby Ross już wyszedł. Z czasem jak przyznał się przed samym sobą co czuje do Cassidy, zaczął dostrzegać coraz więcej wad Nel. Nie do wiary, że kiedyś ją tak bardzo kochał. Albo raczej tak bardzo wydawało mu się, że ją kocha. 
  Minęła już połowa wakacji. Planowali już o tej porze być w czwartym miejscu, którym była Chorwacja. Trzeba będzie jakoś skrócić ten wyjazd. Na pewno nie można zrezygnować z Polski i z... No właśnie. Ross planował od bardzo dawna wyjazd pod namioty w bardzo wyjątkowe miejsce. Może tylko te dwa miejsca, po dwa tygodnie. W końcu będzie jeszcze wiele okazji by gdzieś pojechać. 
  Nagle dziewczyna się przebudziła. Nie podnosząc głowy spojrzała na Rossa i się uśmiechnęła, a Ross odwzajemnił ten uśmiech.
-Nie śpisz? -zapytała zaspanym głosem
-Czemu nie pojechałaś do domu? 
-Pojechałam, ale wróciłam.
-Nie mogłaś już rano?
-Lepiej powiedz jak się czujesz. 
-Lekarz powiedział jak poszłaś, że wypuszczą mnie w czwartek.
-To naprawdę świetnie. -ucieszyła się dziewczyna. Po chwili namysłu Ross powiedział
-Nel... napisała, że przyjedzie jutro do szpitala. 
-O to... to dobrze
-Tak... Dobrze
-Może pójdę jutro do domu, będziecie mogli pogadać -Ross nie chciał by Cassidy myślała, że cieszy się z tego spotkania i już chciał powiedzieć, żeby została, ale pomyślał, że jeśli ma zerwać z Nel to nie może przy tym być Cassidy, więc po prostu pokiwał głową -Czemu nie było jej ani razu w szpitalu?
  Ross zaskoczony pytaniem milczał przez chwilę. Sam się nad tym zastanawiał. Nie było mu źle z tego powodu, bo w końcu zdecydowanie wolał towarzystwo Cassidy. Mimo to ta sprawa nie dawała mu spokoju. Skoro Nel tak go kocha to czemu nie siedzi w szpitalu i nie użala się nad nim swoim piskliwym i płaczliwym tonem?
-Ona.. Nie lubi szpitali -odpowiedział próbując ją trochę obronić
-Sorry, że to mówię, ale nikt nie lubi szpitali, a ona jest tak jakby twoją dziewczyną -drążyła temat Cassidy już lekko przysypiając. 
-Sam już nie wiem -odpowiedział chłopak -Nel nie jest tak łatwo rozgryźć. Jednego dnia jest urocza i słodka, a innego potrafi robić ci przez 3 godziny wyrzuty bo spóźniłeś się dosłownie 3 minuty. Chyba mogę ci to powiedzieć... Ja... Chcę z nią jutro zerwać. Chyba... Kocham kogoś innego Cass. Kogoś komu nie szkoda czasu by siedzieć przy mnie noc i dzień w tym cholernym szpitalu, kogoś kto jest dla mnie ważniejszy niż wszystko. Cass ja... 
  Ross spojrzał na dziewczynę, która zasnęła. 
-Ugh... Było tak blisko -westchnął układając się w wygodnej pozycji do spania, twarzą zwróconą w stronę Cassidy.
-Kocham cię -szepnął i wiedząc, że już śpi pocałował ją delikatnie w czoło.
  Następnego dnia gdy się obudził Cassidy już nie było. Zjadł śniedanie, które mu zostawiła i czekał na swoją dziewczynę, układając w myślach, co jej powie.
  Tuż przed porą obiadu Nel pojawiła się w drzwiach uśmiechając się tym samym niewinnym uśmiechem jak zwykle, co w tej chwili doprowadzało go do szału.
-Cześć kochanie! -zawołała podchodząc do Rossa i całując go w usta
-Cześć Nel -odpowiedział oschle -chciałaś pogadać?
-Tęskniłam za tobą! -wyznała przytulając go z całej siły
-Aha -odpowiedział powoli uwolniając się z uścisku -Słuchaj, ja też chciałem pogadać.
-Tak Rossy?
-To... Jest dla mnie trudne, ale... Muszę to w końcu powiedzieć
-Czy coś się stało Rossy?
-Nie mów do mnie "Rossy"!
-Kochanie! Co z tobą?
-Myślę... że powinniśmy zerwać -wydukał w końcu drżącym głosem. Jeszcze nigdy nie zrywał z dziewczyną. Nel milczała, patrzyła na Rossa jakby właśnie wymordował jest całą rodzinę. Po paru sekundach, które ciągnęły się w nieskończoność, wstała i bez słowa wybiegła ze szpitala. Ross spojrzał przez okno i zobaczył jak wpadła na Cassidy. Wyglądało na to, że na nią krzyczała. Pewnie się domyśliła, że to wszystko głównie przez nią. Dziewczyna próbowała uspokoić brunetkę, jednak ta w końcu odeszła, jeszcze bardziej wściekła niż wcześniej.

-Spotkałam Nel po drodze... -zaczęła wchodząc do sali -Czy wy zerwaliście?
-Tak... -odpowiedział przeciągając.
-Jest sens żeby pytać dlaczego?
-Ty chyba znasz już odpowiedź, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz